Z cichym westchnieniem zaczynam mniej więcej ogarniać salon, który jest w okropnym stanie. Kręcę głową, widząc na kanapie stertę ubrań, która dawno powinna się brać już w pralce. Zabieram je i szybkim krokiem zanoszę do łazienki, niemal natychmiastowo wkładając je do pralki.
Odwracam się do tyłu, przodem do wielkiego, oświetlonego lustra i z lekkim grymasem przyglądam się sobie. Przesuwam dłońmi po swojej twarzy, dokładnie badając chyba całą powierzchnie skóry. Jestem przerażona faktem, że mam niecałe 25 lat i widzę już pierwsze zmarszczki. Co prawda ledwo widoczne, no ale jednak widoczne.
Robię krok w przód i pochylam się nad umywalką, by nabrać w dłonie trochę chłodnej wody. Chlapię sobie twarz i automatycznie zaczynam drgać z zimna. Jednak muszę stwierdzić, że mimo wszystko jakoś mnie to rozbudziło. Jednak skutkiem tego jest mokry, cieknący po moich bladoróżowych policzkach tusz. Rozmazuję go jeszcze bardziej po mojej twarzy. Po dłuższej chwili poprzestaję tych niepotrzebnych ruchów, jeszcze kilkukrotnie ochlapując się zimną wodą. Wycieram się suchym ręcznikiem, wyrzucając go później do kosza na pranie. Ostatni raz zerkam do swojego marnego odbicia w lustrze i wychodzę z pomieszczenia, kierując się do swojej sypialni. Wchodząc do niej oddycham ze spokojem. Chociaż tutaj mam jakiś tam porządek.
Podchodzę do wielkiej szafy i zaczynam przesuwać wieszakami raz w tą, a raz tamtą stronę. Między dłońmi przemykają mi moje ulubione sukienki, idealne właśnie do klubu. Jednak wolę sobie je dzisiaj odpuścić, jeśli imprezę przenosimy do mojego mieszkania. Zdecydowanie wolę jakąś wygodniejszą wersję.
Wyciągam z szafy ciemne, obcisłe jeansy oraz o rozmiar za duży burgundowy sweter, który lubię nosić opuszczony na jedno ramię. Lekko się krzywię mimo wszystko na jego widok. Pamiętam, gdy kupował mi go Nathan kilka miesięcy temu. W tamtym okresie czasu bardzo często go nosiłam. Ale nie wiem czy ze względu,na to że mi się podobał czy Nathanowi.
Przecieram zmęczona twarz dłonią, coś mrucząc do siebie. Zrzucam z siebie wcześniejsze ubrania, które mimowolnie spadają na drewniane panele. Wciągam na siebie wyciągnięte wcześniej czarne jeansy. O dziwo założenie ich nie sprawia mi żadnego problemu. Dawniej musiałam się nieźle natrudzić, by w nie wejść. Aż takie były obcisłe. A teraz?
Macham na to niedbale ręką, zakładając na siebie sweter. Wciągam go z niezwykłą łatwością przez głowę, mimo że wcześniej nieraz miałam z tym problemy. Robię krok w lewo, bym mogła się lepiej przyjrzeć w lustrze. Sweter wydaję się teraz taki duży, jakbym go pożyczyła od chłopaka. Dosłownie mogłabym w nim pływać. Aż tak bardzo schudłam? Mimo wszystko staram się odżywiać bardzo zdrowo i jeść regularne posiłki. Prawda, czasem gdy spieszę się do pracy i jestem mocno spóźniona to mogę nie zdążyć czegoś zjeść. Ale takie sytuację zdarzają się naprawdę rzadko.
Myślę nad zmianą stroju, jednak po dłuższym przemyśleniu stwierdzam, że nie ma sensu. Przyjdą tylko Chris z Emmą i oni na pewno nie zauważą mojej minimalnej zmiany w wadze.
Nie martwiąc się dłuższej tą drobnostką wychodzę ze swojego pokoju, kierując się w stronę kuchni. Moi przyjaciele będą za kilkanaście minut, a do czasu ich przyjazdu powinnam przygotować coś do przegryzienia.
Z jednej z szafek wyciągam szklane miski oraz szklanki, które od razu odkładam na stolik w salonie. Będąc jeszcze w salonie włączam telewizor i zostawiam jakąś stację, na której akurat leci jakaś nowa piosenka. Wracam do kuchni po paczkę chrupków i jakiś ciastek, które mam zamiar wsypać do miski. Dobrze, że zrobiłam dzisiaj zakupy. Inaczej zapewne musiałabym teraz lecieć do sklepu po coś.
W momencie kiedy wyciągam ze szklanej półki nad telewizor butelkę Pinot Noir, słyszę dzwonek do drzwi. Idę w ich stronę, a kiedy je otwieram zostaję zaatakowana przez mocny uścisk Emmy.
-Kendall, kochanie! Wieki cię nie widziałam. - mówi do mnie dziewczyna przez ramię.
-Też się za tobą stęskniłam. - śmieję się cicho, gdy przyjaciółka mnie puszcza.
-A ja to co? - tym razem śmieje się Chris, którego ledwo co poznaje. Robi krok w moją stronę, mocno mnie obejmując. Odwzajemniam uścisk, przymykając przy tym delikatnie oczy ze szczęścia. Czuję się bardzo uszczęśliwiona faktem, że ich widzę.
-Za tobą też tęskniłam Chris. - mówię cicho, wtulając się w jego tors. Po chwili odrywam się od niego i szeroko uśmiecham się w ich kierunku, zapraszając do swojego mieszkania.
Mam nadzieję, że mimo początku dnia, to wieczór będzie udany.
CZYTASZ
Byliśmy razem, pamiętasz?
Teen FictionZnają się od dziecka. Nienawidzili się, ale ta znajomość przerodziła się w coś więcej. W dużo więcej. Jeden błąd. Jeden, można pomyśleć, że głupi błąd, ale na tyle, by Ona wyjechała na studia do Nowego Yorku. Tysiąc kilometr dalej od swojego rodzin...