Poczułam lekkie pieczenie oczy, które było spowodowane strasznie jasnym światłem.
-Obudziła się. - usłyszałam gdzieś z boku. Starałam się spojrzeć w tamtym kierunku, lecz ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Ledwo co zdołałam podnieść głowę.
-Powoli! - osoba ta nagle się poruszyła i podeszła do mnie, poprawiając mnie. Zamrugałam kilkukrotnie, sprawiając, że obraz zaczął mi się wyostrzać.
-Gdzie ja jestem? - wymamrotałam, widząc przed sobą obraz niskiej brunetki, która była ubrana w biały kitel.
-W szpitalu Bellevue Hospital Center. Zostałaś tu przetransportowana z wypadku, w którym uczestniczyłaś na pokładzie samolotu. - powiedziała pielęgniarka, przełączając coś przy mojej kroplówce. Słysząc jej słowa moje serce zaczęło szybciej pracować, co było słychać i widać na ekranie holtera.
-Panie doktorze! - usłyszałam ponowny krzyk pielęgniarki. Po chwili do jasnego pokoju wpadła para lekarzy wraz z drugą pielęgniarka. We trójkę podeszli do mnie, coś sprawdzając na małym komputerze, które było połączone setkami kabelków do mojego ciała.
-Co się dzieje? - zapytałam cicho, patrząc na nich zdenerwowana.
-Pacjentka miała się nie denerwować. - jeden z lekarzy zbeształ pielęgniarkę, którą zobaczyłam jako pierwszą zaraz po tym jak się obudziłam.
-Proszę podać pacjentce odpowiednią ilość leku. A później zostawić ją, aby zasnęła.
-A to bezpieczne po poronieniu? - zapytała jedna z sióstr, podchodząc do mnie i podając niewielką ampułkę doktorowi, którą mi natychmiast mi podał. Byłam przerażona. Poronienie? Co?
Zanim zdołałam powiedzieć choć słowo poczułam silny ból w klatce piersiowej, a obraz znowu zaczął się rozmywać.
***
Witam serdecznie w 3 części ,,Byliśmy razem, pamiętasz?'' Mam nadzieję, że ta część przypadnie wam do gustu jak dwie poprzednie. <3
CZYTASZ
Byliśmy razem, pamiętasz?
Teen FictionZnają się od dziecka. Nienawidzili się, ale ta znajomość przerodziła się w coś więcej. W dużo więcej. Jeden błąd. Jeden, można pomyśleć, że głupi błąd, ale na tyle, by Ona wyjechała na studia do Nowego Yorku. Tysiąc kilometr dalej od swojego rodzin...