-Powoli! - krzyknęłam do Nathana, który trochę za mocno bujał Jacoba na gumowym koniku.
-Daj spokój. Przecież widzisz jak się młody cieszy. - chłopak się zaśmiał. Sama uniosłam delikatnie prawy kącik ust, gdy widziałam ten szeroki, bezzębny uśmiech mojego bratanka.
-Ale mimo wszystko delikatniej, okej? - poprosiłam, na co chłopak się zaśmiał, ale pokiwał głową. Zmniejszył znacznie siłę, którą bujał chłopca, ale ten mimo tego nawet tego nie zauważył. Jego dziecięcy chichot słyszałam doskonale nawet z małej, drewnianej ławki, na której siedziałam.
-Nathan. - spojrzałam po chwili do chłopaka, głośniej wymawiając jego imię.
-Tak skarbie?
-Wracajmy. Robi się już chłodno. - mruknęłam, chowając dłonie głęboko w kieszenie swetra.
-Ahh, oczywiście. Z resztą i tak młody powinien za niedługo iść spać. - pokiwał głową, biorąc na ręce malucha.
Wstałam z ławki i podeszłam do wózka dziecięcego, gdzie zaczęłam poprawiać kołderkę Jacoba. Odebrałam od mojego chłopaka swojego bratanka i ułożyłam go wygodnie w wózku.
-Może pójdziemy jakąś okrężną drogą? Chciałbym co nieco zobaczyć co jest w okolicy. - zapytał niewinnie.
-Sama nie wiem... Powinniśmy już wracać, nie chcę, aby Zayn się denerwował, że nas jeszcze nie ma.
-To napisz mu, że się trochę spóźnimy, bo poszliśmy się przejść. - wzruszył ramionami. Wykrzywiłam usta, chwilę myśląc nad jego propozycją.
-Dosłownie kilka minut, okej? Sama też jestem zmęczona po podróży. - westchnęłam. Chłopak uśmiechnął się szeroko, a mały Jacob jakby rozumiał mnie zaczął uroczo chichotać. Na ten widok zaśmiałam się głośno, pchając lekko wózek do przodu.
-Myślisz, że twój brat mnie polubi? - zapytał, gdy wyjeżdżaliśmy z terenu placu zabaw.
-Na pewno. Dlaczego nie miałby? - spojrzałam na niego, na co on wzruszył ramionami.
-Często jest, że starszy brat nie lubi chłopaka swojej siostry. Wiesz, te teksty typu ,,jak ją zranisz to cię zabiję kutasie''. - zaśmiałam się na zmianę jego głosu, gdy wypowiadał ten tekst.
-Nie gadaj głupot. To prawda, że Zayn jest z rodzaju martwiących się braci, ale nie straszył tak moich chłopaków. - uśmiechnęłam się do niego lekko. W momencie kiedy wypowiedziałam swoje słowa na jego twarzy pojawił się delikatny grymas.
-Coś się stało? - zapytałam.
-Ilu miałaś chłopaków? - usłyszałam. Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami, trochę zdziwiona jego pytaniami.
-Czterech, w tym ciebie. Dlaczego o to pytasz?
-Po prostu byłem ciekawy, czy twój brat ich lubił.
-Myślę, że lubił. - odpowiedziałam, lekko wzruszając ramionami.
-Jacy oni byli? - zadał kolejne pytanie, jeszcze bardziej dziwne niż poprzednie.
-Co masz na myśli?
-No po prostu, jacy oni byli, co w nich lubiłaś, dlaczego zerwaliście. - coraz bardziej nie podobały mi się jego pytania
-Conor był moim pierwszym, to było jakoś chyba jak miałam może 14 lat. W sumie patrząc tak teraz, to sama nie wiem czemu z nim byłam. Chodziliśmy razem do klasy i po prostu lubiliśmy spędzać czas ze sobą i nic po za tym. Byliśmy ze sobą chyba z kilka tygodni, bo nie czuliśmy różnicy między związkiem, a byciem przyjaciółmi.
-Więc masz z nim nadal kontakt?
-Nie, poszliśmy do innych szkół. Obiecaliśmy sobie, że mimo to będziemy utrzymywać razem kontakt, ale jakoś nie wyszło. - wzruszyłam ramionami, pchając dalej wózek do przodu.
-Głupio trochę. Jaki był następny. - przewróciłam oczami na jego bezpośredniość.
-Max. I to był mój najszybszy związek. - zaśmiałam się na jego wspomnienie.
-Jak to? - zdziwił się chłopak.
-Znałam go praktycznie kilka godzin, a chodziliśmy ze sobą chyba mniej niż tydzień. - chłopak zaczął rechotać ze śmiechu.
-Poważnie? - pokiwałam z głupim uśmiechem na głową. -Teraz tak patrząc to było głupie z mojej strony, bo się praktycznie nie znaliśmy. Ale był on dobrym przyjacielem.
-Był? Z nim też nie utrzymujesz kontaktów już?
-Nie tak jak na początku, ale czasem do siebie piszemy. - pokiwał głową.
-Kto był następny? - zapytał znowu. Spojrzałam przed siebie, uśmiechając się na widok mojej starej szkoły, obok której przechodziliśmy. Mój uśmiech się powiększał, gdy wzrokiem omiatałam szkolne podwórko i ten mój ulubiony murek przed budynkiem, na którym spędzaliśmy każdą przerwę. Nawet teraz siedziało na nim paru uczniów, którzy ze sobą rozmawiali i się śmiali.
-Kendall? - przeniosłam swój wzrok na chłopaka, patrząc na niego pytająco.
-Tak?
-Zapatrzyłaś się w ten budynek.
-Mówiłeś coś? - uśmiechnęłam się lekko bok. Jednak od razu jak mój wzrok zniżył się delikatnie w dół to poczułam jak przez moje ciało przebiega zimny dreszcz. Stanęłam jak wryta w miejscu. Chłopak przystanął tak samo jak ja.
-Coś się stało? Zapytałem tylko kto był twoim następnym... - zaczął, ale nie zwracałam na to zbytnio uwagi. Mój przerażający wzrok był utkwiony w wysokim blondynie, który szedł w naszym kierunku, a jego wzrok był utkwiony w telefonie.
-Brain. Miał na imię Brain.
>>>>
Nie zabijcie mnie za taką przerwę, trudny okres w życiu, który chyba się nie skończy.
CZYTASZ
Byliśmy razem, pamiętasz?
Teen FictionZnają się od dziecka. Nienawidzili się, ale ta znajomość przerodziła się w coś więcej. W dużo więcej. Jeden błąd. Jeden, można pomyśleć, że głupi błąd, ale na tyle, by Ona wyjechała na studia do Nowego Yorku. Tysiąc kilometr dalej od swojego rodzin...