Rozdział 15

9.6K 717 67
                                    


-Powoli! - krzyknęłam do Nathana, który trochę za mocno bujał Jacoba na gumowym koniku.

-Daj spokój. Przecież widzisz jak się młody cieszy. - chłopak się zaśmiał. Sama uniosłam delikatnie prawy kącik ust, gdy widziałam ten szeroki, bezzębny uśmiech mojego bratanka.  

-Ale mimo wszystko delikatniej, okej? - poprosiłam, na co chłopak się zaśmiał, ale pokiwał głową. Zmniejszył znacznie siłę, którą bujał chłopca, ale ten mimo tego nawet tego nie zauważył. Jego dziecięcy chichot słyszałam doskonale nawet  z małej, drewnianej ławki, na której siedziałam. 

-Nathan. - spojrzałam po chwili do chłopaka, głośniej wymawiając jego imię. 

-Tak skarbie? 

-Wracajmy. Robi się już chłodno. - mruknęłam, chowając dłonie głęboko w kieszenie swetra. 

-Ahh, oczywiście. Z resztą i tak młody powinien za niedługo iść spać. - pokiwał głową, biorąc na ręce malucha. 

Wstałam z ławki i podeszłam do wózka dziecięcego, gdzie zaczęłam poprawiać kołderkę Jacoba. Odebrałam od mojego chłopaka swojego bratanka i ułożyłam go wygodnie w wózku. 

-Może pójdziemy jakąś okrężną drogą? Chciałbym co nieco zobaczyć co jest w okolicy. - zapytał niewinnie. 

-Sama nie wiem... Powinniśmy już wracać, nie chcę, aby Zayn się denerwował, że nas jeszcze nie ma. 

-To napisz mu, że się trochę spóźnimy, bo poszliśmy się przejść. - wzruszył ramionami. Wykrzywiłam usta, chwilę myśląc nad jego propozycją. 

-Dosłownie kilka minut, okej? Sama też jestem zmęczona po podróży. - westchnęłam. Chłopak uśmiechnął się szeroko, a mały Jacob jakby rozumiał mnie zaczął uroczo chichotać. Na ten widok zaśmiałam się głośno, pchając lekko wózek do przodu. 

-Myślisz, że twój brat mnie polubi? - zapytał, gdy wyjeżdżaliśmy z terenu placu zabaw. 

-Na pewno. Dlaczego nie miałby? - spojrzałam na niego, na co on wzruszył ramionami. 

-Często jest, że starszy brat nie lubi chłopaka swojej siostry. Wiesz, te teksty typu ,,jak ją zranisz to cię zabiję kutasie''. - zaśmiałam się na zmianę jego głosu, gdy wypowiadał ten tekst. 

-Nie gadaj głupot. To prawda, że Zayn jest z rodzaju martwiących się braci, ale nie straszył tak moich chłopaków. - uśmiechnęłam się do niego lekko. W momencie kiedy wypowiedziałam swoje słowa na jego twarzy pojawił się delikatny grymas. 

-Coś się stało? - zapytałam. 

-Ilu miałaś chłopaków? - usłyszałam. Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami, trochę zdziwiona jego pytaniami. 

-Czterech, w tym ciebie. Dlaczego o to pytasz?

-Po prostu byłem ciekawy, czy twój brat ich lubił. 

-Myślę, że lubił. - odpowiedziałam, lekko wzruszając ramionami. 

-Jacy oni byli? - zadał kolejne pytanie, jeszcze bardziej dziwne niż poprzednie. 

-Co masz na myśli? 

-No po prostu, jacy oni byli, co w nich lubiłaś, dlaczego zerwaliście. - coraz bardziej nie podobały mi się jego pytania

-Conor był moim pierwszym, to było jakoś chyba jak miałam może 14 lat. W sumie patrząc tak teraz, to sama nie wiem czemu z nim byłam. Chodziliśmy razem do klasy i po prostu lubiliśmy spędzać czas ze sobą i nic po za tym. Byliśmy ze sobą chyba z kilka tygodni, bo nie czuliśmy różnicy między związkiem, a byciem przyjaciółmi. 

-Więc masz z nim nadal kontakt? 

-Nie, poszliśmy do innych szkół. Obiecaliśmy sobie, że mimo to będziemy utrzymywać razem kontakt, ale jakoś nie wyszło. - wzruszyłam ramionami, pchając dalej wózek do przodu. 

-Głupio trochę. Jaki był następny. - przewróciłam oczami na jego bezpośredniość. 

-Max. I to był mój najszybszy związek. - zaśmiałam się na jego wspomnienie. 

-Jak to? - zdziwił się chłopak. 

-Znałam go praktycznie kilka godzin, a chodziliśmy ze sobą chyba mniej niż tydzień. - chłopak zaczął rechotać ze śmiechu. 

-Poważnie? - pokiwałam z głupim uśmiechem na głową. -Teraz tak patrząc to było głupie z mojej strony, bo się praktycznie nie znaliśmy. Ale był on dobrym przyjacielem. 

-Był? Z nim też nie utrzymujesz kontaktów już?

-Nie tak jak na początku, ale czasem do siebie piszemy. - pokiwał głową. 

-Kto był następny? - zapytał znowu. Spojrzałam przed siebie, uśmiechając się na widok mojej starej szkoły, obok której przechodziliśmy. Mój uśmiech się powiększał, gdy wzrokiem omiatałam szkolne podwórko i ten mój ulubiony murek przed budynkiem, na którym spędzaliśmy każdą przerwę. Nawet teraz siedziało na nim paru uczniów, którzy ze sobą rozmawiali i się śmiali. 

-Kendall? - przeniosłam swój wzrok na chłopaka, patrząc na niego pytająco. 

-Tak?

-Zapatrzyłaś się w ten budynek. 

-Mówiłeś coś? - uśmiechnęłam się lekko bok. Jednak od razu jak mój wzrok  zniżył się delikatnie w dół to poczułam jak przez moje ciało przebiega zimny dreszcz. Stanęłam jak wryta w miejscu. Chłopak przystanął tak samo jak ja. 

-Coś się stało? Zapytałem tylko kto był twoim następnym... - zaczął, ale nie zwracałam na to zbytnio uwagi. Mój przerażający wzrok był utkwiony w wysokim blondynie, który szedł w naszym kierunku, a jego wzrok był utkwiony w telefonie. 

-Brain. Miał na imię Brain.



>>>>

Nie zabijcie mnie za taką przerwę, trudny okres w życiu, który chyba się nie skończy. 

Byliśmy razem, pamiętasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz