Rozdział 4

13.4K 789 76
                                    

-Mogłaś ubrać jednak te czarne buty. - mruknął Harry, patrząc na mnie. Stałam właśnie przed lustrem i poprawiałam pojedyncze kosmyki czarnych włosów. Zastawiałam się czy zostawić je tak luźno czy może lepiej upiąć je z tyłu. 

-Ale różowe będą się lepiej komponować. Chris nawet kupił ten pieprzony krawat, by pasował do mnie. - westchnęłam, patrząc w odbicie chłopaka, który stał kilka centymetrów za mną. 

-W mojej wizji wyglądało to o niebo lepiej. Ehhh, może pożyczę twojemu chłoptasiowi mój krawat? - podparł się na moich ramionach, spoglądają w moje oczy.

-Nie. Zostaje róż. Przynajmniej będziemy oryginalni i uroczy. - zaśmiałam się cicho, podchodząc do mojego nieposkładanego łóżka, na którym walało się pełno ubrań, kosmetyków i dodatków. 

-Tsaa. Najbardziej oryginalni to będę ja z Louisem. - brunet prychnął, przesuwając dłonią kupkę szmat i siadając na brzegu łóżka. 

-Jeśli na poważnie założysz ten garnitur w czarno-borowe paski to na pewno zrobisz wielkie wrażenie na gościach, ale niekoniecznie dobre.  - spojrzałam na chłopaka, który w tamtym momencie bawił się moją paletką z kolorowymi cieniami. 

-Czemu niby nie? Każdy tam będzie miał czarny, szary czy jakiś ciemnoniebieski garnitur. Nie będę robił jak oni. Niech to on robią jak ja! - krzyknął chłopak, uśmiechając się wesoło. Uderzyłam się w twarz, gdy zauważyłam, że moja jasno niebieska piżama, która  była teraz cała teraz w kolorowe plamy. To były moje ulubione cienie, ehhh...

-Mogłaś zrobić sobie pomalować oczy tym cieniem o kolorze fuksji i dodatkowo podkreślić jakimś ciemnym fioletem. - mruknął Styles, słabo się do mnie uśmiechając. 

-Wolę tradycyjne czarne z drobinkami złota smokey eye. - wykrzywiłam się, podchodząc do niego i zbierając pozostałe okruszki cieni.

-Ależ ty nieoryginalna. - pokręcił głową, unosząc lekko kąciki ust do góry. 

-Robisz robotę za nas dwoje. 

-Co racja, to racja. - pokiwał głową, zgadzając się ze mną. 

***

-Chris! Szybko! - tupnęłam nogą, stojąc przy drzwiach. Niecierpliwiłam się, czekając na chłopaka, który układał swoje włosy kolejne 10 minut. Swoimi zajmowałam się niecałe 40 minut, a musiałam je umyć, a później dokładnie wysuszyć. Oczywiście nie można zapomnieć o moim codziennym rytuale prostowania tych czarnych kłaków, których z dnia na dzień coraz mniej. Ale cóż, wolę w przyszłości wydać pieniądze na jakąś ekstrawagancką perukę niż pokazywać się publicznie z dżunglą afrykańską.

-Przecież muszę jakoś wyglądać, już kończę. - mruknął, ostatni raz przejeżdżając po brązowych włosach. Uwielbiałam, gdy zaczesywał je do tyłu, wyglądał niesamowicie w takim wydaniu. 

-Chłopie, jak rano wstajesz z tym sianem to one i tak są idealnie ułożone.  - mruknęłam, podchodząc do bruneta. Chciała wsunąć swoją dłoń między jego miękkie osmyki, ale gestem ręki powstrzymał mnie. 

--Nie niszcz! - odepchnął mnie lekko do tyłu, śmiejąc się.

-Dobra piękniś, zakładaj te lakierki i wychodzimy w weselne tango! - wyrzuciłam ręce do góry, szczerząc się jak idiotka. On jedynie lekko się uśmiechnął widząc moją reakcje.

-No leć, leć na to tango w tych szpilkach i złam nogę. - wskazał na moje kilkucentymetrowe buty, które mimo swojej nieziemskiej wysokości były bardzo wygodne. 

-Ktoś na pewno mnie złapie. - zaśmiałam się, podbierając się na jego ramieniu.

-Chris! Kendall! Schodźcie no, bo za pół godziny się zacznie całe to gówno! - usłyszałam z dołu krzyk Nialla, który razem z Harrym czekali na nas, a dokładnie to na Chrisa, już jakiś czas.

***


Jutro jadę do Niemiec i będę tam do końca lipca, więc za bardzo nie wiem jak to będzie z rozdziałami. Ale postaram się coś wyskrobać. 

Byliśmy razem, pamiętasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz