Nie pamiętam kiedy ostatnio spędziłam tak miło jakikolwiek wieczór. Większość czasu rozmawialiśmy. Tak, bardzo dużo rozmawialiśmy. O wszystkim. Głównie wspominaliśmy te lepsze i szczęśliwsze etapy w naszym życiu, mimo że mieliśmy porozmawiać o naszych trochę napiętych ostatnio relacjach. Jednak jeśli mam być szczera to całe zdenerwowanie między nami jakoś uleciało. Gdyby ktoś nas nie znał, to na pierwszy rzut oka mógłby powiedzieć, że jesteśmy bardzo dobrymi, wieloletnimi przyjaciółmi, którym tematy do rozmów się nie kończą. Sama nawet odnoszę teraz takie wrażenie. I to jest nawet... miłe. Czuję coś w rodzaju ulgi.
-Może włączymy jakiś film? - w pewnym momencie zagaduję chłopak.
-Oooo, super pomysł. Wybierzesz coś?- pytam, wstając z kanapy. Podchodzę do drewnianej szafki pod telewizorem, gdzie leży bilet, który od razu biorę i podaję Brainowi.
-Jasne. - zgadza się z uśmiechem.
-Dzięki wielkie. To ja szybciutko pójdę jeszcze do łazienki w tym czasie. - oznajmiam mu, na co on tylko przytakuje. Chwilę jeszcze przyglądam się mężczyźnie, ale po kilku sekundach uświadamiam sobie, że może to delikatnie dziwnie to wyglądać. Cicho kaszlę i wychodzę z salonu, by jak najszybciej dojść do łazienki.
Już po kilku minutach wychodzę z niej i wracam do salonu. Od razu zauważam na telewizorze czarne tło z tytułem jakiegoś popularnego zekranizowanego komiksu, o którym mi ostatnio opowiadał Zayn.
-Dzwonił ci telefon, a później przyszedł SMS. Proszę. - chłopak podaje mi urządzenie, gdy mnie zauważa. Widząc jego minę, mam wrażenie jakby coś się stało. Ale nie mam pojęcia co.
Odblokowuje urządzenie i od razu wyskakują mi powiadomienie z nieodebranym połączeniem od mojego psychologa oraz wiadomość tekstowa od niego, prawdopodobnie do każdego z jego klientów, że do końca przyszłego tygodnia będzie niedostępny z powodu choroby, co będzie związane z przesunięciem terminów wizyt. Nie odpisując nic, odkładam telefon na szklany stół. Milcząc, przemieszczam się do kuchni, gdzie wyciągam z półek paczkę popcornu oraz dużą miskę. Przygotowując przekąski, słyszę dźwięk kroków. Nie odwracam się, a jedynie lekko spoglądam przez ramie, ale widząc jedynie Braina (bo przecież i tak nie ma nikogo innego u mnie w mieszkaniu) wracam do wcześniej czynności.
-Kto to jest doktor Martinez? - pyta, podchodząc do mnie tak, że moje plecy i jego klatkę piersiową dzielą dosłownie milimetry. Mimowolnie wstrzymuję oddech.
-Mój psychiatra. - mówię, wzruszając ramionami. Nie mam siły wymyślać niczego, więc najzwyklej na świecie mówię prawdę. Z resztą dzisiaj byliśmy i tak bardzo szczerzy ze sobą, więc nie zamierzam tego psuć taką głupotą. Nie warto.
-Psychiatra? - dopytuje dziwnym głosem.
-Tak, to taki lekarz, który zajmuje... - zaczynam mówić, na co on głośno wzdycha.
-Mimo wszystko Kendall wiem kto to jest.
-Wybacz, chciałam trochę oczyścić atmosferę. - mówię, wyciągając z mikrofalówki gorący popcorn, który przesypuję do metalowej miski, podkradając przy tym pojedyncze ziarnka.
-Ehh, no dobra. - mówi ciężkim i zmęczonym głosem. Nie wiem co mam powiedzieć, więc w milczeniu zabieram miskę oraz dwa kieliszki. Odwracam się tylko na chwilę do chłopaka, podając mu butelkę jakiegoś taniego wina, które leżało u mnie już jakiś czas.
-Jestem autem. - mówi, na co pokiwuję głową. Cicho wzdycham, bo naprawdę miałam ochotę na kieliszek tego wina. No ale cóż, czasami się trzeba poświęcić.
-Może być cola? - pytam, podchodząc do lodówki.
-Tak, jasne. - wzrusza ramionami. Wyciągam zimny napój, znów podając go chłopakowi. Nie wymieniam kieliszków na szklanki, bo... tak. Brain nalewając bąbelkowy napój nie krył kąśliwego uśmiechu na widok wysokich kieliszków.
-Cola w kieliszkach? - zapytał z przymrużeniem.
-Tak. Cola w kieliszkach. Źle widzisz, czy co? - zapytałam, unosząc delikatnie prawą brew. Chłopak zaśmiał się cicho, po czym zamilkł, głośno przełykając ślinę.
-O co chodzi z tym psychiatrą? - zapytał, wracając do wcześniejszego pytania.
-No a o co ma chodzić? Po prostu miałam kiedyś pewne problemy ze sobą delikatnie mówiąc. I żeby było mi lżej to się zapisałam, by mi ktoś pomógł. - mówię, wzruszając ramionami.
-Jakimi problemami? Czy to było związane ze mną? Z nami? - dopytuje, a z jego twarzy mogę doskonale wyczytać smutek, czy nawet współczucie.
-Może chodźmy już do salonu, bo przegapimy zaraz cały film. - mówię, odwracając się. Robię krok w przód i zaraz po tym czuję na ramieniu dłoń, która zatrzymuje się w miejscu.
-Czyli tak? To przeze mnie... - zaczyna, ale strzepuję lekko podenerwowana jego rękę.
-Możemy o tym pogadać później? I tak już dużo powiedziałam, jak dla mnie za dużo jak na ten dzień. - mówię cicho, na co on kiwa głową, nieświadomie chyba przegryzając wargę.
-Jasne, ale powiedz mi tylko czy to ma związek ze mną? I od razy wrócimy do oglądania filmu. - prosi, nie odwracając wzroku. Głośno wzdycham, bo naprawdę chciałam na dzisiaj skończyć wspominanie naszych błędów.
-Może trochę. Ale proszę, nie wracajmy na razie do tego, chodźmy. - szepczę, po czym idę do salonu. Tym razem już nikt mnie nie zatrzymywał.
****
Trudna na zabicie za 3... 2... 1...
Cóż, prawdę mówiąc ciężko piszę mi się już te część, bo nie chcę przeciągać ich relacji, wiec myślę, ze za kilka rozdziałów skończę te trylogię. Chcę się zabrać za poprawianie pierwszej części oraz za nową książkę.
CZYTASZ
Byliśmy razem, pamiętasz?
Teen FictionZnają się od dziecka. Nienawidzili się, ale ta znajomość przerodziła się w coś więcej. W dużo więcej. Jeden błąd. Jeden, można pomyśleć, że głupi błąd, ale na tyle, by Ona wyjechała na studia do Nowego Yorku. Tysiąc kilometr dalej od swojego rodzin...