-Brain. Miał na imię Brain. - odpowiedziałam, stawiając nierówno kroki. Całym ciałem drżałam, gdy widziałam jego osobę, która nieświadoma niczego szła w naszym kierunku.
-Brain? Co to w ogóle za imię? - powiedział głośno, po czym zaczął się śmiać. Z moich ust wyszedł nerwowy śmiech, lecz natychmiast zamilkłam i zacisnęłam usta w wąską linie, gdy spostrzegłam, że jego wzrok nie był już utkwiony w ekran telefonu, a w naszą osobę. A dokładnie w moją.
-Ale to nie przez głupie imię z nim zerwałaś? - zapytał się, kątem oka spoglądając na mnie. Przegryzłam wargę z zdenerwowania, nie wiedząc co powiedzieć. Moje zdenerwowanie wzrastało zważając na fakt, że blondyn nie odrywał ode mnie swojego zdziwionego wzroku. Jego ruchy stały się wolniejsze, jakby ktoś nacisnął jakiś idiotyczny przycisk do spowolnienia czasu.
-Nie, przez to. - szepnęłam, zaciskając obie dłonie mocniej na rączce od wózka.
-Kendall? - Brain, pieprzony Horan znalazł się centralnie przed nami. Starał się jakby nie zwracać uwagi na Nathana, który pytającym wzrokiem spoglądał to na mnie, to na niego.
-Um, cześć Brain. - wyjąkałam. W momencie, gdy wypowiedziałam jego imię mogłam zauważyć, że mój chłopak zacisnął mocno usta, tak samo jak ja wcześniej. Jego spojrzenie zrobiło się lodowate.
-Tyle lat cię nie widziałem. Pięknie wyglądasz. - powiedział, a ja na Boga, musiałam wzmocnić uścisk na tym cholernym wózku, gdyż nie czułam nóg, całe moje ciało drżało.
-Um, dziękuję. - wymamrotałam. Skrępowana przeniosłam wzrok z mojego byłego chłopaka na mojego aktualnego, który jednoznacznie się na mnie patrzył. Poczułam mocny uścisk na moim biodrze, przez mimowolnie się skrzywiłam. Bałam się, że znowu będę miała siniaka.
-Ehhh, Nathan, to Brain, mój stary znajomy. - uśmiechnęłam się krzywo do mojego chłopaka. Mój głos zawiesił się, gdy wymawiałam ,,mój stary znajomy''. -Brain, to jest Nathan, mój chłopak.
Po krótkich przedstawieniu ich chciałam wyczytać cokolwiek z twarzy Braina, lecz na marne. Z kamienną miną podał swoją dłoń Nathanowi, który ten po dłuższej chwili uścisnął. Nic sobie nie mówili, jednak bez tego mogłam zauważyć, że lepiej by było, gdyby się nie poznali.
-Ty jesteś tym byłym? - gdy usłyszałam to z ust mojego chłopaka miałam ochotę stąd zniknąć.
-Nathan! - oburzyłam się, przez co moja stopa wylądowała na jego, trochę mocniej przyciskając ją do ziemi. Chłopak syknął i popatrzył na mnie gniewnie. Widząc tą miną automatycznie zabrałam nogę i spuściłam wzrok w dół. Modliłam się w duchu, by później zapomniał o tym.
-Nic nie szkodzi Kendzia. Tak, jestem jej byłym chłopakiem. - uśmiechnął się blado w moim kierunku.
-Aha, okej. - Sharmam pokiwał głową, mówiąc coś pod nosem.
-Cssss. - pochyliłam się nad małym Jonathanem, który zaczął akurat w tym momencie płakać. Włożyłam mu do ust smoczek, dzięki czemu malec uciszył się.
-Oh. - spojrzałam do góry. Brain patrzył pustym wzrokiem na przód wózka i jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak z jego ust nie wychodziło już nic.
-To Jonathan. Cały tatuś, prawda? - zrobiło mi się niewyobrażalnie głupio przez komentarz Nathana.
-Śliczny bobas. - mruknął zażenowany blondyn. Chciałam zaprzeczyć, powiedzieć cokolwiek, jednak przeszkodził mi w tym dźwięk jego komórki. Wyciągnął urządzenie z kieszeni bluzy i przyłożył go do ucha.
-Tak? Um, jasne, jasne. Będę za jakieś 15 minut. Tak, wiem. Daj spokój, okej? Pogadamy jak przyjdę. Cześć.
Z cichym westchnięciem schował z powrotem telefon do kieszeni, po czym spojrzał na mnie ze smutnym wzrokiem.
-Przepraszam, ale muszę iść. Harry się niecierpliwi, bo miałem być u nich pół godziny temu. - zaśmiał się nerwowo, chowając dłonie głęboko w kieszeni ciemnych jeansów.
-Do Harr'ego? O boże, jak ja dawno nie widziałam tego idioty. - zaśmiałam się, na co on jedynie się słabo uśmiechnął.
-Jeśli chcesz możemy się w któryś dzień spotkać. Ja, ty, Harry i Louis. Jeśli oczywiście chcesz.
-Oczywiście! Przepraszam, my teraz też musimy wracać. Jacoba będzie musiał zaraz iść spać.
-Jacoba? - zdziwił się.
-Dziecko. - Nathan prychnął.
-Tak, przepraszam, nie wiedziałem. - Brain spuścił wzrok. -Uh, to ja faktycznie będę leciał. Zgadamy się później jak coś, okej?
-Jasne. Cześć. - uśmiechnęłam do niego. Obdarzył mnie uśmiechem, a Nathana kiwnięciem głową. Wyminął nas i ruszył w jakimś kierunku, znacznie przyśpieszając.
-Idziemy do domu. - usłyszałam ciężki głos chłopaka. Spojrzałam na niego lekko przerażona.
-Przecież... - nie zdołałam powiedzieć nic więcej. Poczułam na mojej prawej ręce mocny uścisk. Jeszcze mocniejszy niż przedtem.
-Auuu, Nathan, to boli. - jęknęłam, jednak chłopak nawet nie myślał poluźnić uścisku. Wręcz odwrotnie, jeszcze go wzmocnił.
-Widziałaś jak on się na ciebie kurwa patrzył? A ty nic! - krzyknął, wykręcając moją ręką w drugą stronę.
-Proszę, puść. - wyszeptałam z bólem. Po chwili poczułam przyjemną ulgę, gdy całkowicie mnie puścił.
-Porozmawiamy w domu. Wtedy nie będę taki miły jak teraz.
***
Przepraszam. Teraz rozdziały będą już regularnie i częściej.
CZYTASZ
Byliśmy razem, pamiętasz?
Teen FictionZnają się od dziecka. Nienawidzili się, ale ta znajomość przerodziła się w coś więcej. W dużo więcej. Jeden błąd. Jeden, można pomyśleć, że głupi błąd, ale na tyle, by Ona wyjechała na studia do Nowego Yorku. Tysiąc kilometr dalej od swojego rodzin...