-Jesteśmy! - krzyknęłam, wchodząc do przedpokoju. Podjechałam delikatnie do przodu wózkiem, po czy oparłam się o niego jednym ramieniem. Dzięki temu mogłam się wygodniej schylić, by ściągnąć te okropnie niewygodne botki.
-Wreszcie! Myślałem, że go porwałaś. - usłyszałam jeden z moich ulubionych, męskich śmiechów. Po chwili zza boku wyszedł Zayn.
-Za taką okropną siostrę mnie masz? - uśmiechnęłam się kpiąco, na co on ze śmiechem pokręcił głową na boki. Jego wzrok z mojej osoby skierował na stojącego za mną Nathana, który jakby nic uśmiechał się lekko, chowając dłonie w kieszenie jeansów.
-Nathan, tak? - podszedł do niego, podając mu dłoń.
-Tak. Jeśli dobrze pamiętam to Zayn, owszem? - chłopak uścisnął rękę mojego brata, lekko nią trząsając.
-Tak, tak. Dobrze ci Kendall mówiła. - mruknął do niego, po chwili puszczając dłoń.
-Nie wiem czy znasz, ale to moja żona, Madison. - chłopak lekko obrócił się do tyłu, tak, by móc złapać ją w talii.
-Witam. - chłopak prześledził dziewczynę od głowy do stóp, przełykając przy tym cicho ślinę. Zmarszczyłam brwi, gdy podał jej dłoń i jakby trochę za długo ją trzymał. Zdecydowanie za długo.
-Um, ja chyba wezmę małego i go nakarmię, na pewno jest głodny po tylu godzinach. - Madison nieśmiało się uśmiechnęła, puszczając jego dłoń. Nie czekając na nikogo podeszła do wózka i pochyliła się nad nim, wyciągając z niego dziecko. Uśmiechnęła się do niego szeroko, gdy ten na jej widok zaczął słodziutko gaworzyć. Ułożyła go wygodniej w swoich ramionach i wyszła z przedpokoju, prawdopodobnie do kuchni.
-Idziecie na zapiekankę ziemniaczaną? Mama znalazła jakiś przepis na internecie i próbowała jakoś eksperymentować z tym. - mój brat się zaśmiał, wycofując się lekko do tyłu. Poszliśmy za nim, wchodząc do jadalni, gdzie siedzieli już moi rodzice.
-I jak było? - pierwsza mnie zobaczyła i odezwała się moja mama.
-Um, całkiem fajnie. Miło spędziliśmy czas z Jackobem, który swoją drogą był bardzo grzeczny. - uśmiechnęłam się grzecznie, siadając do stołu. Miejsce obok mnie zajął Nathan, który przywitał się z moimi rodzicami kiwnięciem głowy.
-Bardzo ładny zrobili ten plac zabaw, prawda?
-Prawda. Jak będę was odwiedzała to będę za każdym razem zabierała tam Jackoba. - powiedziałam, biorąc do ust kawałek zapiekanki.
-Mogłabyś też tam zabierać swoje dziecko. Myślałaś o tym? Moim zdaniem to odpowiedni wiek. - powiedziała, wpatrując się we mnie.
-Mam czas mamo. - mruknęłam, uciekając wzrokiem na talerz. Nie lubiłam, gdy wspominała mi o tym, że powinnam zajść w ciążę.
-Będziesz mi tak mówiła do 40? Kochanie, im wcześniej tym lepiej. - uśmiechnęła się do mnie, a ja uciekałam wzrokiem w kierunku Nathana, który jakby nigdy nic zajadał się ze smakiem zapiekanką mojej mamy.
-Może jeszcze byś chciała, bym została matką w wieku 18 lat? - odburknęłam niegrzecznie. Nie mogłam być zła na nią za te komentarze. Byłam sobie sama winna, nie mówiąc prawie nikomu o tym, co się wydarzyło kilka lat. Jedyni świadomymi byli moi lekarze oraz Niall z Emmą i jeszcze Zayn. Ale nawet ta dwójka moich przyjaciół dowiedziała się przypadkiem. Gdyby nie to, że wpadli akurat wtedy, kiedy sprzątałam szafki i nawet nie wiem kiedy w ich ręce wpadły moje papiery ze szpitala to by się również nie dowiedzieli.
-No gdybyś umiała pogodzić dziecko ze szkołą to czemu, by nie? Ale znając ciebie twoje wieczne nieogarnięcie to myślę, ze jednak musiałabyś poczekać z zakończeniem głowy. - pokiwała głową, jednocześnie wkładając sobie w usta ostatni kawałek dania.
-A teraz mam mamo pracę i też by mi było wszystko trudno pogodzić. - odpowiedziałam cicho, grzebiąc widelcem w jedzeniu.
-Ahh. I jak ty chcesz mieć w przyszłości rodzinę? - pokręciła głową na boki. Kątem oka widziałam zmęczone spojrzenie Zayna. On też nie lubił, gdy nasza mama mówiła takie rzeczy. Chyba nikt by nie polubił.
-Nie, nie chcę mieć. - powiedziałam, wpatrując się w talerz.
-Mamo, daj jej spokój. - odezwał się w końcu.
-Nie rozmawiam z tobą synku. - skarciła go wzrokiem, po czym spojrzała na mojego chłopaka z jakimś błyskiem w oku. -A ty Nathan chciałbyś mieć rodzinę?
-Nie wiem. - wzruszył ramionami.
-Jak to nie wiesz? Nigdy nad tym nie myślałeś? - dopytywała, a ja miałam ochotę ją za to zabić.
-Jakoś niespecjalnie. Co to będzie, to będzie. - odpowiedział z pełnymi ustami. I w tym momencie nie wiedziałam kto był gorszy. Czy moja matka z tymi głupimi i nie na miejscu komentarzami czy on, który aż śmierdział tą obojętnością. Gdybym tylko mogła to bym chciała dzieci. I to bardzo. Ale może i to lepiej? Widać po Nathanie, że chyba nie chce zostać ojcem, więc powinno mi być to na rękę.
Powinno.
CZYTASZ
Byliśmy razem, pamiętasz?
Teen FictionZnają się od dziecka. Nienawidzili się, ale ta znajomość przerodziła się w coś więcej. W dużo więcej. Jeden błąd. Jeden, można pomyśleć, że głupi błąd, ale na tyle, by Ona wyjechała na studia do Nowego Yorku. Tysiąc kilometr dalej od swojego rodzin...