Rozdział 28

8.5K 610 68
                                    

-W jakich sytuacjach? - zapiszczałam, gdy drugą ręką złapał mnie za moje długie włosy.

-Właśnie w takich, gdzie wracasz o wiele później, niż powinnaś. Powiedz kurwa prawdę, gdzie się włóczyłaś i z kimś?

-Z nikim! Proszę, puść mnie. - załkałam cicho.

-Posłuchaj mnie... - chłopak zaczął, ale przerwał mu głośny dźwięk trzaskania drzwi.  Poluźnił swój uścisk, sprawiając, iż upadłam na zimną podłogę. Ze strachem w oczach spojrzałam w stronę przedpokoju, gdzie było słychać przed chwilą trzask.

-Co do kurwy... - Nathan ruszył w tamtym kierunku. Lecz zrobił może z dwa kroki, gdy nagle zza ściany wyszedł zdezorientowany Brain. 

-Co ty tu do cholery robisz? - mój chłopak podszedł do niego bliżej, jednak nie przewidział, że Horan będzie szybszy. Kalifornijczyk złapał go za kołnierz koszulki, podnosząc wysoko do góry i przyciskając go do  ściany. 

-Słyszałem na korytarzu jakieś krzyki, więc chciałem sprawdzić, co się tu dzieje...- chłopak warknął, mierząc Nathana złowrogim wzrokiem. 

-Puszczaj mnie lepiej, za nim zadzwonię na policję, że wtargnąłeś do nieswojego mieszkania. - wysapał Sharman. Ja nadal siedziałam na zimnej podłodze, trzęsąc się ze strachu. Nie miałam pojęcia co robić. 

-Ty chyba sobie ze mnie żartujesz. - Brain się zaśmiał, chyba jeszcze bardziej wzmacniając uścisk na chłopaku. -Z tego, co wiem, to mieszkanie jest Kendall, a nie twoje kutasie. I jeśli już ktoś ma wzywać policję to ona za napaść na nią. 

-Brain, zostaw go. - zapiszczałam cicho. Obraz zaczął mi się rozmazywać przez ilość łez, które zaczęły mi spływać po policzku. Wydawało mi się, że chłopak mnie nie słyszy, albo co gorsza nie chce słyszeć. 

-Brain! - krzyknęłam z rozpaczą. I skutecznie.  Blondyn odwrócił się do mnie i mogłam zauważyć, że na jego twarzy pojawiło się zmartwienie. 

-Proszę, puść go. - załkałam jeszcze raz cicho, licząc, że spełni moją prośbę. Chłopak nie odrywał ode mnie wzroku. Jednak po jakim czasie zaczął obniżać trzymanego chłopaka, po czym puścił go. Ten upadł na ziemie i zaczął przez chwilę głośniej oddychać. Napierając mocnych oddechów, spojrzał na mnie, kręcąc przy tym głową. 

-Mówiłem ci, że masz się z nim nie spotykać. Twój były fagas mnie zaatakował dziwko! - krzyknął w moim kierunku. Nie minęła nawet sekunda, jak po jego słowach Brain chyba już nie wytrzymał.  Zamachnął się tak pięścią w jego twarz, że aż zakryłam oczy ze strachu. Słysząc odgłos prawdopodobnie złamanego nosa, zatrzęsłam się.

-Wypierdalaj z tego mieszkania. - usłyszałam warknięcie Braina i ponownie jakiś odgłos, jednakże tym razem o wiele głośniejszy. Bałam się sprawdzić, co się dzieje.

-Kendall. - po kilku minutach usłyszałam jego głos zaraz przy sobie. Zatrzęsłam się ponownie, nadal mając zamknięte oczy. 

-Kendall. - Brain powtórzył moje imię, łapiąc mnie za ramię. Odsunęłam się od  niego gwałtownie i z lekkim przerażeniem zaczęłam otwierać oczy. Od razu zauważyłam jego osobę, która kucnęła przy mnie z bólem w oczach. 

-Nie musisz się bać Nathana, już go nie ma.... - zaczął, ale mu przerwałam. 

-Jedyną osobą, której się boję, jesteś ty. - czułam, jak do moich oczu napływają łzy. Na moje słowa zacisnął usta w cienką linię i spuścił wzrok na swoje buty. 

-Nie... Nie musisz się mnie bać Kendall...

-Wpadasz do mojego mieszkania bez uprzedzenia i bijesz mojego chłopaka. Skąd w ogóle wiedziałeś, gdzie mieszkam? 

-I ten twój chłopak chciał cię uderzyć. Jeśli już tego nie zrobił, za nim przyszedłem. Spójrz w prawdzie w oczy. Nathan to kutas i damski bokser. Nie zasługuje na cienie. I nie zaprzeczaj, bo sama siebie okłamujesz. - milczałam. Chciałam go zwyzywać i wyrzucić z mojego mieszkania tak samo, jak on wyrzucił Nathana. Ale nie umiałam. Wiedziałam, że ma rację. Jednak nie umiałam, nie chciałam, żeby wiedział, że się z nim zgadzam. Po prostu milczałam. 

I mimo moich intencji, Brain wziął chyba moje milczenie za potwierdzenie słów. Tak przynajmniej mi się zdawało, kiedy przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej, na ucho szepcąc słowa otuchy. 

****

Szybki i krótki rozdział. I od dzisiaj chcę się ogarnąć i zacząć pisać regularnie.

Byliśmy razem, pamiętasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz