[*] jak słucham teraz jego piosenek to cisną mi się łzy na oczy...
Brian POV
Po wczorajszym wieczorze miałem totalny mętlik w głowie. Od razu, gdy wyszedłem wczoraj od Harry'ego, chciałem pójść do domu państwa Malików, by móc porozmawiać z ich córką. Jednakże dochodząc do ich mieszkania musiałem zrezygnować z tego pomysłu, gdyż dochodziła już godzina 1 w nocy, a to chyba nie jest najlepsza godzina na jakiekolwiek spotkania. Z rezygnacją wróciłem do swojego domu z myślą, że zaraz po powrocie zasnę. Jednak jak zawsze, moje myślenie było straszne mylące. Po wejściu do mojego łóżka sen nie chciał przyjść. Patrzenie się w sufit, w prawą stronę, a następnie w lewą. A później powtórka. I jeszcze raz, jeszcze raz. To mnie męczyło. Za każdym razem kiedy ta dziewczyna odwiedzała swoich rodziców w mieście to moje samopoczucie automatycznie spadało w dół. Jednak tym razem moje samopoczucie było na najniższym możliwy poziomie. Z każdą minutą (która później jakimś cudem zamieniała się w godzinę) żałowałem coraz bardziej, że mimo późnej godziny nie wparowałem do domu rodziców Kendall. I tak z resztą muszę stawać za jakieś pół godziny.
Kendall POV.
-Dziecko, proszę cię, zostań jeszcze chociaż parę dni. - prosiła mnie moja mama, gdy stałyśmy na lotnisku w mocnym uścisku.
-Mamo, mam dużo pracy. Sama rozumiesz. - mruknęłam do niej, na co ona smutno pokiwała głową.
-A kiedy przyjedziesz następnym razem?
-Myślę, że postaramy się na święta. - odparł za mnie Nathan. Kątek oka mogłam dostrzec jak moja mama rzuca mu zawistne spojrzenie, czego chyba on nie zauważył.
-Kendall, kiedy ty przyjedziesz następnym razem? - kobieta powtórzyła pytanie, jednak wyraźnie podkreśliła słowo ,,ty'', utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.
-Hmm, myślę, że jakoś na święta. - powtórzyłam słowa mojego chłopaka, na co on wyraźnie się uśmiechnął.
-Nie dasz rady wcześniej? To dopiero za pół roku!
-Nie mam pojęcia mamo. Do świąt muszę zrobić wiele rzeczy w pracy, więc prawdopodobnie nie dam rady nadążać. Ale zobaczę, może mi się uda, ale nic nie obiecuję. - westchnęłam głośno, poprawiając niewielką torbę, która co chwilę spadała z mojego ramienia.
-Postaraj się, bo i tak strasznie rzadko do nas przyjeżdżasz.
-A to może przyjedziesz z tatą do mnie? Nie byliście u mnie jeszcze ani razu. - zaproponowałam.
-O, pogadać z twoim tatą i jak coś to zadzwonimy kiedy będziemy mieli czas. - uśmiechnęła się do mnie, przez co się domyśliłam, ze ten pomysł się jej spodobał. Zresztą mi tak. W swojej pracy nie mogę pozwolić sobie na częste wyjazdy aż do Californii, bo moi pacjenci by mnie dosłownie zabili.
-Pasażerowie lotu California-Nowy York proszeni są do bramek. - podniosłam głowę do góry, słysząc głos z głośników.
-Huh, musimy już iść mamo. Zadzwonię jak wylątuje. - podeszłam do niej jeszcze raz, mocno ją ściskając. Po mnie podszedł do niej Nathan, również chcąc się pożegnać. Jednak moja matka cofnęła się o krok, jedynie zginając głowę na pożegnanie. Cicho westchnęłam na ten widok, ale co ja poradzę, że moja mama go jakoś nie trawi?
Nathan złapał mnie za rękę, prowadząc w stronę bramek. W międzyczasie odwróciłam się lekko do tyłu, ostatni raz machając mojej mamie.
-Po co je zaproponowałaś, żeby przyjechała z twoim ojcem do nas? - zapytał mnie od razu, gdy byliśmy już przy bramkach.
-Po pierwsze, do mnie, a nie do ciebie. A po za tym to moi rodzice i mają prawo mnie odwiedzać, w moim mieszkaniu. - specjalnie podkreśliłam ostatnie słowa, czym go jednoznacznie rozdrażniłam.
-Ale dużo czasu spędzam z tobą w twoim mieszkaniu. - odparł.
-Lecz to nie oznacza, że jest też twoje. - oznajmiłam.
-Ale mam prawo też decydować kto tam będzie mieszkał, nawet przez krótki czas czasu. Nawet jeśli to są twoi rodzice. - zaśmiałam się, słysząc co on do mnie mówił.
-Nie gadaj głupot. Moje mieszkanie, moja decyzja, a tobie nic do tego. Skończ, proszę. - on chciał coś jeszcze dodać, jednak miałam to gdzieś i po prostu przyśpieszyłam kroku, dochodząc już do bramek i pokazując swój bilet.
Brian POV
Mimo zmęczenia, które było spowodowane bezsenną nocą to postanowiłem jednak, że z samego rana porozmawiam z dziewczyną. Właśnie w tym momencie stałem przed jej domem, kłócąc się ze swoim własnym sumieniem czy dzwonić do drzwi, czy nie.
Pod wpływem impulsu położyłem dłoń na dzwonku. Słysząc dźwięk urządzenia opuściłem rękę. Chwilę czekałem, aż ktoś mi otworzy. Po kilkunastu sekundach usłyszałem ja ktoś przekręca kluczyk w drzwiach i już po chwili stałem naprzeciw pani Malik, która z wielkim zdziwieniem się na mnie patrzyła.
-Dzień dobry pani Malik. - przywitałem się z nią.
-Witaj Brain. Coś się stało?
-Muszę porozmawiać z Kendall, zastałem ją może? - zapytałem, modląc się, by nigdzie nie pojechała.
-Ohh, przykro mi, ale dosłownie kilka minut temu wróciłam z lotniska, bo odwoziłam ją i Nathana. A jeśli mogę wiedzieć, o co chodzi?
-Chciałem z nią porozmawiać, tyle. - odparłem zrezygnowany.
-To niestety się spóźniłeś. Mam coś przekazać?
-Huh, chyba nie. To bardziej prywatna sytuacja, ale... Mogłaby pani mi pomóc?
-Jasne. Tylko jak?
-Mogę panią prosić o jakikolwiek kontakt z nią? Najlepiej numer telefonu.
CZYTASZ
Byliśmy razem, pamiętasz?
Teen FictionZnają się od dziecka. Nienawidzili się, ale ta znajomość przerodziła się w coś więcej. W dużo więcej. Jeden błąd. Jeden, można pomyśleć, że głupi błąd, ale na tyle, by Ona wyjechała na studia do Nowego Yorku. Tysiąc kilometr dalej od swojego rodzin...