one dance

1.4K 120 48
                                    

Dojechaliśmy trochę dalej, niż Niall planował. Nawet nie zauważyłam, że auto nie ma normalnego dachu - zamiast blachy, górę zamykała ogromna szyba. Nie dało się jej jednak otworzyć, więc nie był to taki super szyberdach, ale i tak byłam pod wrażeniem. Całą drogę siedziałam z odchyloną głową. Noc była gwieździsta i z zapartym tchem obserwowałam ciemne, upstrzone niebo. 

Zatrzymaliśmy się w jakimś motelu, gdzie udało nam się dostać osobne pokoje. Z przyjemnością wzięłam długi prysznic i umyłam włosy, chociaż nie musiałam. Niall był uparty i byłam pewna, że następną nockę prześpimy w samochodzie. Nawet jeśli oznaczałoby to śmierć któregoś z nas.

Mówiłam całkowicie szczerze, kiedy uznałam, że się pośpieszyliśmy. Brunet wymagał ode mnie niestworzonych rzeczy. Chyba naprawdę nie zauważał, że już nie jestem tą dziewczyną co kiedyś. Chciałabym nią być, ale chyba nawet już... nie umiem. Nie jestem w stanie. Bardzo chciałabym przeleżeć cały dzień w łóżku i oglądać seriale jak za młodzieńczych lat. Kiedy tylko o tym pomyślę, nachodzą mnie wyrzuty sumienia, że zaniedbam inne rzeczy. 

Pościel była niesamowicie chłodna. Zatęskniłam za własnym, dużym, ciepłym łóżkiem, które zostało jakieś pięćset mil za mną. Jeszcze bardziej zatęskniłam za własnym pokojem w Anglii, za rodzicami i za tym, że to oni zajmowali się domem. 

Spałam dość kiepsko i nawet nie przespałam całych trzech godzin. Pocieszałam się, że będę mogła odespać w aucie, bo to Niall ciągle prowadził.

Ubrałam się i wyszłam z pokoju, by zorientować się, jak to jest ze śniadaniem. Wczoraj to Horan postawił kolację i sam powiedział, że ja mam zadbać o poranny posiłek. 

Okazało się, że motel ma własną kuchnię i śniadanie kosztowało niecałe pięć dolarów, więc pokusiłam się na tę opcję. Gdy brunet wstanie, wykupię dla nas jedzenie i będzie super. 

Udałam się na krótki spacer wokół budynku, by rozruszać ospałe mięśnie i się trochę rozciągnąć. Nie mogłam już praktykować mojego porannego biegania, do którego tak trudno było mi się przyzwyczaić, a potem odzwyczaić. Jednak jeśli człowiek robi coś systematycznie przez dłuższy czas, to ta czynność wchodzi w krew. 

Niall wstał przed dziesiątą, więc czekałam na niego ponad trzy godziny. Pomimo tego, że spał dłużej, nie wyglądał na wypoczętego. Przywitał się ze mną krótkim skinieniem głowy i poszedł za mną do stołówki. Gdy postawiłam przed nim tacę z talerzem pełnym jajecznicy i kubkiem z kawą, od niechcenia zabrał się do jedzenia.

- Wyspałeś się? - spytałam, by jakoś zacząć rozmowę. Postanowiłam, że postaram się być miła i nie prowokować go swoim zachowaniem. 

- Nie bardzo - przyznał. Ledwo mówił, jego głos był jeszcze ochrypnięty. - Strasznie niewygodne łóżka tu mają. Ty widzę spałaś dobrze?

- Może ja dzisiaj poprowadzę? - zaproponowałam, ignorując jego wcześniejsze pytanie. Sięgnęłam po kromkę świeżego chleba i obficie posmarowałam ją masłem po czym położyłam na talerzu przyjaciela. Wyglądał na wdzięcznego, że wyręczyłam go z tej okropnie męczącej czynności. 

- Byłoby fajnie. Mógłbym się jeszcze chwilę zdrzemnąć - przyznał. Nabrał trochę jajecznicy na widelec i skierował go w kierunku ust. - Zaraz. Co ty taka radosna?

- Zawsze jestem radosna - zaśmiałam się. - Czasem tylko mniej.

- Zostaw. Bądź taka zawsze - polecił, celując we mnie widelcem. Ostrożnie odwróciłam sztuciec w stronę talerza.

- Ty lepiej to zostaw. Mam wrażenie, że za chwilę wydłubiesz mi nim oczy.

Motel znajdował się pod miastem Utica, skąd zostały nam niecałe trzy godziny nad wodospad Niagara. Kiedy tylko uruchomiłam nawigację, ta automatycznie załadowała i pokazała mi trasę. Czekałam na Nialla i mogliśmy ruszać dalej. Podjechałam nawet pod same wejście od motelu, by nie musiał tym swoim zombie krokiem człapać przez pół parkingu. Ledwo wdrapał się na siedzenie pasażera. 

long way home | n. horanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz