four walls (the ballad of perry smith)

969 96 54
                                    

Ze szpitala wypuścili mnie dopiero po drugiej popołudniu. Głupio, bo tak późno i głupio, bo o trzeciej podawano obiad, więc wyszłam zła i głodna.

Niall zabrał mnie do małej restauracji na obiad, ze względu na to, że szpitalne jedzenie mnie ominęło. Wbrew pozorom nie było takie złe, ale w końcu mogłam zjeść coś, na co miałam od dawna ochotę, więc zamówiłam sobie penne ze szpinakiem i pieczarkami w sosie śmietankowym - a co! Na bogato! 

Po posiłku ruszyliśmy w dalszą trasę. Dochodziła piąta popołudniu, więc nie mieliśmy zbyt dużo czasu zanim zrobi się ciemno. Niall postanowił znów jechać drogą 66 i zatrzymać się na noc w motelu. Śmiał się, że sprawdzał wcześniej, czy są tam psy - właściciele nie byli zbyt przychylni do kwaterowania gości ze zwierzętami. 

Motel znajdował się niecałe czternaście mil od tego feralnego sklepu z pamiątkami. Okazało się, że Niall kupił tam nalepki na samochód i figurkę starego Forda, ale gdzieś ją zgubił, kiedy biegł mi na ratunek. 

Nasze pokoje sąsiadowały ze sobą, a ściany do tego były tak cienkie, że słyszałam, co Horan robi u siebie. Po kąpieli musiałam zmienić opatrunek na swojej nodze, ponieważ to było zaleceniem lekarza. Nieźle mnie nastraszył, że może się wdać jakieś zakażenie i wizja amputacji kończyny tak mi wjechała na mózg, że najchętniej zmieniałabym ten opatrunek co dwie godziny. Kochałam swoje ciało takie, jakie było - kompletne. Dwie ręce, dwie nogi, dwadzieścia palców, wszystko w komplecie. 

Zanim się położyłam, dwadzieścia razy upewniłam się, że drzwi są zamknięte. Motel był tego typu, że z dworu wchodziło się wprost do pokoju, więc bardzo łatwo można było się włamać i, na przykład, kogoś zabić.

Przeglądałam akurat Facebooka, kiedy dostałam powiadomienie o nowej wiadomości.

Niallątko-bobiątko: śpisz?

Zmrużyłam oczy, upewniając się, że wzrok nie płata mi figli. Niallątko-bobiątko? Co do cholery? Kiedy, jak i dlaczego chłopak zmienił sobie nazwę, akurat na taką?

Szybko zmieniłam ją po swojemu i odpisałam na wiadomość. Usłyszałam dźwięk powiadomienia po drugiej stronie ściany. 

Lola: nie kurwa, poluje na słonie

Niall: o jedenastej wieczór? 

Lola: ... 

Lola: przemilczę to. 

Niall: nie słyszę jak przychodzą do ciebie moje wiadomości ☹️

Lola: o nie, co za okropność...

Niall: skąd w tobie tyle ironii? 😕

Lola: szpital zmienia człowieka.

Niall: widzę właśnie

Niall: nie zaczynasz zdania wielką literą 😏

Niall: witaj po ciemnej stronie mocy 😈

Zaśmiałam się i uniosłam głowę ku górze, jakbym spodziewała się, że brunet będzie stał za ramą mojego łóżka. Napotkałam jednak ścianę wytapetowaną śmiesznym wzorem w kwiatki, której kolory zdążyły już wyblaknąć.

- Jesteś głupi! - krzyknęłam. 

Słyszałam, jak brunet przekręca się na łóżku - wydały go skrzypiące sprężyny - i jego zduszony śmiech. Zaraz potem telefon zawibrował w mojej dłoni zwiastując nową wiadomość.

Niall: pisz smsy! chyba nie chcesz, by cały motel wiedział, że się znamy! moja reputacja spadnie na dno! 

Lola: chyba śnisz, śnieżko

long way home | n. horanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz