mistakes

1K 92 32
                                    

Opuściliśmy Key West po dwóch dniach.

Niall chciał wypożyczyć Chevrolet'a Corvette czy coś w tym stylu, ale kosztował majątek i nie nadawał się na auto dla naszej dwójki. Ja przede wszystkim chciałam kabriolet, a Horan coś szybkiego, więc idąc na kompromis, zdecydowaliśmy się na Forda Mustanga Convertible. Szybki, bez dachu - cudo.

Kierowaliśmy się trasą US-1 w kierunku Homestead, do którego mieliśmy ponad sto mil. 

Było niesamowicie gorąco, ale dzięki braku dachu w naszym samochodzie, przyjemny wiatr skutecznie ochładzał nasze ciała. Włosy fruwały mi we wszystkie strony, kiedy jechaliśmy, mając po obu stronach ocean. Droga ciągnęła się przez most, który łączył cały archipelag wysp, aż do samego półwyspu Floryda. W pewnym momencie otaczała nas lazurowa woda i to było przepiękne. 

Niall jednak się tak nie zachwycał.

- Czy... czy to? - spytał, kiedy zbliżaliśmy się do kolejnego znaku z zieloną tabliczką. - Nie czytaj, jeśli nie jest na niej napisane "Floryda"!

- Ramrod Key! - wykrzyknęłam.

- Nie! Chcę już do normalnej Ameryki! - jęknął. - Za chwilę dostanę choroby morskiej! 

- Wymiękasz, żeglarzu?

Przemilczał ten temat, ale kiedy dwie godziny później zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej pod Homestead, Niall omal nie padł na kolana i nie ucałował ziemi ze szczęścia. 

W samym mieście nie zatrzymywaliśmy się na noc, po prostu to był jeden z przystanków na trasie, byśmy mogli chwilkę odpocząć i coś zjeść. 

Tak przynajmniej myślałam, dopóki wyjeżdżając z miasta nie jechaliśmy dalej US-1, tylko zjechaliśmy gdzieś indziej, by po niecałej godzinie zaparkować na ogromnym parkingu przed torem wyścigowym.

- Będziemy się ścigać?! - wykrzyknęłam podniecona. Tak jak mówiłam wcześniej, uwielbiałam szybką jazdę. Jazda po torze wyścigowym super szybkim autem, o wiele szybszym od naszego Mustanga(którego Niall nie pozwolił mi na razie prowadzić), to było spełnienie najskrytszych marzeń.

- Powinienem ci zasłonić oczy, serio. I odsłonić dopiero w samochodzie.

- Więc NAPRAWDĘ będziemy się ścigać? Ja i ty? Przeciw sobie!? - Z rozdziawioną buzią wpatrywałam się w ogromną bramę przed wejściem na tor i zdawałam sobie sprawę, że wyglądam głupio, ale byłam tak bardzo podekscytowana! - Ale czad! 

Brunet pokręcił głową i pociągnął mnie za sobą, ponieważ wciąż stałam jak wryta. 

Tor był pusty, jeśli nie liczyć naszej dwójki. Dostaliśmy się przez wejście na trybuny, więc teraz musieliśmy zejść po schodach w dół, by dostać się do boksów dla zawodników. 

To miejsce było ogromne. Mogłam sobie wyobrazić, jak jest zapełnione tysiącami widzów i jak rozbrzmiewają głośne krzyki fanów danych zawodników, muzyka, a całą atmosferę podsyca spiker. Wycie silników, zapach spalin i spalonej na torze gumy. Coś niesamowitego!

Na spotkanie wyszedł nam jakiś chłopak, który był niewiele od nas starszy, o ile nie był w naszym wieku. Miał na sobie kombinezon, taki, w którym normalnie chodzą kierowcy rajdowi czy coś i czapkę z daszkiem, która chroniła go przed rażącym słońcem. Miał ładną, opaloną twarz o jeszcze dziecięcych rysach i mnóstwo piegów na nosie. Uśmiechnął się szeroko, wyciągając w naszym kierunku dłoń.

- Cześć, jestem Tony. To pewnie z tobą rozmawiałem wtedy przez telefon? - To pytanie skierował do Nialla.

- Zgadza się. To jest Louane - przedstawił mnie, więc ochoczo ścisnęłam wyciągniętą ku mnie dłoń. 

long way home | n. horanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz