Kierowałam przez całą drogę do Kingman, która trwała około dwóch godzin. Coraz częściej brunet pozwalał mi siadać za kierownicą i nie wiem, czy to bardziej polegało na zaufaniu, że może faktycznie nie rozwalę się na jakimś drzewie, czy na tym, że na pustyni ruch był naprawdę mały. W Seattle czy Kalifornii samochodów było od groma, a teraz? Z ciekawości zaczęliśmy liczyć i na takich drogach stanowych, jeśli minęło nas siedem aut, to był ogromny ruch.
Zatrzymaliśmy się na zakupach w Walmarcie, by dokupić żywność i wodę. Posłałam na zakupy Horana, zostając przy samochodzie i próbując skontaktować się z mamą. Była godzina dziesiąta, czyli w UK było o osiem godzin do przodu; moja rodzicielka powinna już wrócić z pracy.
Nie odezwała się do mnie, kiedy odczytała wiadomość, a widziałam, że to zrobiła. Bałam się więc, że ojciec już wysłał za mną jakiś pościg, bo był do tego zdolny. W końcu byłam jego jedyną, ukochaną córeczką, a rzucając pracę, pożegnałam się z dobrą przyszłością.
Odebrała, kiedy już miałam się rozłączyć. Przez chwilę nic nie mówiła, a kiedy się odezwała, jej głos przepełniony był... radością?
- No, i co tam, kochanie? - zaświergotała. Albo miała dobry dzień, albo... albo nie wiem co.
- Wszystko w porządku. - Z trudem przełknęłam ślinę. Wielka gula stanęła mi w gardle i czułam, że jeszcze trochę, a nie będę mogła oddychać. - Przeczytałaś wiadomość?
- Tak, oczywiście! Ale zrobiłam to rano przed wyjściem do pracy, a nie chciałam was budzić, nie wiem, którą macie godzinę. Tak się cieszę, skarbie, że w końcu się dogadaliście. Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej? Okłamałaś mnie.
- Przepraszam - jęknęłam. Czułam, że zawiodłam na całej linii i nie lubiłam tego uczucia. - Po prostu się bałam waszej reakcji, zwłaszcza ojca. Dobrze wiem, jak bardzo ważna jest dla was moja przyszłość i że bardzo pilnujecie, bym jej sobie nie zmarnowała, ale ja po prostu nie mogłam tak dłużej w tej pracy...
- No w końcu to zrozumiałaś - przerwała mi, a ja zamilkłam, próbując rozszyfrować, o co jej chodzi. - Byłam ciekawa, jak długo jeszcze zamierzasz udawać, że wszystko jest okay. Lola, kochanie, musisz zacząć przywiązywać większą uwagę do tego, by robić rzeczy dla siebie, a nie, by uszczęśliwić innych.
Hm, kolejna osoba mi o tym mówi. Nigdy nie sądziłam, że aż tak to widać, ale najwidoczniej problem był poważny, skoro słyszę to po raz kolejny i zapewne nie ostatni.
- I nie przejmuj się ojcem, wcale nie jest zły. Może by był, gdybyś wyjechała z obcym facetem, ale to przecież Niall. Dobrze wiesz, że on go uwielbia - zaśmiała się. - I jak wam mija czas? Gdzie już jesteście?
- W Kingman. To takie małe miasto w Arizonie, zatrzymaliśmy się tu na zakupy i jedziemy drogą 66 w kierunku Flagstaff a potem, ugh, nie wiem. Może... Phoenix?
- Tak się cieszę - powiedziała i słyszałam, że mówi to całkowicie szczerze - Wiesz, że spotkałam się z Niallem w Nottingham? Rozmawialiśmy trochę i kiedy mówił, że leci do Nowego Jorku, to podsunęłam mu pomysł, byście się spotkali. W końcu byliście ładną parą! W sensie... przyjaciół parą. Nic innego - zaśmiała się krótko. - Fajnie, że zrobiliście sobie taką wycieczkę.
- Też się cieszę - odparłam. - A co u was?
Rozmawiałyśmy chwilę i rozłączyłam się dopiero wtedy, kiedy zauważyłam bruneta zmierzającego w kierunku samochodu z wózkiem wyładowanym po brzegi. Pomogłam mu wrzucić zakupy - głównie zgrzewki wody - do bagażnika i poszłam razem z nim odprowadzić wózek.
CZYTASZ
long way home | n. horan
FanfictionDRUGA CZĘŚĆ TEXT PRANK! Lola i Niall po latach spotykają się na środku ulicy w zatłoczonym mieście i obaj są zaskoczeni tym, co widzą. Nigdy nie sądziliby, że pięć lat byłoby w stanie wnieść tyle zmian w ich życie. Niall wpada na świetny pomysł, któ...