Kierowaliśmy się do stanu Tennessee, przez Shreveport, Memphis, aż do Nashville. Droga wynosiła ponad pięćset mil i miała nam zająć osiem godzin.
Docierając do miasta, słońce chowało się za budynkami. Zameldowaliśmy się w hotelu, ale Niall chciał udać się na spacer, więc chcąc nie chcąc, zgodziłam się.
Stolica stanu prezentowała się bajecznie po zmroku. Idąc główną ulicą, Broadway, słyszało się tylko i wyłącznie muzykę. Bo muzycy byli wszędzie - w barze, przed barem, za barem, na barze. Mieszanina dźwięków łączyła się ze sobą, tworząc charakterystyczny dla tego miasta utwór.
Idąc główną ulicą, można było napotkać się na sklepy muzyczne, sklepy z pamiątkami, sklepy z kowbojkami, plastikowe figury Elvisa i pozytywnych ludzi, których entuzjazm i dobra zabawa udzieliły się od pierwszych kroków i pierwszych dźwięków.
Weszliśmy do jednej z knajpek, która znajdowała się w budynku z czerwonej cegły, od razu kierując się do baru, by zamówić piwo.
Niepewnie zajęłam siedzenie przy barze i rozejrzałam się dookoła. Wnętrze było urządzone w stylu country i znajdowało się tam naprawdę wielu ludzi, od turystów do prawdziwego cowboya, który bajerował jakieś dziewczyny w odległym kącie.
- Oh, Lola. Co masz taką drętwą minę? Rozerwij się trochę - powiedział Niall, szturchając mnie łokciem.
- Jesteśmy razem niecały dzień, a ty już próbujesz mnie zmienić? - prychnęłam, unosząc brwi ku górze. Brunet sparodiował moją minę i uśmiechnął się szeroko.
- Więc jesteśmy?
- No właśnie - uśmiechnęłam się chytrze. - Nie spytałeś mnie o to.
- A masz gdzieś jakąś zasadę, że to chłopak musi się pytać o bycie w związku? - zaśmiał się.
- To niepisana zasada. No dalej, Horan! - Klepnęłam go w ramię. - Z naszej dwójki to ty noś spodnie!
- Noszę - odparł, patrząc sugestywnie na moją spódnicę. Którą sam nawet wybrał.
- Wiesz, że nie o to mi chodziło - odparłam, odwracając wzrok i upijając trochę piwa. Było mdłe i ciepłe. Nie ma nic gorszego od ciepłego piwa.
- Okay, pamiętasz, jak się spiłaś w Sacramento? - Ciężko było mi zapomnieć, kiedy Irlandczyk przypominał mi o tym na prawie każdym kroku. - Tak jakoś wyszło, że potem miałaś przez jeden dzień robić wszystko, o co cię poproszę. Wykorzystuję to.
- Teraz? - prychnęłam i spojrzałam na zegar ścienny powieszony nad głową barmana. Kiwnęłam w tamtą stronę głową. - Kiedy dzień się prawie kończy?
- To nie ma znaczenia. I tak się będę dobrze bawić - odparł, chowając swój chytry uśmieszek za kuflem piwa. Przewróciłam oczami. - Dobra, pierwsze zadanie: wypij to piwo na raz.
- Co? Nie! - pisnęłam. - Jest ohydne! Porzygam się po tym.
- Język, młoda damo - skorcił mnie, a ja miałam ochotę pokazać mu środkowy palec. On ma czelność mnie poprawiać?
Patrzył na mnie wyczekująco, więc westchnęłam ciężko i chwyciłam kufel. Oczywiście, że nie wypiję tego wszystkiego na raz, co on sobie myślał?
Z bólem serca przechyliłam naczynie i po paru głębszych łykach opróżniłam je całkowicie. Odstawiając kufel na blat, myślałam, że za chwilę zwrócę tam całą zawartość żołądka.
- Wykonane - burknęłam.
- Świetnie. Drugie zadanie: ja zamawiam dla ciebie drinki, a ty je pijesz.
- Chcesz mnie upić? - warknęłam. - Nie robię się po tym łatwiejsza.
- Wręcz przeciwnie, wiem. - Wywrócił oczami. Po chwili miałam przed sobą dwa szoty tequili, a po kolejnej chwili dwa puste kieliszki.
- Trzecie zadan-
- Zabij Nialla Jamesa Horana? - przerwałam mu. - Zrobię to na trzeźwo i z wielką przyjemnością.
- Chodź zatańczyć, idiotko - zaśmiał się, schodząc ze swojego krzesła barowego. Podał mi dłoń, którą chwyciłam z niechęcią, dając się poprowadzić na parkiet.
Przetańczyliśmy razem dwie piosenki, kiedy zniecierpliwiony brunet warknął:
- Wychodzimy.
Nie miałam zielonego pojęcia, o co mu chodziło, ale ponieważ wciąż trzymał moją dłoń, a ja byłam lekko wstawiona, poszłam za nim.
Chłodne powietrze uderzyło mnie prosto w twarz i tego potrzebowałam. Od razu odzyskałam trzeźwość umysłu i nawet szłam po prostej linii.
- Dobra. Mam dla ciebie czwarte zadanie.
Przystanęłam razem z chłopakiem, rozglądając się dookoła. Znajdowaliśmy się wciąż na głównej ulicy. Jak bardzo miałam się tu ośmieszyć?
- Przejdź na czerwonym świetle.
- Nie! - Przeraziłam się, kładąc dłoń na wysokości serca. Z niedowierzaniem patrzyłam na Irlandczyka. - Nie możesz mi kazać tego zrobić! To niebezpieczne!
Moja wypowiedź aż kipiała sarkazmem, ale brunet oczywiście tego nie zajarzył.
- Właściwie, to mogę. I właśnie każę.
- Jesteś głupi, Horan. Masz taką szansę, a marnujesz ją na tak głupie zadania - prychnęłam. - Na twoim miejscu, kazałabym przebiec ulicę krzycząc coś debilnego, albo podejść do kogoś, żeby powiedzieć najgłupszy tekst na podryw ever...
- Wiesz, że właśnie podsuwasz mi kolejne pomysły? - przerwał mi. - Czerwone światło.
- Jesteś jak te wszystkie dobre dzieciaki, które próbują zrobić coś złego. Kurczę, te wszystkie bad boy'e z fanfictions mogą się przy tobie schować - parsknęłam.
Podeszliśmy bliżej, gdzie na pasach nikt nie stał. Droga nie była nawet ruchliwa, bo prowadziła w jakąś mniejszą uliczkę. Bez problemu przeszłam na drugą stronę i odwróciłam się w stronę Horana, który stał w tym samym miejscu, co przedtem.
- Nie podpuszczam cię, ale nie przejdziesz po pasach na rękach - powiedziałam, uśmiechając się wyzywająco. Oczywiście, że go podpuszczałam.
- I dobrze, bo i tak tego nie zrobię - mruknął, przechodząc po pasach pieszo, z rękoma wciśniętymi do kieszeni spodni.
- Jesteś nudny - palnęłam, zanim zdążyłam to przemyśleć. Właśnie dlatego nie lubiłam alkoholu, bo ten gówniarz rozwiązywał mi język i mówiłam, zanim pomyślałam. Przecież Niall był mistrzem spontanicznych decyzji, jak mogłam nazwać go nudnym?
- O, naprawdę? - Udawał zdziwionego, a nie urażonego. Stanął tuż przede mną, uśmiechając się tajemniczo. I uroczo. - Następne zadanie: pocałuj mnie.
- No w końcu coś normalnego - westchnęłam, bez wahania zmniejszając dystans nas dzielący i łącząc nasze wargi.
Ale wam słodzę, nie?
Jeśli chcecie jakieś Q&A do bohaterów czy cokolwiek, to piszcie śmiało, jestem otwarta na wasze propozycje ☺️😁
CZYTASZ
long way home | n. horan
FanfictionDRUGA CZĘŚĆ TEXT PRANK! Lola i Niall po latach spotykają się na środku ulicy w zatłoczonym mieście i obaj są zaskoczeni tym, co widzą. Nigdy nie sądziliby, że pięć lat byłoby w stanie wnieść tyle zmian w ich życie. Niall wpada na świetny pomysł, któ...