#Rozdział 2

246 13 5
                                    

Następnego dnia przysięgam sobie nie popełnić tego samego błędu, więc zjawiam się w szkole jakieś piętnaście minut przed dzwonkiem na lekcję. Nie chciałem wyglądać na kolesia, który ma wszystkie zasady panujące w tym budynku gdzieś. Po prostu wolałem się nudzić pod klasą przez kilkanaście minut niż znowu się spóźnić w swój drugi dzień. 

Ponownie przemierzałem niekończący się korytarz szukając klasy z planu lekcji. Myślałem, że będzie to łatwiejsze zadanie, ale jednak się myliłem, bo ta szkoła jest ogromna. Na samą myśl o tym, że ponownie spytam się kogoś o drogę chce mi się śmiać. Nie mam pewności czy znowu ta osoba nie wyparuje w powietrzu. Gdybym chociaż znał imię tej dziewczyny, wtedy opowiedziałbym o niej chłopakom... Szybko tracę ten pomysł, bo jak wcześniej wspomniałem ta szkoła nie należy do małych, stąd jak mi się wydaje niemożliwością byłoby jej namierzenie po kolorze włosów. Pewnie takich jak ona jest tutaj na pęczki, czy jak to się mówi.

Podskakuję z wrażenia, gdy czuję dotyk na swoim ramieniu. Jak najszybciej odwracam się w stronę niespodziewanej osoby, a moim oczom ukazuje się dość otyła, niska brunetka z nierówną grzywką. Jest ubrana w sukienkę w najbardziej kolorowe wzory jakie kiedykolwiek widziałem, serio. Kiedy spoglądam w jej oczy, które chronią wielkie okulary zamieram. To nie wróży nic dobrego.

-Hejka! Nazywam się Bethany, ale mów mi Betty! Tak się cieszę, że w końcu mogę cię poznać, a przede wszystkim mam taki zaszczyt, że mogę cię oprowadzić!- dziewczyna wręcz wykrzyczała mi swoją ekscytację prosto w twarz. Starałem się do niej uśmiechnąć, ale nie wiem czy wyszło to tak naturalnie i przyjacielsko jak sobie wyobraziłem.

-Hej Betty. Miło poznać. Ja jestem Se....- nie zdążam dokończyć zdania, bo dziewczyna robi to za mnie.

-Tak wiem, jesteś Sebastian Johnson wielka gwiazda koszykówki, przyszła gwiazda naszej szkolnej drużyny.- wyrecytowała jakby przeczytała to w jakiejś Wikipedii. Ta sytuacja robi się coraz bardziej niezręczna. Dlaczego jakaś obca, mega dziwna laska ma mnie oprowadzać po szkole. Przecież świetnie sobie dam radę sam! Tego nie było w umowie z rdzicami, a już na pewno ja się na nic podobnego nie zgodziłem.

-Nie przesadzajmy.- nie chciałem wyjść na gwiazdora.- Jeżeli mogę spytać to skąd w ogóle znasz moje dane i tak dalej?- zapytałem po chwili z lekkim przerażeniem.

-No tak, to że ja wiem nie oznacza, że ty też.- walnęła się w głowę.- Jestem główną redaktorką gazetki szkolnej i prowadzę kącik o nowościach, więc muszę wiedzieć wszystko.- te słowa ani trochę nie polepszają sytuacji.- Ogólnie dużo wiem, mimo, że nie mam jakoś wielu znajomych, ale pamiętaj Sebastianie ja dużo słyszę, widzę. Jakby jestem wszędzie i zarazem nigdzie. Rozumiesz prawda?- zapytała, a ja pokiwałem energicznie głową. Nie wiem co myśleć o tej Betty, ale jedno zdanie przychodzi mi na myśl. Trzymaj się od niej z daleka i unikaj!

-Dobra, więc nie marnujmy czasu. Pokaż mi swój plan lekcji. Zaprowadzę cię pod wyznaczoną klasę, a na następnych przerwach przyjdę po ciebie i oprowadzę. Zajmie nam to pewnie cały dzisiejszy dzień, ale nie martw się damy sobie radę. Do jutra będziesz znał tę szkołę jak własną kieszeń.- zaczęła się śmiać z własnego doboru słów, po czym wyrwała mi plan lekcji z rąk. Dobrze, że postanowiłem zabrać dzisiaj wersję papierową, bo gdyby tak zrobiła z moim telefonem chyba bym tego nie przeżył.- Okej, więc pierwsza jest historia, co oznacza, że będziesz mógł podziwiać nowy wystrój klasy. Na wakacje przemalowali ściany i kupili nową tablicę. Bardzo wygodnie się po niej pisze. Wiem, bo testowałam!- powiedziała z entuzjazmem, a ja tylko kiwam głową, bo wcale nie chce mi się jej słuchać. Wolałbym siedzieć w samotności przed klasą, niż wysłuchiwać tego. Coraz bardziej do mnie dociera, że dziewczyna nie da mi dzisiaj spokoju. Nie przetrwam tego dnia, bo eksploduje mi mózg. Dosłownie.

Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz