#Rozdział 9

101 5 1
                                    

Dotarliśmy do małego drewnianego domku. Z kieszeni wyjąłem klucze i otworzyłem drzwi. W środku znajdował się mały salonik, w którym stała stara brązowa kanapa i fotel. Po drugiej stronie stał drewniany regał z książkami i lampa. Podłoga i ściany były w kolorze jasnego brązu. Kawałek dalej znajdowała się kuchnia. Była ona bardzo mała i skromna. Stała tu kuchenka, lodówka i inne sprzęty kuchenne. Dominowały tu beżowe dodatki. Obok było wejście do łazienki z prysznicem. Zapomniałbym jeszcze dodać, że z salonu jest wejście do sypialni, w której znajdowało się jedno duże łóżko i szafa. Dominowały tu akcenty drewna.
-Mogę ci zaproponować.... wodę lub... herbatę owocową... Co wolisz?-zapytałem rozbawiony
-Hmmm...-udawała zamyśloną- Wybieram wodę!- powiedziała
Nalałem nam do szklanek wody i zaproponowałem byśmy usiedli na kanapie.
-Bardzo tutaj ładnie...-powiedziała przerywając ciszę.
-Dzięki. Ale i tak myślę, że jest tutaj trochę babcinie... Jest to domek moich dziadków, ale oni teraz rzadziej tu przychodzą, więc ja dostałem klucze.-odpowiedziałem.
-Rozumiem...-powiedziała i odwróciła głowę w stronę okna.
-A może teraz ty mi coś o sobie opowiesz? Bo ciągle ja tylko gadam i pewnie cię zanudzam...- powiedziałem i popatrzyłem na Maddy. Była chyba trochę przestraszona..., ale czy ja zapytałem o coś złego?

Madison
Gdy Sebastian zadał mi to pytanie myślałam, że wypluję wodę, którą obecnie piłam. Co ja mam mu teraz powiedzieć?! Myśl Madison....
-Yyy.... wiesz moja rodzina nie jest jakaś fascynująca....-powiedziałam zestresowana. Mam nadzieję, że się nie zorientował, że w środku cała drżę...
-To nic. Chętnie posłucham.-powiedział i się uśmiechnął.
-No dobrze, więc...Jestem jedynaczką, lubię śpiewać gdy jestem sama i nikt mnie nie słyszy...Od zawsze dobrze się uczyłam i byłam pilną uczennicą. Dopiero w liceum to się trochę zmieniło, bo nie jestem już wzorowa jak kiedyś...- powiedziałam i miałam nadzieję, że Sebastian nie będzie już o nic pytał. Nie mogę mu powiedzieć o mojej rodzinie i tego dlaczego się tak zmieniłam.... Nikt już nie może się dowiedzieć o moim sekrecie... Nie wytrzymałabym gdyby kolejna osoba mnie zraniła...
-Może wyjdziemy na zewnątrz? Pokażę ci resztę działki?- zapytał po chwili niezręcznej ciszy, a ja odetchnęłam z ulgą, że zmienił temat.
-Pewnie!-zerwałam się z miejsca zbyt gwałtownie i Sebastian na pewno to zauważył. Cholera Maddy opanuj się!!
Wyszliśmy na zewnątrz i jeszcze przez chwilę spacerowaliśmy. To miejsce jest naprawdę cudowne. Mogłabym tutaj zamieszkać i zapomnieć o moich problemach, żyć beztrosko...
Niestety tak się nie da...
Z moich myśli wybudza mnie Sebastian.
-Chyba już jest późno, musimy się zbierać. Zostawiłaś coś jeszcze w domku?-zapytał
-Nie, wszystko mam przy sobie.- odpowiedziałam.
-No to ruszajmy w stronę auta.-powiedział smutno.
Ociężale ruszyliśmy w stronę wyjścia. Sebastian sprawdził czy na pewno wszystko jest zamknięte i otworzył mi drzwi do auta.
Podróż minęła nam w ciszy. Obydwoje byliśmy zamyśleni. To był naprawdę cudowny dzień. Chciałabym, aby się nie skończył.
-Jesteśmy już w Nowym Yorku. Odwiozę cię do domu.- powiedział, a mi zrobiło się gorąco. Nie, tylko nie to...
-Wiesz, podwieź mnie proszę pod supermarket przy Hill Street...
(wymyślona ulica-autorka😂)
Muszę jeszcze kupić kilka potrzebnych rzeczy do domu...-proszę niech się zgodzi...
-Okej, ale ja mam czas, więc zrobisz zakupy i wtedy odwiozę cię do domu.-powiedział, a ja myślałam, że zaraz się rozpłaczę...
-Nie trzeba, potrafię jeszcze dojść do domu... Nie mam pięciu lat!- uśmiechnęłam się sztucznie.
-Oooo niech będzie, ale nie chcę cię mieć później na sumieniu.-powiedział rozbawiony.
-Nie będziesz. Dam sobie radę.- odpowiedziałam.
Nie minęły nawet 3 minuty, a my byliśmy już pod sklepem. Odpięłam pas.
-Dziękuje za ten miły dzień.- powiedziałam szczerze.
-Dla ciebie wszystko.- uśmiechnął się, a ja poczułam ciepło na policzkach. Pewnie teraz się zarumieniłam, więc szybko próbuję wziąć mój plecak z tylnich części auta. Niestety wypadają mi klucze i muszę się po nie znowu schylać... Gdy już je łapie widzę drugą rękę na drugim końcu klucza. Powracam do pozycji siedzącej. Sebastian patrzy mi prosto w oczy i się do mnie przybliża. Ja siedzę jak zamrożona, bo wiem co się za chwilę wydarzy. Czy ja tego chcę?
Nie zdążam sobie odpowiedzieć, bo czuję na sobie jego usta. Tak bardzo chcę pogłębić ten pocałunek, ale nie mogę. Szybko odwracam się i wybiegam z auta w stronę sklepu. Nawet nie wiem kiedy zaczynają spływać po moich policzkach pojedyncze łzy. Wbiegam do toalety w supermarkecie. Otwieram pierwszą kabinę, wchodzę do niej i siadam na podłodze. Podciągam nogi i opieram głowę na kolanach. Jak ja mu teraz spojrzę w oczy... Tak bardzo chciałabym pogłębić ten pocałunek, przytulić się do jego umięśnionego ciała i powiedzieć mu o swoich wszystkich problemach, ale nie mogę tego zrobić....
Po prostu kurwa nie mogę!

Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz