Pędziłem głównym korytarzem, aby dogonić swoją dziewczynę. Chciałem ją zabrać dzisiaj na jakiś deser lub coś na co ma ochotę. Miałem ochotę poprawić sobie humor, bo pogoda strasznie się popsuła. Całymi dniami padał deszcz, było ciemno i ponuro, dlatego spotkanie z Maddy powinno sprawić, że ten dzień nie będzie taki zły.
-Ej Mad! Czekaj!- wydarłem się, kiedy stanąłem na czubku schodów. Madison momentalnie się odwróciła i pożegnała się z jakąś dziewczyną. Szybko pokonałem wszystkie schody i po chwili byłem już z rudowłosą całując ją w policzek.- Hej śliczna.- przywitałem się.
-Cześć przystojniaku.- pocałowała mnie w usta przelotnie.
-Robisz coś teraz?- zapytałem podstępnie.
-Nie, a co? Zapomniałam o czymś?- zapytała lekko zdziwiona.- No mów.- zażądała odpowiedzi, kiedy nic nie mówiłem.
-No to w takim razie porywam cię.- pociągnąłem ją za rękę do mojego auta, a w mojej głowie pojawił się już ciekawy plan, gdzie moglibyśmy pojechać.
-Mam się czuć jakoś zagrożona? Gdzie mnie ciągniesz?
-Niespodzianka.- dziewczyna zatrzymała się na środku parkingu.
-Nie pójdę, dopóki mi nie powiesz co będziemy robić.- zatupała, jak mała dziewczynka, na co zaśmiałem się. Podszedłem bliżej i popatrzyłem w jej zielone tęczówki.
-Pójdziesz sama albo podniosę cię i nie będziesz miała nic do gadania. Poza tym jeśli zdradzę ci, co planuje to nie będzie już niespodzianką. Także zdecyduj się Mad.- wzruszyłem ramionami, a dziewczyna nadal stała naburmuszona. Postanowiłem nie marnować więcej czasu i wziąłem ją na ręce zanosząc do auta.
-Ej! Puszczaj mnie! Sebastian wszyscy się na nas gapią!- zaczęła krzyczeć i wierzgać nogami.
-No to niech się patrzą. Mi to nie przeszkadza, a ty musisz się uspokoić.- powiedziałem spokojnie niosąc ją do auta. Kiedy dotarliśmy postawiłem ją na ziemi i trzymałem za ramiona, żeby mi nie uciekła. Jeszcze tego brakowało, żeby musiał ją gonić.
-Dobrze, niech ci będzie, ale zapamiętaj sobie raz na zawsze, że nie lubię niespodzianek.- odwróciła się napięcie i wsiadła do środka. Wzruszyłem ramionami i podążyłem jej krokiem. Chwilę później jechaliśmy ulicami ponurego Nowego Yorku kierując się do ulubionej kawiarni po kawę na wynos. Następnie opuściliśmy miasto i udaliśmy się w moje ulubione miejsce do przemyśleń i pobycia w samotności.
-No to jesteśmy.- wysiadłem z auta i usiadłem na małej ławeczce z widokiem na całe miasto. Mało kto wiedział, że jest tutaj takie spokojne miejsce, dlatego lubiłem tutaj czasem przyjść i pomyśleć.
-Ten widok jest naprawdę powalający. Skąd znasz takie piękne miejsce?- zapytała i usiadła koło mnie wtulając się w moje ramię.
-To miejsce pokazała mi kiedyś moja babcia. Przychodziła tutaj chcąc przemyśleć sobie parę spraw, a kiedy byłem starszy zaprowadziła mnie tutaj i pokazała. Od tamtego momentu przychodzę tutaj, kiedy chcę odpocząć i zrelaksować się. Czasem przed zawodami udaje mi się tutaj chwilę posiedzieć i przemyśleć wszystko.
-Czym ja zasłużyłam sobie na pokazanie twojego sekretnego miejsca?- zapytała i popatrzyła na mnie z ukosa.
-Jesteś dla mnie wyjątkową osobą, więc chciałem pokazać ci to.- pokazałem ręką na krajobraz przed nami.- Jeszcze ładniej jest tutaj na przykład nocą lub kiedy zachodzi słońce, co powinniśmy zaraz zobaczyć.- uśmiechnąłem się do niej lekko, na co ona odpowiedziała tym samym.
Siedzieliśmy na ławce popijając swoją kawę i obserwując z oddali nasze miasto. Powoli słońce zaczynało zachodzić, a niebo stopniowo zaczęło zmieniać swój kolor. Madison ułożyła głowę na moim ramieniu i ufnie wtuliła się we mnie jeszcze bardziej.
-Dziękuję ci za to. Teraz tego mi było trzeba- piękny zachód słońca spędzony z najwspanialszym facetem. Udane zakończenie dnia. To ci się udało.- uśmiechnęła się do mnie, po czym złożyła na moim policzku pocałunek.- Jeszcze raz ci dziękuję. To wiele dla mnie znaczy.
-Polecam się na przyszłość.- wróciliśmy do obserwacji słońca, które powoli chowało się za horyzontem. Kiedy całkowicie zniknęło wstaliśmy.
-Może pójdziemy jeszcze na chwilkę się kawałek przejść?- zapytała, a ja skinieniem głowy potwierdziłem jej pomysł. Szliśmy przez chwilę obejmując się. W taki sposób mógłbym kończyć każdy dzień.
-Musimy częściej chodzić w takie piękne miejsca.
-Definitywnie. Następnym razem ja coś wyszukam i nas tam zabiorę.
-Dobrze, tylko niech nie zajmie ci to wieczności.- dostałem z łokcia w żebra.- Ej!- zaczęliśmy się śmiać. Po chwili nieoczekiwanie na nasze głowy spadły pierwsze krople deszczu.
-Zbierajmy się, bo chyba znowu będzie padać.- nie czekając dłużej ruszyliśmy w drogę powrotną, a następnie biegliśmy w ulewie, która nas dopadła. Kiedy dobiegliśmy do auta byliśmy cali mokrzy.- Nienawidzę tej przeklętej pogody. Jestem teraz cała mokra!
-Nie ty jedna.
-Tylko, że patrz na moją twarz. Cały makijaż mi spłyną...- powiedziała wściekle, a ja na nią spojrzałem i zacząłem się śmiać. Wyglądała komicznie. Pod oczami zrobiły jej się wielkie czarne plami, jak u pandy, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.
-Matko, jak ty wyglądasz!- śmiałem się na całe gardło.
-Nie śmiej się ze mnie, tylko podaj mi jakieś chusteczki.- zacząłem machać głową i próbowałem znaleźć chusteczki. Na szczęście moja mama zawsze mi coś przemyca, dlatego w schowku znalazłem całą paczkę. Dziewczyna przyjęła je ode mnie z wdzięcznością i starała się wytrzeć twarz. Po chwili rozległ się głos dzwoniącego telefonu, który należał do Madison.- Halo? O hej mamuś! Nie spokojnie... Jestem z Sebastianem... Tak, okej. O cholera zupełnie o tym zapomniałam... Nie no nic się nie stało... No, baw się dobrze. Pa!- rozłączyła się i schowała telefon do plecaka.
-Możemy ruszać?- zapytałem, na co rudowłosa przytaknęła. Następnie zaczęła chaotycznie przeglądać zawartość swojego plecaka i cicho klnąć pod nosem.- A tobie co?
-Moja mama poszła na imprezę z pracy i nie zostawiła mi kluczy. Myślałam, że mam swoje, ale chyba zapomniałam ich wziąć ze swojego pokoju. Teraz nie dostanę się do domu i zepsuje mojej mamie zabawę. Po prostu świetnie...- opadła zrezygnowana na siedzenie.
-Spokojnie, przecież możesz zanocować u mnie. Rano zjesz śniadanie i podrzucę cię do domu, co ty na to?- zaproponowałem i przybiłem sobie w głowie piątkę za tak genialny pomysł. Popatrzyłem na dziewczynę, której nie do końca się to spodobało i wyglądała na zestresowaną.
-No nie wiem czy to dobry pomysł. Nie będę przeszkadzała twoim rodzicom?- zapytała lekko zaniepokojona.
-Spokojnie, mama powinna być jeszcze w pracy, a tato pewnie zamknie się w swoim gabinecie i będzie szperał coś tam na komputerze.- zapewniłem ją.
-No dobrze. Zgadzam się, ale po śniadaniu mnie odwieziesz. I musisz pożyczyć mi jakąś koszulkę do spania.
-Pewnie. Wybierzesz sobie, co będziesz chciała.- bardzo zadowolony dowiozłem nas do mojego domu. Zapowiadał się świetny wieczór w towarzystwie najlepszej dziewczyny. Niczego nie mogłem wyczarować lepiej. Mam tylko nadzieję, że tato nie będzie nam za bardzo przeszkadzał i nie pytał, już i tak zestresowanej dziewczyny, a wtedy wszystko pójdzie gładko. W sumie, co może się złego stać?
CZYTASZ
Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!)
Teen FictionSebastian Johnson to nowy uczeń w jednym z liceum w Nowym Jorku. Chce realizować swoją główną pasję- koszykówkę i poznać grupę przyjaciół. Jednak los ma co do niego zupełnie inne plany. Historia chłopaka, którego życie może się bardzo skomplikować i...