#Rozdział 25

70 3 0
                                    

Oparty o ścianę, przeglądam coś na telefonie, aby zabić czas. Wiedziałem, że Nathan lubi się spóźniać, ale czemu robi to mnie. Jestem w końcu jego kumplem! Nie mogę tutaj na niego czekać w nieskończoność. Już wyciągam telefon z kieszeni, żeby napisać mu wiadomość, kiedy zauważam go biegnącego po drugiej stronie ulicy. Macham, aby ten zobaczył, gdzie stoję. Nathan szybkim krokiem dobiega do mnie i razem wchodzimy do lokalu. Nie ma tutaj wielu osób. Kilku mężczyzn popija piwo przy barze, a dwie kobiety jedzą swój obiad rozmawiając o czymś zawzięcie. Siadamy przy stoliku koło dużego okna. 

-Sorki, że się spóźniłem, ale mama strasznie się grzebała na zakupach. Nie dałem rady się szybciej wyrwać.

-Spoko, nie ma problemu.- podeszła do nas wysoka, blond włosa kelnerka. 

-Dzień dobry, co wam podać chłopaki?- uśmiechnęła się sztucznie, widać było, że jest zmęczona i potrzebuje odpoczynku. 

-Ja poproszę dużą porcję frytek i cole.- powiedział Nathan i popatrzył na mnie wyczekująco.

-Dla mnie to samo.- kelnerka zapiała sobie zamówienie i odeszła. Po chwili wróciła z dwoma butelkami napoju i kubkami. Obaj nalaliśmy sobie zawartość do szklanek. Upiłem łyka i odstawiłem naczynie na stół. 

-No, to chciałeś ze mną o czymś pogadać. O co chodzi?- popatrzyłem na niego i sam nie wiedziałem od czego zacząć. 

-No, to chodzi o to, że jak pewnie zauważyłeś od jakiegoś czasu potajemnie spotykam się z Madison. I tutaj zaczyna się poważniejsza sprawa, dlatego proszę cię żebyś nikomu o tym nie mówił.- przyjaciel pokiwał głową w potwierdzeniu.- Jakby to powiedzieć w skrócie. Nasze rodziny zatajają istotne informacje przed nami i my chcemy dowiedzieć się o co chodzi. Niestety nasze spotkania są bardzo spontaniczne i dość krótkie, dlatego nie możemy nic zaleźć. Wujek Maddy ma domek kilka kilometrów stąd i tam właśnie zaczęliśmy się spotykać. Postanowiliśmy tez przeszukać całą jego maleńką chatkę. No i tutaj jest nasz problem, bo musimy bardzo kłamać, a to na dłuższą metę nie wyjdzie. 

-Nie rozumiem, w takim razie po co mi to wszystko mówisz? Mam wam jakoś pomóc?

- Właściwie, tak. Ostatnio wymyśliłem, że moglibyśmy zorganizować udawaną wycieczkę i wtedy pojechać do tego domku. Ma wszystko dokładnie zaplanowane, pieniądze, plan i hotel. Tym nie musisz się martwić, tylko chciałbym żebyś w razie czego nas krył. Mówię o naszych rodzicach. Teraz przez te tajemnice mama stała się trochę uważniejsza i lubi mnie sprawdzać. Proszę cię Nathan to kwestia zaledwie trzech dni!

-Poczekaj. Wy na prawdę chcecie to zrobić! Jesteś serio szalony. Myślisz, że nikt się nie kapnie. Nauczyciele, dyrektor...

-To będzie w weekend, więc tak jakby opuścimy, tylko jeden dzień. To prawie nic!

-Sorki stary, ale ja muszę to porządnie przemyśleć. Daj mi chwilę...- kelnerka ponownie pojawiła się przy naszym stoliku z dwoma porcjami frytek. Położyła talerze na blacie i odeszła życząc nam smacznego posiłku. Wziąłem jedną frytkę do buzi i od razu pożałowałem, bo poparzyła mnie w język. -Będziecie mieli gdzie spać i co jeść?

-Tak, kupimy sobie coś tam. W domku znajduje się kuchnia i te wszystkie sprzęty. Jest sypialnia i kanapa. Jakoś sobie damy radę. 

-No dobra, pomogę wam... Czego się nie robi dla przyjaciela, ale pamiętaj Sebastian wisisz mi przysługę!

-Zapamiętam, dzięki stary.- przybiliśmy piątkę.- Gdyby się w szkole o nas pytali, to będziemy mieli zwolnienia od rodziców. Także powiedz, że idę do dentysty czy coś. Na pewno dasz radę.

-Wiadomo.

Przez całe popołudnie rozmawialiśmy o sprawach dotyczących szkoły, znajomych, treningów i naszej przyszłości. Na prawdę cieszę się, że przez chwilę oderwałem się od wszystkich tajemnic. Muszę zdecydowanie częściej robić takie wypady z Nathanem. Może w przyszłości nasze grono się poszerzy i dziewczyny pójdą z nami? Teraz nie mam co dłużej o tym rozmyślać, bo nie wiadomo co znajdziemy. Czy w ogóle coś znajdziemy... 



Szybkim tempem przemieszczałem się przez chodnik. Powiedziałem rodzicom, że idę pobiegać, lecz była to w połowie prawda. Miałem w planach jeszcze spotkanie z Madison, aby przekazać jej wszystkie ważne dokumenty i opowiedzieć o całym planie. Chciałbym, żeby zaufała mi i nie stresowała się niczym, dlatego starałem się bardzo mocno. 

Podbiegłem na plac zabaw i rozejrzałem się dookoła. Zobaczyłem jakąś postać siedzącą na huśtawce, więc ostrożnie do niej podszedłem. Tak jak się spodziewałem była to Madison. 

-Hej.- jej głowa momentalnie się uniosła, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.

-Hej.- usiadłem koło niej na drugiej huśtawce.- Masz wszystkie potrzebne papiery?

-Mam.- wyciągnąłem z bluzy rulon papierów. - Słuchaj, teraz wytłumaczę ci wszystko. Jeśli będziesz miała jakieś pytania, to zadawaj je śmiało. Nic nie może być nie dopracowane. 

-Rozumiem.- zacząłem tłumaczyć cały plan naszej udawanej wycieczki. Wyjaśniłem dokładnie miejsca, które są do odwiedzenia. Opisałem je dokładnie, po czym opowiedziałem co ma powiedzieć swojej mamie. Musiała być bardzo przekonywująca i ostrożna. 

-No, to chyba jesteś gotowa.

-Chyba tak... Dziękuję Sebastian, teraz jestem o wiele bardziej pewna tego wszystkiego. 

-Pamiętaj o swojej wiarygodności. Weź także jakieś ciepłe ubrania i te, które przydadzą ci się do grzebania na zakurzonym strychu. 

-Będę pamiętać. 

-Mama nie dowiedziała się o kluczach?

-Nie, podejrzewam, że o nich nie pamięta. 

-To dobrze. W drodze do domku wujka kupimy sobie jakieś jedzenie i picie. Sprawdzałem na internecie okolicę i jest niedaleko sklep spożywczy. 

-Tak, pamiętam go. Jak byłam mała często odwiedzałam wujka. Z czasem jednak nasze relacje osłabły, a później wyjechał. Nie mam z nim żadnego kontaktu.

-Przykro mi.- dziewczyna wzruszyła lekko ramionami i spojrzała przed siebie. 

-Tak, sobie myślę, że to jest najbardziej szalona rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłam. Nigdy, aż tak nie okłamałam mojej mamy. Wiadomo, że kiedy byłam z Gregiem to czasem zdarzało mi się potajemnie opuszczać dom... Z resztą co cię to obchodzi.- popatrzyła na mnie smutno.

-Przestań. Jeżeli masz potrzebę mówienia o nim to zrób to. Pamiętaj, że mi zawsze możesz się zwierzyć. Twoje sekrety są u mnie bezpieczne.

-Twoje u mnie też.- siedzieliśmy w ciszy. Każdy z nas krążył wokół własnych tajemnic.- Sebastian?

-Co?

-Nie... to głupie...- wstała z huśtawki, a ja za nią.

-Co jest głupie? No powiedz, nie ma głupich pytań.- popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy.

-Mogę cię przytulić?

-Jasne, że tak.- podszedłem jeszcze bliżej i mocno przytuliłem dziewczynę. Ona była taka drobna w moich ramionach. Chciałem jej powiedzieć, że ja nigdy jej nie zawiodę, że przy mnie jest bezpieczna, ale nie odważyłem się. Nie chciałem psuć tej chwili. Może wkrótce znajdę w sobie więcej pewności, żeby jej to powiedzieć.- Chyba już czas, żebym odprowadził cię do domu?

-Nie musisz tego robić.

-Nie muszę, ale chcę wiedzieć, że cała i zdrowa dotrzesz do siebie.- mrugnąłem do niej i razem szliśmy oświetlonymi przez lampy chodnikami.


Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz