#Rozdział 4

157 8 3
                                    

Siedziałem w ławce na mojej ostatniej lekcji historii. Czas dłużył się niemiłosiernie. Zostało jeszcze 15 minut do opuszczenia tego budynku.
Zacząłem rozglądać się po klasie. Była dosyć mała. Na beżowych ścianach wisiało pełno map historycznych i obrazów. W klasie były dwie tablice, jedna zwykła, a druga multimedialna.
Spojrzałem na lewo w stronę okien. Pogoda dzisiaj była beznadziejna. Na niebie pojawiły się ciemne chmury, z których padał deszcz.
Nagle zorientowałem się, że nauczyciel mówi o zadaniu domowym, więc szybko powróciłem do lekcji.

***

Super, mamy cały weekend żeby przygotować informacje o rodzinie i życiu jakiegoś króla...
Ekstra, bo teraz muszę iść jeszcze do biblioteki.

Zadzwonił dzwonek. Skierowałem się ku drzwiom, tak jak reszta klasy. Wyszedłem na korytarz i pożegnałem się z chłopakami. Następnie udałem się do biblioteki. Po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że nie wiem gdzie jest biblioteka.... Brawo Sebastian! Znowu ten sam błąd.
Zacząłem iść wolno przed siebie. Nagle poczułem, że ktoś mnie dotyka?! Odskoczyłem jak oparzony... Zza moich pleców wyłoniła się jakaś osoba... No oczywiście kogo innego mogłem się spodziewać?!

-Hej Betty.... trochę mnie przestraszyłaś- Oj nawet nie trochę, pomyślałem.

-Przepraszam cię Sebastian, ale ja lubię robić ludziom takie niespodzianki! Akurat przechodziłam obok i idę i patrzę a to TY?! Biedny taki zagubiony stoisz, to sobie myśle podejdę, a co! No i widzisz tak sobie koło ciebie stoję i oddycham tym samym powietrzem co ty... Tak właściwie to gdzie chcesz iść?! Ja cię zaprowadzę!!!- Betty była taka podekscytowana. Ta dziewczyna naprawdę ma nierówno pod sufitem...

-Szukam biblioteki...- powiedziałem i uśmiechnąłem się sztucznie, po czym ona podeszła i złapałam mnie pod rękę...

Dziewczyna była tak zajęta mówieniem, że chyba nawet poszliśmy dłuższą drogą. Nie słuchałem jej, bo nie mogłem... Na szczęście moje męki szybko dobiegły końca bo przed nami ukazały się wielkie, drewniane drzwi, nad którymi widniał napis BIBLIOTEKA.

-Dzięki za doprowadzenie mnie do celu- powiedziałem i odszedłem.
Cały czas czułem na sobie jej wzrok.

Wszedłem do pomieszczenia i zamknąłem za sobą drzwi. Szybko odnalazłem dział historyczny i zacząłem szukać.
Minęło może 10 minut, a ja już miałem dość.... Gdzie jest ta pieprzona książka?! Muszę tu chyba częściej wpadać, bo może szybciej będę odnajdywał wybraną książkę...
Nagle moim oczom ukazał się regał którego szukałem. Na dodatek był podpisany! Sebastian jesteś idiotą?!
Już miałem chwytać wybraną powieść, lecz poczułem, że ktoś ciągnie ją z drugiej strony... No nie ja tego nie odpuszczę! Szukałem tego badziewia tyle czasu.... Nie poddam się tak łatwo!
Zacząłem mocniej ciągnąć, tak że po chwili książka znalazła się w moich rękach. W tym momencie uniosłem oczy do góry i ukazał mi się widok na najpiękniejsze oczy jakie widziałem... To ta dziewczyna...
Gapiłem się na nią przez chwilę, po czym zdałem sobie sprawę, że zniknęła.Szybko pobiegłem na drugą stronę regału.

-Hej, to znowu ty...- powiedziałem i uśmiechnąłem się jak debil.

-Hej... chyba masz coś co powinno należeć do mnie?-powiedziała i wskazała na książkę nieśmiało.

-No przepraszam....yyy.... Jak ty masz wogóle na imię?- zapytałem i byłem z siebie mega zadowolony. W końcu jakieś sensowne zdanie w jej stronę.

-Madison...- powiedziała cicho i odwróciła wzrok.

-Sebastian miło mi. A co ty też masz zadanie z historii?- spytałem głupio. Oczywiście, że ma. Nikt nie czyta takich książek dla przyjemności.

-Tak, dlatego przyszłam, bo wcześniej widziałam tę książkę i pomyślałam, że mi się przyda...- westchnęła i odwróciła się lekko.

-Wiesz co... ja poszukam czegoś na necie... tobie pewnie bardziej się przyda.-podałem jej książkę.

-Dzięki to miłe z twojej strony.-lekko się uśmiechnęła.- Wyszliśmy razem z biblioteki rozmawiając.

-Może odprowadzę cię do domu?-spytałem i bardzo chciałem, aby Madison się zgodziła. Sam nie wiedziałem dlaczego.

-Ale mieszkam trochę daleko...-odpowiedziała.
-To nic mam czas.- przyznałem.

-No dobra...- powiedziała z lekka niechęcią w głosie.

-Idziesz w sobotę na imprezę do Marka?- zapytałem ciekawy.

-Dostałam zaproszenie, ale chyba się nie zjawię...-powiedziała smutno.

-Ej będzie fajnie! Przyjdź... Obiecuję, że nie będziesz się nudzić! Przyrzekam na mały paluszek...- uśmiechnąłem się i pokazałem palca. Madison uśmiechnęła się i połączyliśmy swoje palce.

-Nic nie obiecuję, może się zjawię. Nie lubię zbytnio dużych imprez.- ja w sumie też, ale musiałem poznać bliżej uczniów. Jak wiadomo domówka, to najlepsze miejsce.- No to jesteśmy na miejscu. Dziękuję ci za odprowadzenie mnie.-powiedziała i pomachała odchodząc szybko.
-Do zobaczenia w sobotę.- odmachałem i odwróciłem się, po czym udałem się do domu.

Od Autorki- A teraz mały bonusik 😘

Madison

Poczekałam 10 minut, aż Sebastian odejdzie. Nie mógł się dowiedzieć gdzie ja mieszkam. Wyszłam z jakiegoś podwórka i ruszyłam przed siebie. Mam nadzieję, że się nie pokapował...
Dobrze, że nikt mnie nie opieprzył, bo byłby przypał...
Chyba pójdę na tą imprezę... Nie dlatego, że lubię imprezy, tylko dla niego... Jest w nim coś takiego wyjątkowego. Przy nim zapomniałam o rzeczywistości.... Niestety nie będziemy mogli się spotykać... Głupie życie!

----------------------------------------------
Od Autorki:
Mam nadzieję, że moja mała niespodzianka wam się spodoba.
Miłego dnia kochani 😘❤️😁

Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz