Maraton 2/3
Madison
Stałam przed drzwiami do tego domu. Znowu tu wracasz co Madison?
Ostatni raz byłam tu 2 lata temu, by jeszcze raz przekonać Grega, że jego brat to kłamca. Niestety nie uwierzył mi...Wyjechał i zostawił mnie tu samą...
Nie, nie chcę o tym teraz myśleć, jestem tutaj z innego powodu.
Powoli złapałam za klamkę i pociągnęła
w dół. Drzwi się otworzyły, a ja weszłam do środka w tłum bawiących się nastolatków. Postanowiłam nie stać jak debilka w przedpokoju, tylko usiąść w jakimś wygodnym kącie. Przeszłam do jadalni, ale było tam bardzo dużo ludzi. Nie, to nie jest miejsce dla mnie...
Idąc dalej zauważyłam Sebastiana, od razu zrobiło mi się gorąco. Niestety nie był sam, rozmawiał z jakimiś dziewczynami. Jedna to blondynka, która ma na sobie czerwoną dopasowaną sukienkę przed kolano. Druga to brunetka, ubrała się bardzo odważnie- w czarną bluzkę na ramiączkach, która odkrywa za dużo i czarne spodenki z wysokim stanem. Te laski wypinają się przed nim, ale Sebastian nie zwraca na to uwagi. No i dobrze!
Właściwe to co ja wygaduje... przecież on jest wolny i może robić co chce... Madison uspokój się!
Stoję tak przez chwilę i zapominam o bożym świecie... Tracę go z oczu...Brawo Madison!Jakieś pół godziny później siedzę na fotelu koło schodów, jem ostatnie paluszki i przeglądam coś na telefonie. Nagle zauważam... o jeju.... Sebastian do mnie idzie?! Siedzę i gapię się na niego dopóki nie odzywa się. W tym momencie zdaję sobie sprawę, że po pierwsze on wygląda nieziemsko, a po drugie pewnie wyglądam jak debilka, bo od kilku minut gapię się na niego jakbym zobaczyła pierwszy raz w życiu chłopaka...
-A jednak przyszłaś!- powiedział i się uśmiechnął.
-Obiecałam...-Mam nadzieję, że się nie
jąkałam...
-Chcesz się czegoś napić?-zapytał
-Tak!-Powiedziałam to za szybko...-Może wyjdziemy na dwór, bo tu jest strasznie głośno?-krzyknęłam
-To dobry pomysł...-powiedział
Wstałam z fotela, a Sebastian złapał mnie za rękę i pociągnął na zewnątrz.
Na końcu podwórka stała huśtawka, była w idealnym miejscu z dala od imprezy. Siedzieliśmy tak chwilę i przyglądaliśmy się sobie.
-Ładnie dziś wyglądasz...-Sebastian przerwał ciszę, a ja głupia zrobiłam się cała czerwona. Szybko odwróciłam głowę, mam nadzieje, że on tego nie zobaczył...
-Dzięki, ty też niczego sobie.-wymamrotałam.
Czas szybko leciał. Cały wieczór spędziłam z nim. To była najlepsza impreza...
Robiło się już zimno, więc dobrze, że moja sukienka miała dłuższy rękaw.
-Jestem trochę głodny, może pójdziemy coś zjeść?-spytał
-Pewnie,chodźmy!- powiedziałam i wstałam z huśtawki.
Gdy zbliżaliśmy się do domu Sebastian znowu złapał mnie za rękę. W środku panował nieład. Wszędzie było pełno butelek i rozwalonego żarcia. Wszyscy byli pijani. Nagle poczułam mocniejszy uścisk i automatycznie popatrzyłam na Sebastiana. Szybko doszliśmy do kuchni i wzięliśmy jedzenie i jakiś sok. Następnie ruszyliśmy schodami na górę. Otworzyliśmy drzwi do sypialni i usiedliśmy na łóżku. Przez chwilę jeszcze rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Później Seb poszedł do toalety, a ja położyłam się na łóżku. Byłam wykończona... Nie myśląc dłużej odpłynęła do krainy Morfeusza...Przebudziła się, kiedy było już jaśniej. Byłam przykryta kocem. Odwróciłam się na drugi bok i zobaczyłam najsłodszy widok na świecie. Pod tym samym kocem słodko spał Sebastian...
Położyłam się na jego klacie, czułam jego perfumy...Tak to była najlepsza impreza mojego życia....
Nie myśląc dłużej ponownie zasnęłam.
CZYTASZ
Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!)
Teen FictionSebastian Johnson to nowy uczeń w jednym z liceum w Nowym Jorku. Chce realizować swoją główną pasję- koszykówkę i poznać grupę przyjaciół. Jednak los ma co do niego zupełnie inne plany. Historia chłopaka, którego życie może się bardzo skomplikować i...