#Rozdział 3

200 9 1
                                    

-Seb....Seb..... Sebastian!- Mark szturcha mnie.

-Co?! Co się stało?!- zapytałem.

-Stary co ci jest?! Nie da się dzisiaj z tobą normalnie porozmawiać... -Mark patrzy na mnie z niepokojem.

-Nic mi nie jest, po prostu się zamyśliłem... -skłamałem.

-I myślisz tak już przez cały dzień?! Nie chcesz mówić to nie... Ja chciałem ci tylko przypomnieć, że dzisiaj mamy trening... I jeszcze jedno. W sobotę organizuje małą imprezkę, wiesz starych nie będzie...chata wolna.... dziewczyny. Przyjdź będzie fajnie!-powiedział po czym poklepał mnie po plecach. Przytaknąłem i pożegnałem się z Markiem. Przed wyjściem ze szkoły postanowiłem odnieść książki do szafki. 

Idąc cały czas myślałem o tej dziewczynie... Ta szkoła jest wielka, nie ma szans, że znajdę ją bez pomocy innych. Mógłbym się spytać chłopaków, ale oni pewnie mnie wyśmieją... Do dyrektorki przecież nie pójdę, bo co ja jej właściwie bym powiedział?! Szukam pewnej dziewczyny, bo zajmuje wszystkie moje myśli... Tak w sumie to po co ja wogóle chcę wiedzieć jak ona się nazywa?! Nawet mnie nie zna i pewnie ma chłopaka...
Muszę o niej zapomnieć! Muszę się skupić na sporcie...

-Kochanie to ty?- woła mama.

-Hej mamo, a ty nie w szpitalu?- pytam wchodząc do kuchni.

-Nie, dzisiaj szybciej wyszłam z pracy. Trochę źle się czułam, ale to nic poważnego.- powiedziała spokojnie.

-Na pewno? Może mam zadzwonić po tatę?- wolałem się upewnić, że wszystko jest dobrze.

-Nie Sebastian... nic mi nie jest... Proszę obiecaj mi, że nie powiesz nic tacie... Nie chcę żeby niepotrzebnie się martwił... Ostatnio i tak ma dużo stresów związanych z pracą... Nie chcę mu dorzucać zmartwień.- Mama popatrzyła na mnie prosząco.

-Dobrze nic mu nie powiem, ale obiecaj mi, że jak tylko znowu będziesz się gorzej czuła pójdziesz do lekarza.

-Niech ci będzie.- podeszła i przytuliła mnie mocno.

Mam nadzieję, że ta sytuacja więcej się nie powtórzy, ponieważ moja mama 4 lata temu chorowała na raka. Dała radę i wygrała tę walkę. Od tamtej pory mój ojciec jest bardzo przewrażliwiony na punkcie chorób i nawet przy łagodnym przeziębieniu chce jechać do lekarza. Na szczęście mama jest pielęgniarką i zawsze go powstrzymuje.

-Wiesz, dzisiaj jest mój pierwszy trening, więc mam nadzieję, że zrobię dobre wrażenie.

-Na pewno świetnie sobie poradzisz!- uśmiechnęła się i puściła do mnie oczko- Ile chcesz naleśników?- spytała.

-Obojętnie... Mamo.... bo wiesz... w sobotę Mark.... organizuje takie... takie małe przyjęcie... I wiesz, wszyscy tam idą... A ja mogę odwiedzić babcię w następnym tygodniu..

-Hmm.... będziesz musiał to wyjaśnić babci. Możesz iść, ale proszę cię nie rób głupstw okej?

-Dzięki mamo...Babcia zrozumie...- przynajmniej miałem taką nadzieję.

-Może i zrozumie, ale na pewno będzie jej przykro, bo od kiedy się tu przeprowadziliśmy byłeś u niej zaledwie dwa razy...-Rodzicielka oderwała się od patelni i spojrzała na mnie z wielką powagą.

-Wiem.... Obiecuję, że wkrótce do niej zajrzę...- Powiedziałem, po czym wyjąłem talerze z szafki. Następnie zjadłem naleśniki, które swoją drogą były przepyszne i udałem się do swojego pokoju. Odrobiłem lekcje, przejrzałem Facebooka i nim się obejrzałem musiałem już wychodzić na trening.

Dotarłem na szkolną salę gimnastyczną 15 minut wcześniej. Po przeciwnej stronie budynku zobaczyłem dość wysokiego mężczyznę na oko powyżej czterdziestki ubranego w dresy. Pewnie to trener, więc postanawiam do niego podejść.
-Dzień Dobry!- powiedziałem sympatycznie.
-Witaj, ty pewnie jesteś Sebastian nasz nowy sprzątacz!-mężczyzna uśmiechnął się do mnie, a ja stałem w szoku- Spokojnie, żartuje... Nazywam się Bill Boston i jestem trenerem jak już zdążyłeś zauważyć. Miło cię widzieć i witaj w drużynie!- Pan Boston puścił do mnie oczko- Szatnia jest na końcu korytarza. Drzwi po prawej. Idź się przebrać i zaraz zobaczymy co potrafisz.

Przytaknąłem, a następnie odwróciłem się i zmierzałem do szatni z wielkim bananem na twarzy. Gdy dotarłem było tam już kilka chłopaków, wśród nich znalazłem znajomą twarz.

-Nathan!- przybiliśmy sobie piątki i poklepaliśmy po plecach

-Dzisiaj dowiemy się co tak naprawdę potrafisz... Mam nadzieję, że plotki o tobie się sprawdzą...-Nathan uśmiechnął się życzliwie.

-Myśle, że się nie zawiedziesz!- Obaj zaczęliśmy się śmiać i przebierać. Gdy wychodziliśmy do szatni przyszedł rozbawiony Mark.

-Chłopaki umówiłem się z Tiffany! Czyli to oznacza, że w sobotę będzie moja!- Mark zaczął się śmiać, a chłopaki mu gratulowali. Tylko ja i Nathan nie czuliśmy nastroju do śmiechu, więc postanowiliśmy wyjść.

-Wiesz co Seb, może cię to zdziwić, ale on taki jest... Chce zaliczyć każdą fajną laskę i z żadną nie jest dłużej niż kilka tygodni. To w sumie smutne i też się kiedyś tym jarałem, ale pewnego razu Mark przekroczył granicę...- Niestety przerwał nam gwizdek i musieliśmy rozpocząć trening. Muszę kiedyś szczerze pogadać z Natem, bo widzę, że on nie do końca chce być w ,,grupie Marka"... Moim kolejnym celem jest także baczniej przyglądać się dawnemu kumplowi, bo jak widać bardzo się zmienił od tamtej pory.

-A więc najpierw zrobimy sobie krótką rozgrzewkę. Następnie poćwiczymy wsady i zagramy kilka meczyków. Na koniec będę miał wam coś ważnego do przekazania.- rozległ się dźwięk gwizdka, po którym musieliśmy zrobić kilka ćwiczeń na rozgrzewkę. Potem przez dłuższy czas ćwiczyliśmy wsady i podania. A na koniec urządziliśmy sobie dwa szybkie mecze. Gdy trener nakazał nam usiąść byłem wykończony i zadowolony, a pot spływał ze mnie jak woda z kranu.

-Dobrze się dzisiaj spisaliście! Chciałem wam przekazać że w następnym tygodniu w naszej szkole będziemy rozgrywać mecz z Lampartami. Od następnego treningu musimy się bardzo skupić. Teraz przeczytam wam skład na ten mecz: Mark, Nathan, Jim, Patrick i Sebastian. Na ławce będą....

Czy moje uszy się nie mylą?! Trener wytypował mnie?! W tym momencie byłem najszczęśliwszym facetem na ziemi! 

Po skończonym treningu szybko przebrałem się, po czym wróciłem do domu i wziąłem orzeźwiajacy prysznic.
Potem położyłem się do łóżka i nie wiadomo kiedy zasnąłem.

----------------------------------------------
Od Autorki:
Myślę, że będę dodawała rozdziały 3 razy w tygodniu (chyba, że będę miała ochotę dodać więcej)
Najprawdopodobniej będą to dni:
Poniedziałek, środa i sobota/niedziela. 😁
Pozdrawiam i życzę miłego rozpoczęcia tygodnia 😘

Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz