#Rozdział 30

50 2 0
                                    

-Sebastian uspokój się. Usiądź, zrobię ci herbatę.- chodziłem w kółko myśląc nad wszystkim. Jak mogłem się nie domyślić, że to moja matka jest powodem nieszczęścia. Przez nią rozpadło się małżeństwo, co ja gadam, cała rodzina skłóciła się na wieki. Na dodatek była w ciąży, kiedy miała już mnie i tatę! 

-Muszę wrócić do domu!- powiedziałem i ruszyłem, aby spakować swoją walizkę. 

-Poczekaj, nie chcesz teraz z nią rozmawiać...

-Czemu nie!?- krzyknąłem wściekle. Dziewczyna prędko podbiegła do mnie i złapała swoimi dłońmi moją twarz.

-Spójrz na mnie.- zrobiłem, co kazała.- Nie pojedziesz, bo jesteś zbyt rozzłoszczony. Poniosłyby cię emocje i powiedziałbyś za dużo. Później byś tylko żałował... Zaufaj mi, wiem co mówię.- usiadłem zrezygnowany na łóżku. 

-Masz rację.- zgodziłem się. Ona miała rację, że źle by się to wszystko potoczyło. Pokłóciłbym się jeszcze bardziej z mamą, czego nie chcę. Dam jej szansę na wyjaśnienia, chociaż nie widzę innego rozwiązania.- Po prostu mam wrażenie, że przez nią wszystko się spieprzyło. Rozwaliła twoją rodzinę, zdradziła ojca i mnie. Nie mam pojęcia, co nią wtedy kierowało... Jak mogła nam to zrobić!- zatopiłem twarz w dłoniach, a Maddy zaczęła mnie głaskać po głowie.

-To nie jest, tylko jej wina. Mój ojciec też nie powinien się, tak zachować. Wykorzystał ją jako swoje pocieszenie... Jest draniem i oszustem! Nie chcę go znać!- zapanowała cisza. Nie mogłem przestać myśleć o moim tacie. Czy on wiedział o wszystkim? Wybaczył mamie zdradę? Co zrobili z niewinnym dzieckiem?- Pójdę się spakować, zrobię nam coś do jedzenia, a wieczorem ruszymy do domu okej?

-Chyba nie mamy innego wyjścia.- uśmiechnąłem się lekko.

-Ja pogadam ze swoją mamą, a ty ze swoją i wszystko na pewno się powoli ułoży.- jakoś nie chciało mi się w to wierzyć. Nie mogłem wyobrazić sobie znowu naszej szczęśliwej rodziny. 

-Sebastian?- popatrzyłem w jej stronę.- Możemy sobie obiecać, że mimo tego całego gówna rodzinnego dalej będziemy... no wiesz...sobie bliscy?

-Obiecuję, choć nie wiem na czym stoimy. Wiedz, że ja zawsze będę przy tobie. O każdej porze dnia i nocy.- czekałem z nadzieją na odpowiedź dziewczyny, która w tym momencie patrzyła w podłogę.

-A ja będę cię wspierać i nigdy nie zapomnę ile dla mnie zrobiłeś.- uśmiechnęła się i wstała z łóżka.- Pójdę po kosmetyki do łazienki.- zniknęła za drzwiami zostawiając mnie samego. Zrobiło mi się trochę przykro, że ona nie czuje tego samego co ja. Nie chcę jej namawiać i drążyć, bo to nie ma sensu. Jeżeli teraz chce byśmy pozostali przyjaciółmi i nie czuje żadnej bliższej relacji, to powinniśmy to zakończyć. Choć sam nie wiem czy dam radę wytrzymać bez jej pięknych oczu, idealnego ciała, cudownych pocałunków, wymądrzania się i tego wspaniałego uśmiechu, od którego moje serce bije szybciej. Cholera, chyba wpadłem po całości...

***

Kilka godzin później siedzieliśmy razem w samochodzie gotowi, by opuścić domek pana Roberta. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać w domu, szczególnie reakcji mojej mamy na dowiedzie się o moim małym szpiegowaniu, które odkryło wielką tajemnicę. Na pewno będzie złość, łzy i nie wiem czy dam radę wysłuchać opowieści do końca. Najchętniej w ogóle bym nie przejmował się jej słowami, ale wiem ile w życiu przeszła. Za tą zdradę wróciła do niej karma w postaci choroby. Musiało być jej ciężej niż sądziłem. Najbardziej mnie jednak ciekawiło, co zrobili z dzieckiem. Porzucili w szpitalu, oddali do adopcji, a może usunęli? Wiedziałem na pewno, że Robert wyparł się maleństwa i porzucił moją mamę. Zachował się jak skończony dupek i nie dziwię się mamie Maddy, że nie chciała go więcej widzieć. 

Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz