#Rozdział 21

79 4 2
                                    

Madison: Co robisz???

Sebastian: Odsiaduję moją karę... :P

Madison: No tak zapomniałam...

Sebastian: Jeszcze nie mam co robić bo rodzice pojechali do dziadków... To będzie ,,udana" niedziela... 

Madison: Przynajmniej żyjesz ze świadomością, że ja będę się zaraz świetnie bawiła.

Sebastian: A co jedziesz gdzieś? Myślałem, że idziesz się uczyć do biblioteki? 

Sebastian: No tak zapomniałem, że ty lubisz być w bibliotece...

Sebastian: Haloooo, Maddy.... Obraziłaś się czy coś? :(


Wstałem z łóżka i popatrzyłem na siebie w lustrze. Miałem na sobie czarną bluzę z kapturem i szare spodnie dresowe. Zapowiada się idealna niedziela spędzona niestety w domu. Może później wyjdę na boisko sobie pograć? W sumie to czemu nie i tak nie mam nic lepszego do roboty. Schodzę na dół, by wyciągnąć z lodówki jogurt truskawkowy. Otwieram pudełeczko i wyjmuję łyżeczkę z szuflady. Wchodzę do salonu, siadam na kanapie i włączam telewizor. Przeglądam kanały w poszukiwaniu czegoś interesującego, ale niestety nic nie znajduję. Włączam na jakimś kanale powtórkę meczu piłki nożnej. Odkładam pilota na stoliku i układam się wygodnie. Nagle po całym domu rozlega się głośny dzwonek. Pewnie to listonosz, więc zrezygnowany wstaję i kieruję się w stronę drzwi wejściowych. Ku mojemu zaskoczeniu stoi tam uśmiechnięta Maddy. Patrzy na mnie radośnie, a w ręku trzyma swoją torebkę i jakąś reklamówkę. 

-Niespodzianka!- krzyczy radośnie i całuje mnie w policzek.- Wpuścisz mnie, czy mam zostać na zewnątrz? 

-A tak, proszę. Właściwie co ty tu robisz?- pytam szczerze zaskoczony.

-Jestem tutaj, aby umilić tobie twoją niedzielę.- mówi ściągając buty i wchodzi do kuchni. Podążam za nią i obserwuję jej ruchy. Przyglądam jej się uważnie. Ma na sobie czarne spodnie z wysokim stanem, bluzę z kapturem w kolorze pudrowego różu. Jej włosy są spięte w luźnego koka, a makijaż tworzą pomalowane czarnym tuszem rzęsy. W takim wydaniu wygląda bardzo ładnie i naturalnie.

-A co masz w tej reklamówce?- pytam i podchodzę bliżej, by móc ją przytulić. 

-Mam dla nas filmy. Są także czipsy i dwie kremówki.

-Przez takie leniwe niedziele stracę formę...

-Mogę to sama zjeść!

-Nie no jak już przyszłaś, to zostań.- pocałowałem ją w policzek i zacząłem sprawdzać jakie filmy wybrała. Założę się, że to pewnie jakieś komedie romantyczne.

-Gdzie trzymasz miski?- zapytała wyswobadzając się z uścisku.

-Szafka nad mikrofalówką.

-Okej.

-Nie wierzę! Co?! Ty na prawdę to kupiłaś? Skąd wiedziałaś, że uwielbiam Szybkich i Wściekłych?! 

-Ma się swoje sposoby... Tak na serio, po prostu film był na promocji i sprzedawca mi doradził, że może ci się spodobać.

-Dobra nie musiałem tego wiedzieć, ale i tak dziękuję... Jesteś najlepsza.- cieszyłem się jak małe dziecko, kiedy rozpakowywało prezent od Świętego Mikołaja. 

-Lubisz popcorn maślany?

-Oczywiście, że tak.

-To weź kubki z herbatą i włącz już film. Ja za sekundkę do ciebie dołączę. Poczekam, tylko na popcorn.

-Robi się.- wszedłem do salonu, rozłożyłem kanapę i ułożyłem koc. Następnie zabrałem herbatę i usadowiłem się wygodnie z pilotem w ręku. Po krótkiej chwili Madison dołączyła do mnie z wielką miską maślanej rozkoszy. Po włączeniu filmu Maddy wtuliła się w moje ramię. Po piętnastu minutach filmu skończył nam się popcorn, a nikomu nie chciało się wstać po inne przekąski. Siedzieliśmy i w skupieniu oglądaliśmy film.

Godzinę później cały zafascynowany przezywałem końcówkę seansu.

-Musimy koniecznie obejrzeć kolejne części! Mówię ci to jest najlepszy film świata!- spojrzałem na dziewczynę z myślą o odpowiedź, lecz ona chyba miała inne plany. Madison spała spokojnie przytulona do mojego boku. Zacząłem się śmiać, po czym zerknąłem na godzinę w telefonie. Było po piątej. Delikatnie wstałem i położyłem ją na kanapie. Spała jak zabita, nie będę jej budzić. Rodzice pewnie i tak przyjadą koło siódmej, więc mam jeszcze sporo czasu. Zebrałem brudne naczynia i skierowałem się w stronę kuchni.  W sumie nie miałem co robić, więc postanowiłem zrobić dobry uczynek i umyłem naczynia. Następnie poszedłem po ładowarkę do swojego pokoju i zacząłem dokańczać  zadanie z matematyki.



-Co się stało?- Madison przeciągnęła się i usiadła na kanapie.

-Oglądaliśmy film i tak jakby trochę zasnęłaś.- odpowiedziałem śmiejąc się.

-Chyba mi to wybaczysz?- wstała i podeszła do mnie.

-Hmm, muszę się zastanowić...- dziewczyna usiadła mi na kolanach i objęła rękami moja szyję. Przelotnie spojrzała mi w oczy, po czym złożyła słodki pocałunek na moich ustach.

-Już się nie gniewasz?- zapytała, na co ja kolejny raz pocałowałem ją.

-Teraz już nie.

-A teraz mi powiedz ile spałam?

-Coś około pół godziny.

-To i tak było dużo.

-A co nie wysypiasz się?- zapytałem z troską.

-Mam masę nauki, czyli równa się zakuwanie po nocach oraz oczywiście pewne sprawy mnie trochę dręczą, ale to nie ważne... Dam radę.- uśmiechnęła się lekko.

-Zgaduję, że chodzi o Grega. Gadałaś z nim?

-Nie... Raczej już chyba tego nie zrobię.

-Co tak nagle skłoniło cię do zmiany decyzji?- byłem szczerze zaskoczony, bo jeszcze tydzień temu Madison nie przyjmowała innej propozycji. Jednak w sumie cieszę się, że do spotkania nie dojdzie. Nie będę musiał się martwić, że ten pajac znowu ją zrani.

-Najprawdopodobniej zrozumiałam, że nie potrzebuję już niczego z nim wyjaśniać. Najlepiej będzie jeśli uznam go za nic nieznaczącą osobę z przeszłości.

-Jestem dumny z twojej decyzji.- przytuliłem ją mocno. Siedzieliśmy, tak przez chwilę w milczeniu. Każdy wpatrzony w inną stronę.

-Sebastian...- powiedziała niepewnie.

-Hmm?

-Co teraz zrobimy? To znaczy w szkole? Będziemy zachowywać się tak jak teraz?- Madison zadała dobre pytanie, na które chyba nie byłem w stanie sobie odpowiedzieć. Nie miałem pojęcia co nas teraz czeka. Czy mamy udawać, że jesteśmy tylko znajomymi, a może olać całą sytuację i zachowywać się naturalnie. 

-A co ci odpowiada?

-Nie wiem.- nastała cisza, w której każdy z nas zastanawiał się nad całą sytuacją.- Może dajmy temu wszystkiemu płynąć... Na razie pozostańmy w ukryciu. O ile można to tak nazwać. 

-Dobrze, zgadzam się.- choć, tak na prawdę miło by było trzymać ją za rękę i całować na przerwie...

-Dziękuję to dla mnie wiele znaczy...- nasze spojrzenia się spotkały.- Ja chyba już będę się zbierała. Mam jeszcze sporo nauki. Jeszcze raz przepraszam, że zasnęłam...

-Ooo no coś ty, to raczej ja dziękuję za tak wspaniałe umilenie mi niedzieli.- odprowadziłem ją do drzwi. Obserwowałem jak dziewczyna ubiera buty i podnosi swoją torebkę. Następnie na pożegnanie pocałowałem ją w usta i otworzyłem drzwi. To co zobaczyłem po drugiej stronie zaskoczyło mnie totalnie. Udana niedziela w tym momencie się zakończyła...



Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz