#Rozdział 20

69 4 0
                                    

Otworzyłem oczy i od razu je zamknąłem z powodu ogromnego bólu głowy. Leżałem tak chwilkę, po czym podjąłem kolejną próbę wstania. Podniosłem się, więc teraz siedziałem na łóżku. Zaraz, to przecież nie jest moje łóżko, ani żadnego chłopaka, bo znajdują się tutaj białe meble z pudrowo-różowymi ozdobami. Wstałem i rozejrzałem się dookoła. Na szafce nocnej przy ogromnym łóżku stała szklanka z wodą,  tabletki i jakaś karteczka. Od razu połknąłem lekarstwo i wypiłem całą zawartość kubka. Następnie przeczytałem karteczkę.

Założę się, że po wczorajszej balandze masz niezłego kaca, więc przygotowałam ci wodę i tabletki. Gdybyś potrzebował łazienki to jest na końcu korytarza po prawej. Później przyjdź do kuchni, bo czeka tam na ciebie śniadanie. Ja poszłam do sklepu zrobić zakupy. Proszę poczekaj na mnie, to nie zajmie dużo czasu.      ^Madison^

Świetnie, czyli że jestem u Madison. Najlepsze miejsce, w którym powinienem teraz być. Nie zastanawiając się dłużej ruszam w stronę łazienki, gdzie czeka na mnie ręcznik. Wykonuję szybki prysznic i myję zęby palcem. Następnie kieruję się do kuchni, a tam na blacie znajduje kilka kanapek. Nalewam sobie wody i siadam do stołu. Po zjedzonym posiłku myję brudne naczynia i odkładam do suszenia. Wracam się do pokoju po telefon i sprawdzam godzinę. Jest po drugiej, a na dodatek mam dwanaście nieodebranych połączeń od mamy. Szybko wybieram jej numer i naciskam zieloną słuchawkę. Odbiera po pierwszym sygnale, czyli jest bardzo wkurzona.

-Cześć ma...

-Sebastian gdzieś ty do cholery był?! Wiedziałam, że idziesz na imprezę, ale nie sądziłam, że nie wrócisz na noc! Mogłeś do mnie chociaż napisać?! Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam, nawet rano pojechałam do Marka, bo myślałam, że u niego spałeś, ale jego brat uprzejmie poinformował mnie, że ktoś cię zabrał?!?! Co ty sobie wyobrażasz mój drogi!? Do kogo pojechałeś? Liczę na porządną odpowiedź!- moja mama wściekle krzyczała do słuchawki telefonu. Zastanowiłem się co ja mam jej właściwie powiedzieć. Może powiem, że zabrała mnie do siebie dziewczyna, z którą się kilka razy całowałem, a na dodatek byłem tak nawalony, że nic nie pamiętam lub okłamię ją i powiem, że Nathan mnie zabrał do siebie i zaproponował nocleg. Oczywiście wybieram drugą opcję.

-Mamo spokojnie. Byłem na imprezie u Marka, ale później zadzwoniłem do Nathana, czy mogę do niego wpaść. Zgodził się. Fajnie się bawiliśmy, ale trochę się zasiedziałem, więc zostałem u niego. Nie chciałem cię budzić, więc się nie odzywałem, no i wstaliśmy bardzo późno. Przepraszam mamo, na prawdę nie chciałem żebyś się bardzo o mnie martwiła...- mówię spokojnie i przygotowuję się na kolejny wybuch.

-W takim razie daj mi go do telefonu! Albo nie, chcę porozmawiać z jego mamą.- cholera! Teraz muszę wysilić swoje szare komórki i wcisnąć jej kolejną bajeczkę.

-Mamo, jest 14 jego mama poszła do pracy...

-Przecież jest sobota!- mówi wściekle, a ja walę się w czoło.

-Co to było?!

-Nic... Poza tym mamo, przecież ludzie pracują w soboty.

-To daj mi Nathana.

-Ale on jest w sklepie...

-Oby tak było. Widzę cię w domu za pół godziny!- nie dała mi nic powiedzieć, bo się rozłączyła.

Zabieram swoje rzeczy i idę do kuchni. Czeka tam już na mnie Madison wkładająca zakupy do lodówki. Gdy słyszy jak wchodzę do pomieszczenia odwraca się w moim kierunku. Jest ubrana w czarne leginsy i luźną jasno-niebieską bluzę. Włosy ma upięte w wysokiego kucyka i jest całkowicie bez makijażu. Uważam, że w takim wydaniu wygląda bardzo naturalnie, co czyni ją jeszcze piękniejszą... Stop! Ja tego wcale nie powiedziałem!

Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz