#Rozdział 11

91 5 0
                                    

-Wiesz, że Mark ma brata?-zapytał lekko zdenerwowany.

-Taaak.... I co w związku z tym?- odpowiedziałem pytająco.

-Jakby ci tu powiedzieć... Madison... ona...ona-mówił lekko zestresowany.

-No dawaj Nathan! Przecież Cię nie zjem?!-spojrzałem na niego z niecierpliwością.

-Po prostu ona chodziła z Gregiem przez około rok. Niby byli szczęśliwi i tak dalej, ale później ponoć Greg przyłapał ją jak całowała się z Patrickiem. Wybuchła po między nimi wielka kłótnia, ale w efekcie on jej wybaczył. Później był jakiś czas spokój, a następnie kilka tygodni później na balu Madison całowała się z Patrickiem znowu. Tym razem Greg nie dał rady, zostawił ją i wyjechał do szkoły z internatem. Pewnie też sportowej. Od tamtej pory chodziła plotka, że Maddy zdradzała Grega z Patem. Ten nie potwierdził, ale tez nie zaprzeczył. No i ogólnie wyzywali ją i wyśmiewali....
Wiesz Seb, ja nie wiem ile w tej historii jest prawdy, ale ty się lepiej trzymaj od tej dziewczyny z daleka...-Nathan popatrzył na mnie i widać, że bardzo go ciekawiła moja reakcja...

Ja zamiast mu odpowiedzieć, po prostu stałem i patrzyłem gdzieś w daleko.
Chciałem coś powiedzieć, ale nie potrafiłem ułożyć sensownego zdania. Poczułem się jak dziecko, które nie potrafi mówić.

-Nie martw się stary... Dobrze, że dowiedziałeś się tego nim zrobiło się za późno. Laska jest jakaś dziwna i tyle.-poklepał mnie po plecach.- Chodź idziemy. Pamiętasz, że dzisiaj jest trening?-zapytał.

-Tak.- odpowiedziałem krótko.

-No to świetnie. Dobra ja lecę! Do zobaczenia później!- uśmiechnięty ruszył w stronę swojego czarnego audi.
Ja pomachałem i wsiadłem do swojego BMV.

Teraz już jestem prawie pewny, dlaczego ona tak dziwnie się zachowywała w domu Marka. Nie dziwię jej się, bo pewnie spędziła w tym domu mnóstwo czasu i ma teraz złe wspomnienia. Jakoś też nie chce mi się do końca wierzyć w te plotki. Madison nie wydaje się być jedną z tych sztucznych panienek, co zmieniają chłopaków jak skarpetki.
Ale przecież mogę się mylić? Może Maddy jest zupełnie inną osobą?
Tak, czy inaczej czeka nas długa rozmowa...

Dzisiaj na treningu w sumie nie działo się nic ciekawego. Cały czas tylko ćwiczenia przygotowujące do wielkiego sobotniego meczu. Trener dał na dzisiaj pożądny wycisk. Ledwo dotarłem do mojego pokoju... Nie mam na nic już dzisiaj siły.
Siadam na łóżku i biorę laptopa. Przeglądam jakieś stronki i w końcu wchodzę na Facebooka.
Madison jest dostępna. Klikam. Widzę, że chyba chce coś napisać. Gapię się w ekran, ale po chwili trzy kropeczki znikają, a chat pozostaje pusty... Co jest grane?!
Nagle słyszę pukanie i po moim ,,proszę" do pokoju wchodzi moja rodzicielka.

-Hej, nie przeszkadzam ci? Nie jesteś zmęczony po treningu?- zapytała troskliwie.

-Nie dam radę...- powiedziałem i wskazałem, by mama usiadła koło mnie.

-Pamiętasz co mi obiecałeś?-zapytała i popatrzyła na mnie.

-Hmm... możesz jaśniej?-zapytałem rozbawiony.

-Zaczyna się na BA, a kończy na CIA! Chcę ci zakomunikować, że idziesz ją jutro odwiedzić. Nie możesz się już wykręcić, bo zadzwoniłam do niej i jej to powiedziałam. Szykuj się bo babcia piecze dla ciebie ciasto.-powiedziała rozbawiona, bo obydwoje wiedzieliśmy, co oznacza jak babcia piecze ciasto. Albo szykuje się długa wizyta albo jest nie w humorze. W moim przypadku było to pierwsze.

-Dzięki mamo!- mówię.

-Wiesz, że cię kocham!- powiedziała, po czym ruszyła w stronę drzwi.

Jutro szykuje się długi dzień...
Nie myśląc dłużej odkładam laptopa i kładę się spać. Jestem tak zmęczony, że szybko uciekam do krainy Morfeusza...

----------------------------------------------
Od Autorki ❤️
Kochani, bardzo was przepraszam, że ten rozdział nie pojawił się w terminie, ale jestem na wakacjach i nie mam za bardzo czasu pisać. Jak już pisałam wcześniej rozdziały będą pojawiały się nieregularnie do mojego powrotu.
Mam nadzieje, że mi to wybaczycie.
Miłych wakacji 🌞❤️

Wasza Marzycielka 💕

Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz