Maraton 3/3
Obudziły mnie promienie słońca, które opadały na moją twarz. Skierowałem wzrok na dół i zobaczyłem, że Madison jeszcze śpi. Postanowiłem jej nie budzić, więc leżałem i lekko głaskałam jej ramię. Nagle poczułem, że dziewczyna się rusza.
-Długo już tak leżysz? Mogłeś mnie zbudzić...-powiedziała zaspana
-Nie, zbyt słodko spałaś...-powiedziałem, na co Maddy znowu się zarumieniła.
-Która jest właściwie godzina?-spytała
-Chwila...-zerknąłem na telefon- Jest...12:45-powiedziałem
-Co?! Nigdy nie spałam tak długo...-powiedziała i wywróciła oczami.
-Chyba zaraz będziemy musieli się zbierać?-zapytałem
-Niestety.... Dobra idę do toalety...-krzyknęła, zabrała swoją torebkę i udała się do łazienki.
Siedziała tam chyba pół godziny, aż w końcu wyszła z trochę innym makijażem.
-Na szczęście mama Marka miała trochę kosmetyków...Chyba się nie obrazi, że pożyczyłam kilka...-zapytała z uśmiechem.
-Myślę, że nawet nie zobaczy różnicy...- odpowiedziałem
Następnie ja poszedłem do łazienki i szybko ogarniałem się. Później po cichu wyszliśmy z sypialni i powoli kierowaliśmy się na dół. Odruchowo złapałem Maddy za rękę. Już mieliśmy wchodzić do kuchni, gdy nagle...
-Ooo Sebastian, nie wiedziałem, że u mnie spałeś...-powiedział Mark
-Sorki, wczoraj po prostu zasnęliśmy...-odpowiedziałem
-Ooo a kogo my tu mamy! Madison znowu mnie odwiedzasz?! Myślałem, że nie chodzisz na imprezy?-Mark uśmiechnął się głupio.
-No widzisz zaczęłam chodzić...-powiedziała i poczułem, że mocniej zaciska nasz uścisk.
-Widzisz nawet nie wiedziałem, że znowu masz chłopaka...-powiedział
-Wiesz co Mark nam się spieszy...-powiedziałem i czułem się trochę niezręcznie. Maddy przytaknęła i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
-Uważaj na nią. Ona jest niebezpieczna...- krzyknął i zaczął się śmiać.
Gdy wyszliśmy z domu Maddy puściła moją rękę i zaczęła biec. Ruszyłem za nią. Zatrzymaliśmy się w jakimś parku. Widziałem, że ona bardzo się trzęsie, więc ją przytuliłem.
-Spokojnie już nic ci nie jest... Jesteśmy z dala od jego domu....-pocieszałem ją.
-Prze-pra-szam...Nie powinnam się tak rozklejać... -głos jej drżał...
-To nie twoja wina...Usiądźmy...-powiedziałem i spojrzałem jej w oczy. Chciała odwrócić wzrok, lecz jej się nie udało, bo delikatnie uniosłem jej podbródek. Zacząłem się do niej zbliżać, bo chciałem tego pocałunku. Czułem, że to odpowiedni moment.
Dotknąłem rękami jej policzków. Następnie stykaliśmy się nosami.
-Sebastian.... ja, ja nie mogę... Przepraszam...-powiedziała smutno.
-Nie przepraszaj, to ja niepotrzebnie to zrobiłem...-odpowiedziałem
-Ja już pójdę...- wstała i otrzepała się.
-Może cię odprowadzę?-zapytałem
-Nie... lepiej nie- powiedziała i ostatni raz popatrzyła mi w oczy.
Później widziałem jak się oddala, aż znikła z mojego pola widzenia.
Usiadłem na ławce i myślałem.
Skąd Mark ją zna i dlaczego ona tak na niego reaguje?! Czemu kiedy na chwilę się otworzyła, przez tego kretyna znowu zbudowała wokół siebie mur? Wiem to na pewno....zbłaźniłem się przed nią!Po trzeciej byłem w domu. Mama przywitała mnie i podała obiad. Pytała o imprezę, ale nie chciałem o tym rozmawiać. Odpowiadałem krótkimi zdaniami. Po skończonym posiłku poszedłem do mojego pokoju. Upadłem na łóżku... Nagle przyszedł do mnie SMS...
Nathan
I jak tam z Madison? Udała się impreza?Nie chciało mi się odpisywać....
Ja
Pogadamy w szkole...Odłożyłem telefon na bok i usiadłem do komputera, by dokończyć projekt z historii. Nie mogłem się skupić...
Muszę z nią porozmawiać!
Muszę dowiedzieć się co jest grane?!
CZYTASZ
Od Pierwszego Wejrzenia... (W TRAKCIE KOREKTY!)
Ficção AdolescenteSebastian Johnson to nowy uczeń w jednym z liceum w Nowym Jorku. Chce realizować swoją główną pasję- koszykówkę i poznać grupę przyjaciół. Jednak los ma co do niego zupełnie inne plany. Historia chłopaka, którego życie może się bardzo skomplikować i...