5

3.4K 104 2
                                    

Zapraszam do czytania części 5:)

Jak się kładłam nie przeszkadzał lekki chłód w pomieszczeniu. Byłam tak rozgrzana, że nie przejmowałam się przykryciem. Jednak z czasem czułam coraz bardziej przechodzący mi po plecach chłód. Kichnęłam raz, drugi, a po trzecim usiadłam zaspana i przetarłam oczy. Ogłupiona rozejrzałam się, gdzie jestem? Miałam strasznie zimne dłonie. Zmarzłam. Zaczęłam je rozcierać aby się, chociaż troszeczkę rozgrzać.

Gdy już trochę wróciłam do przytomności rozejrzałam się dookoła, po innych dziewczynach. Niektóre jakimś cudem miały na sobie okrycie! Jednak nie tylko to wzbudziło moje zdziwienie. Ktoś musiał być w pokoju i przygasić światło. Teraz spałyśmy w lekkim półmroku! W tej chwili to było nie istotne! Spojrzałam jeszcze raz na dziewczęta. Popatrzyłam na ich posłania i na swoje bardziej uważnie. Okazało się, że siedziałam nie tylko na macie, ale i na prześcieradle, którym mogłam się okryć, co też po chwili uczyniłam i wróciłam do przerwanego snu, przytulając się ponownie do ziemskich ubrań.

W pewnym momencie przebudził mnie dość donośny hałas. Zza okien wlewało się jasne światło do pokoju. Rozejrzałam się nadal lekko nieprzytomna i siadając na posłaniu szeroko ziewnęłam, zapominając zasłonić buzi. Jeśli dobrze widziałam to inne dziewczyny powoli wstawały, a na samym środku stała ta przerażająca kobieta i coś krzyczała w obcym języku. Piękny widok z samego rana! Siedząc przyglądałam się jej z bezpłciowym wyrazem twarzy. Coś tam nadawała, ale widać było, że część dziewcząt rozumiała, co ona takiego mówi! Zaczęły sprzątać swoje posłania, więc wstałam, po czym zrobiłam to samo. Później zauważyłam, że ustawiają się w jednej linii. Podeszłam do nich i stanęłam obok jakiejś o niebieskiej cerze i różowych oczach.

Kobieta podchodziła do każdej i coś mówiła. Niektóre jej odpowiadały, a inne nie. Stanęła także przede mną i powiedziała, chyba, coś co brzmiało tak samo jak przy poprzednich dziewczynach. Spojrzałam jej prosto w ciemne, zielone oczy i przekrzywiłam delikatnie głowę w lewo. Nie rozumiałam, o co jej chodziło? Widząc moją reakcję podeszła do następnej dziewczyny. Trwało to kilka minut nim skończyła i skinęła palcem, że mamy iść za nią. Zaprowadziła nas do tego samego pomieszczenia, gdzie jadłyśmy kolację dzień wcześniej. Na stole stały talerze z parującym śniadaniem.

Po posiłku składającym się, ponownie, z jakiejś zupy- wolałam już to niż bezpłciową papkę, to chociaż miało smak!- podeszła do nas jakaś dziewczyna. Miała na sobie tak samo jak my białą koszulkę. Głowę dałabym sobie ściąć, że to Ziemianka, ale w pewnym momencie zauważyłam trochę dłuższe i spiczasto zakończone uszy. Czułam, że czerwienię się lekko z zachwytu i otworzyłam lekko usta. Wyglądała jak jakiś elf lub jakby była niziutka to wypisz, wymaluj wróżka z baśni, które opowiadała mi mama! Jednak, gdy jednak się odezwała moja fascynacja minęła kompletnie. Jeszcze nie słyszałam u nikogo tak grubego głosu, chyba że u mężczyzny z wioski opodal rodzinnego domu! W dodatku nadawała jak katarynka! Przypuszczam, że nawet, jeśli znałabym troszeczkę ten język to i tak miałabym problemy ze zrozumieniem jej. Jednak tak jak mówiła, także gestykulowała. Zrozumiałam mniej więcej, że mamy po sobie posprzątać naczynia. 

Wzięłam swój talerz oraz łyżkę i ruszyłam za innymi. Szłyśmy dłuższą chwilę korytarzami. Raz było trzeba iść w lewo,  prosto, w prawo, znowu w lewo. Już miałam dość tej drogi, gdy w końcu dotarłyśmy do miejsca przeznaczenia. Krótko rozejrzałam się i uznałam, że pomieszczenie, gdzie się znajdywałam, podobne było do kuchni lub ją przypominało. Jednak nie udało mi się wejść głębiej. Kazano nam zostawić naczynia na korytarzu, na długim stole znajdującym się pod przeciwległą ścianą. Nie miałam innego wyjścia jak postawić talerz i łyżkę na ladzie, po czym iść za resztą dziewczyn z naszego wspólnego pokoju. 

NałożnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz