78

2.1K 103 5
                                    

-Na lody- odparłam bez zastanowienia i w rodzimym języku na co władca zaczął się śmiać. To był nie pierwszy raz kiedy się odezwałam w obcym mu języku. Stwierdził, że nie ma nic przeciwko dopóki nikogo nie ma w pobliżu.

-Co? - zapytał się się nie rozumiejąc z tego ani słowa.

-Lody- powtórzyłam jeszcze raz to słowo, po czym wytłumaczyłam w języku urzędowym. - Zimny deser. Do tego zjadłabym owoce.

-Zimne? Nie będziesz po tym chora? - mówił odkładając książkę.

Byłam już prawie w piątym miesiącu ciąży kiedy lekarz pozwolił mi w końcu robić co chciałam, ale jednocześnie z podkreśleniem bez szaleństw.

To nie jest jednak tak, że byłam uwiązana do swoich komnat.

Co dwa tygodnie miałam badania w szpitalu doktora Entu i to jego ubłagałam aby porozmawiał z władcą abym mogła wychodzić na świeże powietrze. Na co ten z chęcią się zgodził.

Dzięki temu zaczęłam czuć się odrobinę lepiej. Tylko zaczął mi nieco przeszkadzać dziwny i lekki ból brzucha.

Uwielbiałam przesiadywać przy stoliku niedaleko kwiatów i niewielkiego stawu. Od wody co jakiś czas wiał przyjemy chłód.

-Będziesz miała coś przeciwko, jeśli się przysiądę? - momentalnie usłyszałam znajomy kobiecy głos i szybko spojrzałam w odpowiednią stronę. Nie spodziewałam się cesarzowej - matki.

-Zapraszam Wasza Wysokość - odpowiedziałam sztucznie się uśmiechając.

-Jak się ma mój wnuk? - zapytała się siadając.

-Nie wiemy co się urodzi, ale lekarz twierdzi, że wszystko jest dobrze- odparłam i skrzywiłam się nieco. Znowu poczułam coś dziwnego.

-Coś się stało? - zapytała się z widoczną troską.

-Przy następnej kontroli muszę powiedzieć, że zaczął mnie odrobinę boleć brzuch- odpowiedziałam krzywo się uśmiechając, lecz ta po chwili wstała i podeszła, po czym delikatnie dotknęła wspomnianego miejsca.

-To nie jest ból o jakim myślisz- skąd ona miała wiedzieć jak się czuje?! - Połóż obie swoje dłonie na podbrzuszu i poczekaj chwilę- zrobiłam co mówiła i po kilku sekundach spojrzałam zaskoczona na miejsce, które trzymałam.

-Dziecko się poruszyło - powiedziałam z radością w głosie.- Zastanawiałam się, co się dzieje? Dlatego miałam takie dziwne uczucie.

-Nadal jesteś dzieckiem- powiedziała momentalnie i myślałam, że spadnę z krzesła. - Rozmawiałam ostatnio z twoim lekarzem i to dość sporo- uśmiechnęła się z żalem na twarzy. -  Nie powinnam była tak naciskać. Jeżeli tobie i dziecku coś się stanie to sobie tego nie wybaczę.

-Nie rozumiem - powiedziałam i spojrzałam prosto w jej oczy. Wiedziałam, że mogę stracić dziecko i wcześniej urodzić, ale co miało by nam się stać?

-Lekarz i cesarz nic ci nie powiedzieli? - zapytała się zdumiona. - Nie powinnam była tego mówić- oznajmiła zasłaniając usta.

-Proszę, aby cesarzowa- matka dokończyła. Chcę wiedzieć- powiedziałam dość poważnym tonem głosu.

-Jeżeli wystąpią jakieś komplikacje w czasie porodu to możecie umrzeć. Młode kobiety, w twoim wieku są bardziej na to narażone. Bezpieczniejszy wiek dla Terranek, na zajście w ciążę, to wiek około dziewietnastu, dwudziestu lat. Wasze organizmy są bardziej przystosowane... - mówiła i widząc moją minę bez wyrazu przerwała.

Ta kobieta dopiero teraz zrozumiała, że naciskała na dwunastoletnie dziecko i nawet później aby urodziło następcę tronu!

-Jego Wysokość i doktor Entu nic mi na ten temat nie mówią. To znaczy, że mają wszystko zaplanowane lub wszystko jest w porządku. Nie chcę się martwić aby nie zaszkodzić maleństwu- powiedziałam wstając powoli ze swojego miejsca i pogłaskałam się po brzuchu. - Wierzę, że wszystko się dobrze skończy, ale nie ukrywam, iż boję się porodu. Proszę o wybaczenie. Jestem zmęczona.

-Wybaczysz mi? - zdążyła zapytać nim odeszłam.

-Jeśli obieca cesarzowa - matka być kochającą babcią to tak- odparłam i nie czekając co powie odeszłam.

Miałam iść do swoich komnat, ale zdecydowałam się zahaczyć o gabinet cesarza. Zapukałam niepewnie i po pozwoleniu weszłam do środka.

-Wybacz, że przeszkadzam cesarzu- powiedziałam widząc kilku lordów wraz z blondynem. - Pójdę jednak do siebie.

-Coś się stało? - zapytał się wstając ze swojego miejsca, po czym podszedł do mnie.

-Nic, o co musi się Wasza Wysokość martwić. Chciałam tylko coś pokazać. Wasza matka uświadomiła mi dlaczego tak dziwnie boli mnie brzuch- odpowiedziałam mu delikatnie się uśmiechając.

-Chcesz zobaczyć szybciej lekarza? - zapytał, a ja chwyciłam jego dłonie i położyłam na swoim brzuchu. - Kopnęło! - krzyknął i uśmiechnął się szeroko.

-Zgadza się - odpowiedziałam i poczułam jego dłonie na swoich policzkach, po czym mnie pocałował w usta.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę- przytuliłam się do cesarza i poczułam pocałunek na czubku głowy.

-Wybacz, że wam przeszkadzamy Wasze Wysokości, ale możemy dokończyć zebranie, a później będziecie mieć czas dla siebie? - zwrócił nam uwagę Lord de rov Arde.

-No tak, praca -odpowiedział mu władca z niezadowoloną miną. - Postaram się skończyć szybko tą naradę, a później zjemy obiad. Dobrze?

-Tak,Wasza Wysokość - odparłam, a następnie wyszłam.

Narada?

Stanęłam na środku korytarza i odwróciłam się w stronę drzwi od gabinetu władcy.

Po co na naradzie był dowodza armii? Szykowała się jakaś wojna, o której mi nie mówiono?

Mieli zamiar, ponownie, poszerzyć granice Imperium? Miałam nadzieję, że nie. Wolałam pokojowe rozmowy.

Kilka dni później uczestniczyłam już ponownie w spotkaniach towarzyskich. Na szczęście stać nie musiałam, bo cesarz poinformował do przodu, że nie pozwoli mi uczestniczyć, jeśli nie będzie miejsc siedzących.

Martwiłam się tylko o jedną rzecz w czasie tego przyjęcia. Znienawidzona przeze mnie dziewczyna, czternastolatka, nadal krążyła wokół cesarza! Robiłam się coraz grubsza i brzydsza i bałam się, że ten spojrzy jednak na inną!

-Coś się stało Wasza Wysokość, że masz tak mordercze spojrzenie? - spojrzałam zaskoczona na bliską mi kobietę która to mówiła. Obok usiadła Lady da rov Setir.

-Aż tak to widać? - zapytałam Z niezadowoloną miną.

-Bez obaw. Miał sporo czasu aby wybierać wśród innych kobiet. Tym bardziej, że on nie musiał mieć tylko jednej. Fakt, że tylko pierwsza dostaje koronę - starała się mnie pocieszać czerwonowłosa, lecz nerwy zawsze jakieś zostają.

-Wasza Wysokość?! - w pewnym momencie krzyknęła Lady Amis czym mnie zaskoczyła i szybko wstala ze swojego miejsca. Ten odwrócił się w naszą stronę i spojrzał na mnie ze zmartwionym wyrazem twarzy.

-Coś się stało? - zapytał podchodząc.

-Jej Wysokość jest zmęczona - odpowiedziała nim zdążyłam się odezwać, po czym ta podeszła blisko niego i coś szepnęła na ucho, a ten się zaśmiał.

Co ona mu powiedziała?

-Pomogę ci wstać - zaproponował wyciągając w moją stronę prawą dłoń.

-Cesarz ma zamiar już nas opuścić? - podbiegła do nas szybko wspomniana wcześniej nastolatka i chwyciła za prawie ramię władcy, po czym się przytuliła.

-Masz świadomość, że jakbyś to zrobiła zanim przybyła do stolicy, moja małżonka, to byłabyś za to martwa? - zapytał się jej ostro cesarz, a ta momentalnie przerażona odsunęła się. - Powiem to tylko raz. Nie pragnę nikogo innego oprócz cesarzowej! Znaj swoje miejsce! - ostrzegł dziewczynę, którą chwilę później zaczęli odsuwać rodzice. - Wracajmy do pałacu - tym razem zwrócił się do mnie na co zgodziłam się skinieniem głowy.

**********

Rozdział nie sprawdzony.

Dziękuję za gwiazdki😘😊

(Niedziela, 10.05.2020r.)

NałożnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz