53

1.7K 100 3
                                    

W gabinecie cesarza będziesz przebywać najwięcej. Jego Wysokość tam znajduje się przez większość dnia, chyba że ma jakąś naradę lub bal, przyjęcie w planie dnia. Co najważniejsze, powtórzę to jeszcze raz. Masz wykonywać tylko rozkazy CESARZA. Ja mogę je przekazać lub pomóc w zrozumieniu bądź w ich wykonaniu. Mogę też upomnieć i nic więcej- stanęliśmy w końcu przed wielkimi, białymi drzwiami i Lord zapukał w nie.

-Wejść! - odpowiedział znajomy nam głos i udaliśmy się do środka. Zostałam przepuszczona przodem, a za mną wszedł Lord.

Tym razem postanowiłam pokazać się z dobrej strony! Może uda mi się spłacić siebie i wrócić do domu? Potrwa to znacznie dłużej, ale chciałam mieć tą nikłą nadzieję.

-Dzień dobry, Wasza Wysokość - przywitałam się elegancko kłaniając.

-Jak ty to robisz, że aż mi ciarki przechodzą po plecach, Nadio?! - odpowiedział mi na przywitanie władca.

-Jeśli się nie podoba to nie będę się kłaniać! - warknęłam i pięknooki wybuchł śmiechem.

-To jest Nadia, którą znam. Podejdź - ruszyłam w stronę biurka, który stał całkiem daleko, tuż przy drugim końcu pokoju.

Gabinet nie należał do malutkich. Za plecami cesarza znajdowały się wysokie okna ozdobione śnieżnobiałymi firanami oraz czerwonymi zasłonami. Jeśli dobrze widziałam to były tam też drzwi, które prowadziły prawdopodobnie na taras. Jednak co dla mnie ważniejsze, cesarz posiadał całkiem sporą biblioteczkę. Praktycznie przy każdej ścianie stała półka po sufit załadowana książkami. Natomiast po lewej stronie znajdowała się drewniana kanapa z czerwonym obiciem i podobienie dwa fotele. Pomiędzy nimi, na środku stał niski stolik z bukietem pięknych kwiatów.

-Patrzysz czego użyć aby dać nogę? - zapytał się momentalnie pięknooki.

-Nie!! - odparłam ostro i szybko podeszłam do biurka cała się czerwieniąc. - Podziwiałam tylko. Bardzo tu ładnie- odparłam zakłopotana.

-Dobrze, że ci się podoba- stwierdził. - Rejt zanieś te dokumenty do ministrów- cesarz podał mu jakieś papiery. - Ty Nadio podejdź do mnie- popatrzyłam na niego zaskoczona. Nie stałam już wystarczająco blisko? Zrobiłam jednak co kazał. Ominęłam biurko z lewej strony i podeszłam. - Jak się czujesz? - zapytał się chwytając mnie za dłonie i przybliżył jeszcze bardziej do siebie. Prawie na niego wpadłam!

Momentalnie zrobiłam się czerwona jak burak. Przypomniała mi się podróż do stolicy i wizyta w szpitalu.

-Czuję się znacznie lepiej- odparłam nieśmiało.

-To dobrze- odpowiedział wstając że swojego miejsca i przysuwając jeszcze bliżej siebie. Chciał mnie przytulić? Zamknęłam szybko oczy i zacisnęłam usta. Nie wiedziałam czego się spodziewać. - Masz może ochotę poczytać sobie jakąś książkę? - zapytał się momentalnie z rozbawieniem w głosie.

-Przyszłam tutaj aby pracować, a nie odpoczywać i czytać książki- odpowiedziałam oburzona. Żartował sobie ze mnie!

-W takim razie zrób i przynieś mi herbatę - wydał polecenie puszczając dłonie, po czym podszedł z powrotem do biurka i chwycił jakiś dokument.

Dygnęłam delikatnie, po czym wyszłam z gabinetu i ruszyłam przed siebie.

Momentalnie zatrzymałam się. Spojrzałam przed siebie, w prawo i w lewo, a następnie do tyłu .

Zaczęłam się śmiać z własnej głupoty.

Zapomniałam się zapytać jak dostać się do kuchni!

Trochę głupio było mi teraz cofać się, pytać o drogę. Musiałam poszukać kogoś kto mi ją wskaże. Na początku myślałam, że będzie to dość trudne, ale po chwili zobaczyłam jednego ze strażników pałacowych. Wytłumaczył mi jak tam się dostać i miałam  nadzieje, iż dobrze zapamiętałam drogę.

Na szczęście trafiłam bez problemu. Nieśmiało weszłam do kuchni i zaczęłam się rozglądać. W środku znajdowało się dość sporo osób i nie wiedziałam czy mam się kogoś pytać o pomoc, czy wszystko zrobić samemu.

-Dzień dobry- zaryzykowałam podchodząc do siedzącej, starszej kobiety, która odbierała jakieś warzywa. - Cesarz kazał mi przynieść herbatę. Gdzie mogę znaleźć wszystkie potrzebne rzeczy? - zapytałam się grzecznie. Kobieta spojrzała na mnie, po czym dokładnie zmierzyła. Następnie wstała ze swojego miejsca i zaczęła wszystko szykować. Do dzbanka nalała gorącą wodę i z szafy wyciągnęła kilka porcelanowych  filiżanek.

-Jaką herbatę cesarz sobie życzy? - zapytała się kładąc wszystko co potrzebne na stolik z kółkami, który widziałam wcześniej.

-Nie wiem- odparłam lekko zmieszana. Powinnam była się zapytać? Z tego co pamiętam to pił to co mu się podało.

-Jego Cesarska Wysokość pije kilka różnych herbat. Podam ci wszystkie. Zapytaj się na jaką ma ochotę. Wiesz jak się parzy herbatę? - zapytała się wkładając ostatnie przedmioty na stolik. Podeszłam bliżej aby go zabrać i zobaczyłam na nim srebrną, błyszczącą tacę. Dopiero wszystko inne było na niej poukładane.

-Kilka razy robiłam herbatę - odpowiedziałam i posunęła mi stolik lub bardziej wózek?

-Pamiętaj, że służącym, które pracują na pokojach raczej nie pozwala się aby brały cokolwiek z kuchni. To jest nasz obowiązek aby wam wszystko przygotować i podać- tłumaczyła wracając do swojego przerwanego zajęcia. - Pamiętaj aby przyjść później, tutaj, na obiad i kolacje w czasie przerwy- zawołała jeszcze za mną, gdy wychodziłam.

-Dobrze, dziękuję- odpowiedziałam wychodząc.

Będę musiała później zapytać się jak wszystkich nazywać. Oczywiście, jeśli dam radę. Jeszcze nie widziałam aby tyle osób pracowało w jednym miejscu.

Teraz zostało mi tylko dostanie się do gabinetu. Było to jednak trudniejsze niż myślałam. Kilka razy zgubiłam drogę i co najgorsze tym razem na nikogo nie trafiłam. Zapukałam do drzwi nim weszłam zmęczona poszukiwaniami tych odpowiednich.

Cesarz jak mnie zobaczył to zaczął się śmiać sam do siebie i spojrzał w jakieś miejsce. Tam prawdopodobnie znajdował się zegarek. Ciekawe ile mnie nie było?

Stanęłam z wózkiem przy stoliku i zaczęłam wszystko szykować.

-Na jaką ma cesarz ochotę? - zapytałam się udając, że nie widzę tego jaki ma ubaw.

-Obojętnie - odparł dokładnie mi się przyglądając z szerokim uśmiechem na ustach. Spojrzałam na niego i westchnęłam. Obojętnie.

Wzięłam pierwszą lepszą i przechyliłam lekko opakowanie nad dzbankiem, po czym wszystko wymieszałam łyżeczką. Nalalam trochę do filiżanki, a następnie postawiłam na stoliku, na podstawku.

-Proszę, Wasza Wysokość - odparłam przeplatając ręce na wysokości klatki piersiowej. Cesarz podszedł do stolika i spojrzał do filiżanki.

-Wiesz, że woda była zimna? Herbata się nie zaparzyła- powiedział nawet jej nie pijąc. - Zrób ją jeszcze raz.

-Tak jest- westchnęłam biorąc dzbanek z wózka.

-Weź wszystko. Łącznie z filiżanką - cofnęłam się i ponownie zrobiłam co kazał.

Chodziłam tak kilka razy, w te i z powrotem nim udało mi się zrobić w końcu herbatę, którą chociaż spróbował. Po pierwsze musiałam porządnie nauczyć się drogi. Po drugie dowiedziałam się, że nie umiem parzyć herbaty. Dla samej satysfakcji chciałam się tego nauczyć, tylko od kogo?

*****************

Rozdział nie sprawdzony. Dziękuję za gwiazdki^^:*

(Poniedziałek, 13.04.2020r.)

NałożnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz