10

2.3K 100 0
                                    


Wyszłam z sypialni pani Korse i w ciszy ruszyłam za panią Aero w kierunku schód. Nigdy nie przypuszczałabym, że kobieta idąca przede mną także miała zostać nałożnicą. Zaciekawiła mnie. Skąd znają się z " ośmiornicą"? Ile miała wtedy lat? Dlaczego starsza pani powtarzała co chwilę o mojej wartości? To jest aż tak ważne? Ile tak naprawdę jestem warta? Ile muszę zarobić, aby być wolna i móc bezpiecznie wrócić do domu? Zamiast mieć coraz więcej odpowiedzi miałam tylko mnóstwo pytań.

Ochroniarz czekał przy drzwiach wejściowych. Nie był w najlepszym humorze. Był wręcz wściekły. Zmierzył mnie i idącą przodem kobietę, po czym zmarszczył brwi jeszcze bardziej. Nie wiedziałam, że nawet tak idzie!

-Ile jeszcze miałem czekać?!!- zapytał się oburzony.

-Wybacz. Mojej pani, zachciało się, pogawędki z naszą małą Nadią- powiedziała z całkowitym spokojem i popchnęła mnie delikatnie w jego kierunku.

-Mam nadzieję, że nie zrobiła nic, co zaszkodziłoby honorowi naszej pani!- warknął i mocno pociągnął mnie za lewe ramię w swoją stronę. Zabolało i to bardzo. Syknęłam z bólu, po czym jego ucisk zelżał.

-Ależ skąd? Pani chciała tylko lepiej poznać dziewczynkę i muszę przyznać, że nawet ją polubiła- dopiero na te słowa mężczyzna odetchnął z ulgą.

-W takim razie życzę dobrej nocy- powiedział i puszczając moje obolałe ramię skierował się do drzwi wejściowych.

-Dobrej nocy- odparłam przy tym lekko się kłaniając, po czym wyszłam na zewnątrz za mężczyzną.

Szłam przez miasto za ochroniarzem w ciszy. Żaden z nas się nie odzywał. Jego kroki były bardzo długie i szybkie. Z ledwością za nim nadążałam. Czasami musiałam wręcz biec. Jednak miałam chwilę, aby spojrzeć w niebo. Było już ciemne, ale obsypane gwiazdami. Całkiem innymi niż te, które widziałam na Ziemi, gdy oglądałam je niejednokrotnie z rodzicami.

-Przez ciebie nie będę mógł iść do karczmy, aby się napić!- powiedział to ze złością, ale brzmiało to jakby mówił sam do siebie.- Byłem umówiony ze znajomymi! Miała przyjść kuzynka przyjaciela!- marudził dalej pod nosem. Coś mi się wydawało, że podobała mu się ta dziewczyna i miał ochotę na coś więcej.

Mężczyzna dość dużo mówił sam do siebie. Wolałam się nie odzywać, aby nie dostało mi się przez przypadek. Zainteresowało mnie natomiast co innego. Były tutaj lokale, gdzie mężczyźni mogli się zabawić. Ciekawe jak takie miejsca wyglądały. Mogłam jednak tylko pomarzyć, aby je zobaczyć. "Ośmiornica" nie wypuści mnie przecież z domu! Z resztą! Nie znalazłabym czasu na coś takiego.

Po kilkunastu minutach, dość szybkim krokiem, byliśmy na miejscu. Weszłam do holu głównego mocno zziajana. Oddychałam głęboko, byłam spocona, zmęczona i co poczułam dopiero niedawno, głodna. Z chęcią padłabym w wejściu. Oparłam się o kolana dłońmi, a po chwili usłyszałam szybkie kroki. Przez drzwi od strony domu, ktoś się zbliżał. Podniosłam lekko głowę , aby zobaczyć kim jest osoba, która do nas wyszła. Gdy zobaczyłam panią Larde, pędem się wyprostowałam.

-Dobry wieczór- przywitałam się ledwo mówiąc i kłaniając się. Zabrakło mi jednak siły, żeby się podnieść, nawet jakby kobieta tego chciała.

-Dobry wieczór. Wstań- odparła i pięknie. Wiedziałam, że to powie. Jakim cudem mam się wstać, jak ledwie trzymam się na nogach.

-Proszę o wybaczenie- powiedziałam i padłam na drewnianą podłogę, na pupę i kolana.

-Co ty robisz?!- zapytała się zła, a mi trzęsły się nogi z bólu.- Co to ma znaczyć?!!- warknęła na mnie czy ochroniarza, kiedy stanęła tuż przy głowie. Bałam się, że jeszcze trochę i zostanę nadepnięta. Czułam na sobie jej przeszywający wzrok. Podniosłam głowę do góry i popatrzyłam na " ośmiornicę" ze łzami w oczach.

-Przepraszam. Nie chciałam- pierwszy raz od przylotu, zebrały mi się łzy i miałam wielką ochotę płakać. Kilka kropel mimowolnie spłynęło po policzku zostawiając mokry ślad. Miałam nadzieję, że przez to nie zaprzepaszczę szansy na powrót do domu.

-Za co przepraszasz?! Narozrabiałaś?! Zaszkodziłaś mojej osobie?!- pytała się wściekła, a ochroniarz starał się jakoś wycofać.

-Byłam posłuszna, wykonałam poprawnie pracę i pani domu powiedziała, że mnie lubi- odparłam, a pani Larde na te słowa, aż wciągnęła powietrze.

-Pani Korse powiedziała, że cię lubi?- zapytała się z niedowierzaniem, a następnie spojrzała wściekle na mężczyznę, który już był prawie przy drzwiach prowadzących do wyjścia z budynku.-Stój!!- wrzasnęła, a ten momentalnie zatrzymał się w pół kroku.

-Tak pani Larde?- zapytał się jakby nie rozumiał, że do niego także się zwracała.

-Pytałam się co to ma znaczyć?!!- mówiła w dalszym ciągu podniesionym głosem i pokazała na mnie palcem.- Dlaczego nie może ustać na nogach?!! Co jej zrobiłeś?!! Ośmieliłeś się ją tknąć?!!- Co zrobił? Tknął mnie?

-Pani Larde!- przerwałam jej, a ta spiorunowała mnie wzrokiem.- Ten pan szedł szybko, ale to bardzo szybko. Przez całą drogę biegłam za nim. Dlatego nie mogę ustać. Bardzo bolą mnie, przez ten wysiłek, nogi.

-Nadia!!!- warknęła tym razem tak głośno, że myślałam, iż ogłuchnę. Jednak to był pierwszy raz, kiedy wypowiedziała moje imię


   ************************ 

Rozdział nie sprawdzony, więc przepraszam za błędy.

(Niedziela, 18.03.2018r.)  

NałożnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz