16

1.8K 93 1
                                    

Uśmiechnął się pokazując białe i równe zęby. Mimowolnie zrobiłam krok do tyłu. Ten jakby niczym nie zrażony przysunął się jeszcze bliżej i podniósł prawą rękę. Jego dłoń dotykała już prawie mojego policzka, gdy wtem znalazł się przy nas jeden z naszych ochroniarzy. Chwycił go zanim zdążył mnie tknąć choćby palcem.

-Najmocniej pana przepraszam, ale ta dziewczynka nie nadaje się, na tą chwilę, na sprzedaż. Prosiłbym, aby udał się pan dalej korytarzem, na którym OBECNIE stoimy, w celu GOTOWEJ do zakupu nałożnicy. Jeśli nadal nie jest pan pewny drogi, mogę ją wskazać!- jeszcze nigdy nie widziałam, aby któryś z naszych ochroniarzy tak ostro zareagował. To było przez to, że ten próbował mnie dotknąć?

-Znam drogę- odparł nadal się szczerząc, na co ochroniarz go puścił. Mężczyzna odsunął się nadal mnie mierząc, po czym odszedł.

Musiało mi się to wydawać, ale chyba słyszałam jeszcze jakby mówił "Będziesz moja".

Byłam na  tej planecie już lekko ponad rok i zdążyłam zauważyć, że mają tylko dwie pory roku: suchą i zimną oraz deszczową i upalną. Dnie i noce nie różniły się za bardzo długością, a rok kalendarzowy  był, mniej więcej, taki jak na Ziemi.  366 dni, więc jeden dzień to nie było zbyt dużo.

Lekcje codziennie stawały się coraz trudniejsze, a nauczyciele za każdym razem powtarzali, że mamy jeszcze bardzo wiele do nauki, a czasu niewiele. 

Tęskniłam za blondynką, lecz uczyłam się pilnie tego co mnie nauczyła. Pisanie szło mi już o wiele lepiej i płynniej. Jednak nie byłam pewna co do gramatyki oraz ortografii. Pisałam jak mówiłam.

W domu pani Korse pozwolono mi sprzątać także pokoje, oprócz kuchni, ale niestety cena za jaką to robiłam nic, a nic się nie zmieniła. Z zewnątrz jej dom wyglądał na dość mały, ale jak zaczęłam wszystko porządkować to aż przeraziłam się ilością pokoi. Bardziej już niż w tej chwili nie mogłam podziwiać panią Aero. Co dziwniejsze zaakceptował mnie jej mąż, którego nawet polubiłam. Jego docinki od czasu do czasu puszczałam mimo uszu, ale za to opowiadał niesamowite historie ze swojej młodości.

-Możemy iść dzisiaj nieco szybciej?- zapytał się jednego wieczora ciemnoskóry ochroniarz, kiedy wracaliśmy do domu. Nie za bardzo wiedziałam co na to odpowiedzieć, więc tylko spojrzałam na niego zaciekawiona i uśmiechnęłam się podejrzliwie.- Co?!- krzyknął momentalnie i zauważyłam zakłopotanie na jego twarzy.

-Randka, proszę pana?- zapytałam dociekliwie z szerokim uśmiechem, po czym przyspieszyłam kroku. Coś tam ostatnio wspominał, że udało mu się, w końcu, spotkać kuzynkę przyjaciela i przez chwilę porozmawiać.

-Dzisiaj nie- odpowiedział szybko, ale po chwili uśmiechnął się błogo.- Idę z przyjaciółmi do baru- to znaczyło tylko jedno, zamierzał się upić!

-Ale jutro będziesz do życia?- dopytałam się, ale na szczęście nie zauważył, że nie powiedziałam do niego przez per pan.

Ostatnim razem jak wyszedł ze znajomymi do baru, to jeszcze wieczorem następnego dnia było widać po nim efekty. Pani Larde myślała, że wyjdzie z siebie jak go zobaczyła leżącego w wejściu, gdy dotarliśmy do domu. Jak dla mnie wyglądało to dość zabawnie, lecz dla niej, chyba, nie. Wystarczy tylko wyobrazić sobie tego czarnego wielkoluda leżącego jak placek na posadzce i mówiącego do naszej pani "mamusiu". "Ośmiornica" o mało zawału nie dostała! 

-Nie zamierzam- odpowiedział dość szybko widząc moją minę jakbym miała zaraz ryknąć śmiechem.- Pani Larde ostrzegła, że mi głowę odetnie jak znowu się tak spiję- zrobił dość kwaśną minę i chwycił się za szyję, a ja mimowolnie zaśmiałam się, nie wytrzymałam!- Bardzo zabawne- nie wyglądał na zadowolonego moją reakcją.

-Nie śmieję się z tego, że może pan zostać bez głowy, tylko przypomniała mi się mina pani Larde, kiedy zobaczyła co się dzieje w wejściu- po tych słowach nie dałam rady, wybuchłam śmiechem.

-Szkoda, że tego nie widziałem- chyba poprawiłam mu humor, bo także się zaśmiał. Krótko, ale zawsze.- Może spiję kolegę i się dowiem?... Nie... Może lepiej nie- mina mu zrzedła momentalnie i znowu chwycił się za szyję.- To za bardzo ryzykowne- zaczynałam się o niego powoli bać. Mówił sam do siebie, lecz zdążyłam się uspokoić.

-Jak jest w barze? Fajnie?- zapytałam, przerywając jego głośne rozmyślania.

-Co chcesz wiedzieć?- spojrzał zaskoczony moim zainteresowaniem. Nie słysząc żadnej odpowiedzi, tylko widząc, że jestem bardzo ciekawa, kontynuował.- Cóż... Ty tam, raczej, nigdy nie pójdziesz. To nie jest miejsce dla takich dziewcząt jak ty. Wychowywanych tak aby służyć w łożu wyżej urodzonym. Mogę powiedzieć ci na pewno jedno. Jest tam głośno i to bardzo. Alkoholu, dla dorosłych, posiadają olbrzymią ilość i to w najróżniejszych cenach. Obsługują nas miłe i...- trochę się zamyślił i wyglądał jakby zaraz miała mu ślinka polecieć-... i piękne niewolnice. Co prawda ręce trzeba trzymać przy sobie, ale czasami ręka zaświerzbi i przejedzie się którejś po zgrabnym, jędrnym tyłeczku- widząc moją pustą, bez wyrazu minę szybko postanowił zmienić temat. - Stołów i krzeseł, także, jest bardzo dużo. Jest ich tyle aby każdy kto chce czegoś się napić lub zjeść miał miejsce aby usiąść. Czasami gramy w kości lub inne gry- dalej opowiadał już o ciekawych zdarzeniach, jego zdaniem, ale jednego byłam pewna, to jest miejsce zarezerwowane dla mężczyzn, nie dla kobiet, ewentualnie niewolnic.

Nim się spostrzegliśmy, byliśmy na miejscu. Momentalnie ochroniarz ruszył biegiem w głąb budynku zostawiając mnie samą i o małe co nie przewracając służącą, która wkładała kwiaty do wazonu niedaleko korytarza i mnie tym dość mocno zaskoczyła. Pani Larde nie lubi kwiatów!

-Tego co napadło?- zapytała z obrażoną miną podnosząc kwiat, który jej wyleciał z dłoni, przez ciemnoskórego. 

-Umówił się do baru ze znajomymi. Z pewnością na niego czekają- odparłam i ruszyłam do wejścia.

 Weszłam na stopień, wcześniej wycierając buty o drewniany podest. Nie chciałam wnieść błota. Poprzedniej nocy dość mocno padało i wszędzie była jedna, wielka papka. Szło się jak po lodzie w niektórych miejscach.

-Pani Larde prosiła abyś pokazała się jej, kiedy wrócisz!- krzyknęła za mną służąca, gdy już praktycznie byłam w korytarzu.


 ************************  

Jestem, w końcu, po dość długiej przerwie. W tej chwili mam w mieszkaniu remont, który ciągnie się od połowy czerwca, więc mam go już piekielnie dość:( Jednak z drugiej strony cieszę się każdą drobnostką jaką uda mi się samemu zrobić:/ Ahh to kobiece niezdecydowanie:P

Rozdział nie sprawdzony.

(Sobota, 05.08.2018r.)

NałożnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz