59

1.7K 98 6
                                    

Moje stare ubrania z Terry chciałam wziąć ze sobą, ald pani Larde nie zgodziła się na to. Były już całkiem zniszczone i nadawały się tylko do wyrzucenia.

Tak jak pięknooki mówił, blondyn czekał na mnie na korytarzu w części dla służby. Lord kazał mi się pospieszyć, po czym gdy byłam gotowa to ruszyliśmy do wyjścia z pałacu.

Gdy znaleźliśmy się w mieście to zaparło mi dech piersiach. Faktycznie całe miasto było odświętnie udekorowane różnokolorowymi, trójkątnymi flagami oraz pięknymi kwiatami. Mieszkańcy miasta również mieli na sobie cudowne, rzucające się w oczy ubrania. Co jakiś czas mijaliśmy też osoby, które wykonywały przeróżne sztuczki.

Ku mojemu zaskoczeniu nie szliśmy do centrum miasta. Po jakimś czasie znaleźliśmy się przy ulicy z wielkimi domami i ogrodami.

W pewnym momencie zatrzymaliśmy się. Znaleźliśmy się przed żółtym, wysokim budynkiem z wieloma oknami, który oddzielony był od ulicy kamiennym murem.

Weszlismy na teren posesji i skierowaliśmy się od razu do brązowych, masywnych drzwi. Lord uderzył kilka razy w kołatkę i po chwili otworzyła nam jakąś starsza kobieta.

-Witaj Lordzie de rov Arde - przywitała się delikatnie kłaniając. Następnie wstała i pokazała dłonią, że możemy wejść do środka. - Czy mam zawołać Lady?

-Tak - przytaknął blondyn i spojrzał na to co robię. Nie było to nic czego nie powinnam. Stałam grzecznie i rozglądałam się po cudownym wnętrzu z dużą ciekawością. Na ścianach wisiało dużo obrazów. - Nie zapomnij się ukłonić na przywitanie- zwrócił się do mnie z poważnym wyrazem twarzy i spojrzałam na niego z wyrzutem. Doskonale pamiętałam jak się zachowywać.

-Lordzie! - krzyknęła po chwili jakaś młoda dziewczyna i spojrzałam na szczyt schodów, gdzie się znajdowała.

Kobieta miała na sobie błękitną, rozkloszowaną suknię, ale to nie ona rzucała się tak w oczy co jej krwistoczerwone włosy oraz fioletowe oczy. Była piękna! Zbiegła do nas i szybko się ukłoniła przed blondynem. Daleko mi było do niej.

-Jak miło, że mnie pan odwiedził Lordzie. Co się stało? Cesarz pana odesłał? Mój ojciec znowu czegoś zapomniał z domu? - dopytywała się i momentalnie mnie zauważyła. - Kto to?

-To młoda kobieta, którą sprowadził cesarz. Kazał nam zabrać ją na festyn- odpowiedział Lord nie używając mojego imienia. To znaczyło, że ona nie ma prawa go używać. - Nadio, chciałbym ci przedstawić Lady da rov Setir - oznajmił i ukłoniłam się jak nakazywała etykieta i ku mojemu zaskoczeniu kobieta zrobiła to samo, lecz jeszcze niżej. Powinnam zrobić to samo?

-Miło mi panią poznać. Mam nadzieję, że moja skromna osoba przypadnie do gustu i będziemy miały okazję spotkać się po raz kolejny - przywitała się ze mną.

Coś mnie momentalnie tknęło... Dlaczego wszyscy zwracają się do mnie "panienko" lub "pani" ?

-To dla mnie wielki zaszczyt móc poznać Lady. Pragnęłabym także z góry przeprosić, jeśli moje towarzystwo nie będzie państwu odpowiadać. Mogę wrócić do pałacu. Powiem cesarzowi, że nie jesteście państwo niczemu winni- odpowiedziałam pospiesznie i lekko się czerwieniąc. Lord był w tej Lady zakochany i nie chciałam być przeszkodą w ich randce.

-Lordzie, jaka ona słodka - odezwała się odrobinę głośniej czerwonowłosa i chwyciła się za policzki nieco rumieniąc. Wyglądała na zachwycona, ale czym? - Nie dziwię się, że cesarz wybrał tak znakomitą osobę - wybrał? Do czego? - Dlaczego miałoby nie odpowiadać? Z chęcią pójdę z panią na festyn.

-Mogę się o coś zapytać Lady? - wtrąciłam się jej lekko przerywając, bo coś dalej chciała powiedzieć.

-Słucham? - uśmiechnęła się zachęcająco.

NałożnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz