47

1.9K 107 4
                                    

Stałam praktycznie przy nim. Co on zamierzał zrobić?! Jeszcze nigdy w życiu nie czułam takiej paniki! Powiedziałam za dużo! Dużo za dużo! Powinnam siedzieć cicho jak wtedy na statku niewolników! Zabije mnie! Nim się jednak zorientowałam puścił mnie, po czym wstał z biurka i ruszył w kierunku drzwi.

-Masz tu zostać! - wydał polecenie wychodząc. Nawet się nie odwrócił i nie spojrzał na mnie.

Zostałam sama. Teoretycznie miałam szansę na ucieczkę, ale czy udałaby się? Na korytarzu chodzili żołnierze i jacyś urzędnicy. Nie widziałam żadnej innej kobiety, więc łatwo rzucałabym się w oczy. Nie mówiąc o tym, że przez ten wypadek nie mogłam za szybko chodzić. Wszystko mnie bolało. Co w takim razie mogłam powiedzieć o bieganiu?

-Gdzie cesarz? - z zamyślenia wyrwał mnie głos blondyna, który niepewnie wszedł do środka i rozglądając się dookoła. Miał ze sobą jakieś dokument, które po krótkiej chwili znalazły się na biurku i ku mojemu zaskoczeniu zamiast je zostawić, zaczął wszystkie papiery układać jeden na drugim. Sprzątał!

-Nie wiem gdzie jest! - odparłam zła i założyłam ręce na piersi. - Wyszedł i kazał mi tu zostać!

-W takim razie rób co każe! - odpowiedział mi składając dalej dokumenty, po czym na chwilę się zatrzymał i westchnął. - Tak na przyszłość. Nie chcę abyś oberwała za swoje zachowanie. Nie odzywaj się tak do cesarza przy innych. Teraz, gdy nie jesteśmy w pałacu, może to jeszcze akceptować, ale później musisz okazywać należny mu szacunek! Rozumiesz?! - wiedziałam, że Lord potrafi być czasami ostry, ale nigdy nie sądziłam, iż również zostanę upomniana. Nie miałam jednak co się dziwić. Zasłużyłam na upomnienie. Tylko nie rozumiałam dlaczego muszę okazywać szacunek komuś takiemu?!

-Rejt, rozmawiałeś wczoraj z Anderem? - nawet nie wiedziałam kiedy, ale w drzwiach pojawił się władca. Był ubrany całkiem inaczej niż wcześniej. Wtedy miał na sobie strój zwykłego urzędnika, lecz teraz widać było, że jest arystokratą!

Jego biały mundur był nawet jeszcze bardziej galowy niż normalnych osób. Nie potrafiłam go nawet dobrze opisać! Wiedziałam tylko tyle, iż aktualnie szedł w naszą stronę zapinając złote guziki od rękawów w czerwone i także złote paski.

-Lord de rov Setir powiedział, że wszystko przygotuję. Cesarzowa-matka będzie za pewne wściekła kiedy dotrzemy do ceaarakiego pałacu- odpowiedział mu blondyn. Kim był ten Lord, o którym mówili?

-Coś taka cicha? - cesarz zwrócił się tym razem do mnie kładąc mi prawą dłoń na głowie. Następnie zaczął głaskać, przy okazji porządnie czochrając włosy.- Bez obaw. Wszystko będzie dobrze- czemu starał się mnie pocieszyć?! To przez niego znalazłam się w takiej, a nie innej sytuacji! Odepchnęłam jego dłoń i spojrzałam wściekła.

-Będzie dobrze jak wrócę do domu!! - krzyknęłam ze łzami w oczach. Byłam bezsilna! Cesarz chyba nie rozumiał, że nie chce być przez niego dotykana, bo jego dłoń na powrót wylądowała na mojej głowie. - Nie dotykaj mnie!! Ty nienormalny zboczeńcu!! - wydarłam się akurat w momencie, gdy jakiś mężczyzna wcześniej pukając wszedł do środka. Miał na sobie granatowy strój, ale bardziej ozdobny niż inni. To był jakiś dowódca?

-Wybacz ceserzu- ukłonił się przed władcą i nie czekając na to co powie podniósł się, po czym podszedł bliżej nas. - Coś wziąć na pokład?

-Tak. Rejt zanieście wszystkie dokumenty i dobrze spakuj- wydał polecenie tym razem kładąc swoje dłonie w białych rękawiczkach na moje policzki, a następnie mocno za nie pociągnął.

To zabolało! Nawet na mnie nie patrzył!

-Wasza wysokość nie ma zamiaru przejrzeć ich w czasie podróży? - zapytał się zaskoczony Lord, gdy podszedł do biurka mężczyzna w granatowym mundurze.

-Tym razem nie - odpowiedział szeroko się uśmiechając i patrząc tym razem na mnie, po czym momentalnie zacisnął palce na policzkach. Zabolało jeszcze bardziej niż wcześniej. - Mam co robić. Jest, przecież zwierzątko, którym muszę się zająć- zaśmiał się i puścił mnie.

Policzki strasznie piekły. Musiałam je rozetrzeć. Kilka łez mimowolnie popłynęło.

-Nadio! Idziesz ze mną! Zostawmy im resztę pracy do zrobienia! - cesarz momentalnie odwrócił się na pięcie i zaczął wychodzić z gabinetu.

-Na co czekasz?! - zostałam znowu upomniana przez blondyna i ruszyłam powoli, kuśtykając za władcą.

-Czy to jest cesarza...? - usłyszałam momentalnie za sobą i tylko spojrzałam na chwilę na obcego mężczyznę. Ucich, gdy zauważył mój wzrok, ale w jakiś wymowny dla nich sposób dokończył co chciał powiedzieć. Blondyn spojrzał na niego, a następnie tam gdzie stałam.

-Nadia!!- warknął Lord. Podskoczyłam wystraszona i wyszłam najszybciej jak mogłam na korytarz.

Cesarza zauważyłam po lewej stronie. Był już dość daleko ode mnie. Przyspieszyłam mocno kroku aby go dogonić. Nogi i plecy bolały nie miłosiernie. Cała czerwona na twarzy spuściłam głowę i zatrzymałam się aby złapać oddech. Po chwili chciałam iść dalej, lecz zgubiłam gdzieś władcę! Nigdzie go nie widziałam!

Zrezygnowana oparłam się o ścianę po swojej lewej stronie. Musiałam trochę odpocząć nim zacznę szukać pieknookiego. Momentalnie zauważyłam cień przed sobą. Podniosłam lekko wzrok, a tam białe spodnie ze złotymi, pionowymi paskami w miejscu, gdzie zazwyczaj jest szycie. Nie wiedziałam czemu, ale miałam wrażenie, że sytuacja się powtarza. Upewniłam się co do tego, gdy spojrzałam do góry. Cesarz!

-Co lekarz powiedział? - zapytał się momentalnie, po krótkiej niezręcznej ciszy.

-Będę żyła- odparłam złośliwie i odwróciłam od niego głowę aby na niego nie patrzeć.

-To dobrze- odpowiedział mi podobnym tonem co ja, ale podszedł przy tym niebezpiecznie blisko. Co on tym razem planował zrobić? Nim się zorientowałam byłam znowu w jego rękach. Trzymał mnie tak samo jak dzień wcześniej.

-Proszę, nie! - krzyczałam wyrywając się. - Proszę mnie puścić! - mijaliśmy żołnierzy, którzy kłaniali się widząc cesarza. - Czego pan nie rozumie w tym co powiedziałam? - zaczęłam go bić, ale przestałam widząc jego groźne spojrzenie!

Dosc szybko znaleźliśmy się na zewnątrz i następnie przy statkach cesarskich. Weszliśmy na pokład jednego z nich, a później do jakiegoś pomieszczenia z pościelonym łóżkiem, które z trudem zmieściłoby dwie osoby, ale jedna będzie miała wiecej miejsca niż dość do spania. Na środku, ale bliżej ściany po prawej stało biurko z białym fotelem. Ogólnie to widziałam mało rzeczy, ale wszystkie najbardziej przydatne!

Nje minęła nawet chwila jak wylądowałam na łóżku i cesarz zaczął ściągać mi buty!

-Co pan robi?! - zapytałam się zaskoczona i przerażona jednocześnie. Co on zamierzał zrobić? Jeszcze nie opuściliśmy planety, a on już chciał to zrobić?!!

-Kładź się! - odparł delikatnie pukając mnie palcem prawej dłoni w czoło. Następnie zabrał buty i położył kawałek dalej przy jakiś innych drzwiach, które znajdowały się prawie, że na przeciw tych wejściowych. - Tutaj masz łazienkę, jakby co... Otwiera się tym przyciskiem- pokazał jakiś kwadracik po prawej stronie na wysokości jego klatki piersiowej. Po chwili przejechał palcami po nim i zaświecił się na czerwono. Następnie drzwi otworzyły się rozsuwając na boki z szelestem. Drzwi od łazienki zamknął i odwróciwszy się w stronę wyjścia zaczął mówić dalej. - Idę do głównej jednostki dowodzenia jakby ktoś mnie szukał. Odpocznij, a później coś zjemy- wyszedł i zostałam sama.

...Po co miałby ktoś przyjść i pytać się o niego?... To była jego kajuta?! On tu spał?! Leżałam w łóżku cesarza?!

*************
Rozdzial nie sprawdzony. Domyślam się, że kiepska jestem w żartach z okazji 1 kwietnia. Szczerze to jakbym przerwała w takim miejscu opowiadanie, to kilka osób by mnie, chyba, dopadło. Już mnie gonią z jeszcze innym opowiadaniem XD Tak to jest jak ma się w głowie kilkadziesiąt opowiadań:)
Pozdrawiam:*

(Środa, 01.04.2020r.)

NałożnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz