15

1.9K 91 0
                                    

-Trzymaj się mała- przytuliła mnie ostatni raz dość mocno, po czym szybko odsunęła wstając z podłogi. Nie czekała na jakiekolwiek moje słowo tylko pędem wybiegła z jadalni. Nie myśląc za dużo, wzięłam kartki ze stołu i ruszyłam za przyjaciółką.

-Natasza! Czekaj!- krzyknęłam za nią i momentalnie stanęłam zaskoczona za nią.

W ostatniej chwili zatrzymałam się tuż za jej plecami. Jeszcze trochę, a zderzyłabym się z Nataszą. Nie wiedziałam dlaczego stanęła, ale kiedy zaczęła się schylać, jak do ukłonu, moim oczom ukazała wściekła "ośmiornica"!

-Dobry wieczór, pani Larde- odparła starsza dziewczyna i nawet nie czekając na jej zgodę wyprostowała się, po czym spojrzała kobiecie prosto w twarz. Wydawało mi się, ale tylko przez chwilę, że "ośmiornica" nieco się zmieszała. Wzrok pani Larde szybko przeniósł się na mnie i wróciła jej zimna maska.

-Powinnaś już spać! Musisz być wypoczęta przed jutrzejszym dniem!- skarciła blondynkę patrząc na mnie, lecz po chwili zadarła głowę nieco wyżej i wzrok kobiety powędrował na dziewczynę. Wyglądało to tak jakby miała zamiar pokazać Nataszy, kto rządzi w tym domu. Chciała pokazać swoją wyższość nad nami. Bardzo tego nie lubiłam, ale nie miałam innego wyjścia jak to akceptować!

-Przyszłam tylko pożegnać się z Nadią, pani Larde- na jej słowa wzrok kobiety ponownie powędrował na mnie, po czym zostałam zmierzona z góry na dół i z powrotem. Momentalnie popatrzyła na kartki, które trzymałam w dłoniach.

-Coś już ci mówiłam na ten temat i co to ma znaczyć?!- "ośmiornica" zwróciła się do Nataszy i wskazała na trzymany przeze mnie papier. Popatrzyłam lekko przestraszona na dziewczynę, która już nie wyglądała na tą zapłakaną jeszcze chwilę temu, ale na pewną siebie, dojrzałą kobietę.

-Jak pani widzi, uznałam, że co innego będzie lepsze dla Nadii. Natomiast co do trzymanych przez nią kartek... Uczyłam ją pisać i liczyć- odpowiedziała jej z chłodnym tonem, na co pani Larde nie wyglądała na zadowoloną. Lekko przestraszona przysunęłam się do przyjaciółki i chwyciłam mocniej notatki jakby z obawą, że kobieta będzie chciała mi je zabrać.

-Liczyć to ja jeszcze rozumiem, ale naszych liter to ty nie znasz!- warknęła na blondynkę, przy okazji podchodząc jeszcze bliżej. Tak bardzo, że prawie dotykała nas ciałem.

-Nie znam waszych, ale znam swoje własne... z Terry i to ich uczyłam Nadię!- Natasza nieco podniosła głos, co raczej nie spodobało się "ośmiornicy".

-Mam rozumieć, że to po to były ci potrzebne puste kartki?!- pani Larde nie brzmiała na zachwyconą, ale jednocześnie...- I co wychodzi jej to... pisanie?- była ciekawa?

-Jak na początkującą idzie jej bardzo dobrze- blondynka odparła jej nieco zniżając głos. Natasza wyglądała na oburzoną, że ta ośmiela się nawet o to pytać. Dla niej to było oczywiste, iż będę to umiała.

Na kilka długich sekund zapadła niezręczna cisza. Kobieta zapewne zastanawiała się co powiedzieć. W dodatku jej wzrok, który był skierowany na mnie... przerażał bardziej niż zazwyczaj.

-Rób co chcesz! Tylko aby nie przeszkadzało to w TWOJEJ nauce!- powiedziała to jakby na odczepne. Jej słowa były, raczej, skierowane już do mnie.- Obydwie macie iść spać!!- momentalnie skończyła temat i nawet się nie żegnając, odeszła szybki krokiem. Tego się nie spodziewałam po "ośmiornicy". To jest ta, która..niby...wymaga od nas, abyśmy bez przerwy przestrzegały etykietę?! Ona to co przed chwilą pokazała?!

-Uważaj na nią!- Natasza tak momentalnie się odezwała, że wyrwała mnie z zamyślenia, po czym ją puściłam. Trzymałam ją tak mocno, że nawet nie zauważyłam jaka jestem spocona. Ze strachu?- Ona już coś kombinuje! Kalkuluje! Bądź ostrożna!- powiedziała, po czym także miała zamiar odejść, ale zdążyłam chwycić ją delikatnie za prawą dłoń swoimi obiema.

-Dziękuję za wszystko- odparłam podnosząc na przyjaciółkę wzrok. W kącikach oczu czułam łzy, lecz powstrzymywałam się. Nie miałam zamiaru, ponownie się rozkleić.

-Nie ma za co- odpowiedziała, po czym lekko ucałowała mnie w czoło. Nic już nie mówiąc odeszła w swoją stronę.

Następnego dnia w całym domu panował wielki ruch. Służba od samego rana pracowała jeszcze ciężej niż zazwyczaj. Każdy kąt domu musiał aż błyszczeć na powitanie zainteresowanych nami mężczyzn.

Nataszę spotkałam dopiero w drodze na kolejne już z kolei zajęcia. Lekcje z panią Larde nie odbywały się, przez co miałyśmy je z nauczycielem z drugiej grupy i, zapewne, dzięki temu mogłam ją zobaczyć. Może jakby to była inna sala, miejsce, korytarz, nie miałabym takiej okazji.

Była piękniejsza niż na co dzień. Szła z wysoko podniesioną głową, w bardzo pięknej, rozkloszowanej błękitnej sukni, która uwydatniała jej biust oraz wciętą talię, długą szyję oraz delikatny podbródek. Na twarzy miała makijaż, który podkreślał jej i tak nieskazitelną cerę. Natasza wręcz błyszczała. Włosy rozpuszczone, ale lekko pofalowane wyglądały na nieco krótsze, lecz nadal na bardzo długie. Natomiast blondynki chód przypominał więcej, jakby frunęła, a nie stąpała po podłodze, która pod nią leżała. Wzrokiem, ostatni raz, żegnałam jedyną przyjaciółkę, poznaną, jakby nie było, przez "ośmiornicę".

Stałam wśród innych dziewcząt, które z równie dużym zainteresowaniem obserwowały pochód. Nim się spostrzegłyśmy koło nas przeszła pani Larde prowadząca kilkunastu mężczyzn o różnym wyglądzie i co się tego tyczyło także rasie. Kiedy na nich popatrzyłam to byłam już całkiem pewna, że muszę się uwolnić z tego miejsca jak najszybciej. Większość z nich wzbudzała we mnie nic innego jak obrzydzenie.

-Dziewczęta koniec przerwy! Widziałyście co chciałyście, a teraz do sali!- praktycznie wszystkie odwróciłyśmy się w stronę wołającego nas nauczyciela, po czym powoli ruszyłyśmy w jego stronę.

Po chwili poczułam, że ktoś we mnie uderzył. Odwróciłam się w stronę tej osoby. Był to znacznie wyższy ode mnie i dobrze zbudowany mężczyzna. Jakby nie jego strój dałabym sobie rękę odciąć, że wyglądał na zwykłego człowieka. Ubiór miał bardzo ozdobny i idealnie uszyty. To musiał być jakiś arystokrata, bo na kupca nie wyglądał.

Mężczyzna miał już widoczne zmarszczki na twarzy i lekko posiwiałe włosy, ale nadal miał je w większości czarne. Momentalnie podniósł wzrok i popatrzył swoimi przeszywającymi, zielonymi oczyma. Nie wiedziałam czemu, ale momentalnie przeszedł mi po plecach dreszcz. W jakiś sposób mnie przerażał!

Uśmiechnął się pokazując białe i równe zęby. Mimowolnie zrobiłam krok do tyłu. Ten jakby niczym nie zrażony przysunął się jeszcze bliżej i podniósł prawą rękę. Jego dłoń dotykała już prawie mojego policzka, gdy wtem znalazł się przy nas jeden z naszych ochroniarzy. Chwycił go zanim zdążył mnie tknąć choćby palcem.

-Najmocniej pana przepraszam, ale ta dziewczynka nie nadaje się, na tą chwilę, na sprzedaż. Prosiłbym, aby udał się pan dalej korytarzem, na którym OBECNIE stoimy, w celu GOTOWEJ do zakupu nałożnicy. Jeśli nadal nie jest pan pewny drogi, mogę ją wskazać!- jeszcze nigdy nie widziałam, aby któryś z naszych ochroniarzy tak ostro zareagował. To było przez to, że ten próbował mnie dotknąć?

-Znam drogę- odparł nadal się szczerząc, na co ochroniarz go puścił. Mężczyzna odsunął się nadal mnie mierząc, po czym odszedł.

Musiało mi się to wydawać, ale chyba słyszałam jeszcze jakby mówił "Będziesz moja".

************************

Rozdział nie sprawdzony.

(Piątek, 08.06.2018r.)

NałożnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz