22

1.8K 89 0
                                    

Pod wieczór, jak wracałam, już taki nie był. Zrobiło się bardzo zimno, a mądra ja nie wzięłam nic grubego do ubrania. Pani Areo chciała mi pożyczyć jeden ze swoich swetrów, ale grzecznie odmówiłam. Twierdziła, że jest zimno, lecz nigdy nie przypuszczałam, że tak bardzo. Do domu wróciłam pociągając nosem i lekko przemarznięta. Marzyłam aby jak najszybciej znaleźć się pod ciepłym prysznicem lub w kąpieli.
-Stój!!!- przekraczając próg domu usłyszałam męski wrzask i nim się zorientowałam jakaś obca dziewczyna wpadła we mnie z dużym impetem.
Obydwie upadłyśmy dość boleśnie na ziemię. Ona na na mnie, a ja niestety na lodowate i mokre, jeszcze kilka dni temu padało, podłoże. No pięknie, byłam w tamtej chwili nie tylko zmarznięta, ale i przemoczona.
-Puszczaj mnie ty zapchlony kudłaczu!!- dziewczyna warknęła, gdy jeden z naszych ochroniarzy podciągnął ją do góry abym była wolna. Oszołomiona i zaskoczona lekko podniosłam się do pozycji półsiedzącej i patrzyłam jak młoda, podobnego mnie wzorstu, może około sto czterdzieści centymetrów, o zielonej skórze i długich uszach, wyrywa się oraz szarpie w dłoniach mężczyzny. Wyglądała jak duży, zielony królik, tylko że z pięknymi, sięgającymi prawie ziemi, czarnymi włosami.
-Nic ci się nie stało Nadio?- z transu wyrwał mnie głos znajomego ochroniarza. Znalazł się nie wiadomo skąd i podał mi prawą dłoń, aby pomóc wstać.
-Chyba nic- odparłam przyjmując jego pomoc, ale w dalszym ciągu przyglądając się obcej istocie. Momentalnie znalazło się przy nas jeszcze dwóch innych mężczyzn i wciągali ją siłą do środka.
-Ciekawa? Cooo?- na te pytania popatrzyłam na niego zamurowana.- Opowiadałem ci kiedyś o tej rasie- uśmiechnął się szeroko widząc zaskoczenie w moich oczach.- To była wezynka- przełknęłam ślinę i oniemiałam. Wezynka?- Rzadko można je kupić na targu niewolników od handlarzy, ale pani Larde wydaje się być zadowolona z zakupu, jak na razie- sądząc po jego minie nie będzie to trwało zbyt długo.- Wezynki są trudne w ułożeniu i wychowaniu. Z resztą widziałaś.
- Tak, ale trochę ją rozumiem- odparłam w końcu po dłuższej ciszy i miałam zamiar iść, żeby nie ciągnąć, jak na razie, tego tematu. Gdy poczułam nieprzyjemne dreszcze na plecach to przypomniało mi się, że tak "troszeczkę" mi zimno.
-Coś taka zmarznięta?- zapytał się mężczyzna, jakby czytając mi w myślach. Ścisnął moją lewą dłoń nieco mocniej i zaczął przyglądać się dokładnie mojej twarzy. No tak zapomniałam, że w dalszym ciągu byłam trzymana.
-Nie wzięłam swetra ze sobą i lekko zmarzłam. To nic takiego. Rozgrzeję się pod ciepłym prysznicem i będzie w porządku- odpowiedziałam z delikatnym i kwaśnym jednocześnie uśmiechem, na co ten szybko mnie puścił.
-Wygrzej się- słowa te zabrzmiały tak niepewnie, że czułam nadal na sobie jego wzrok, kiedy wchodziłam do budynku.
Weszłam do środka wycierając wcześniej buty i ruszyłam do pokoju. Nie dane mi jednak było od razu wskoczyć pod ciepły oraz błogi prysznic!
-Nadia! Dzisiaj przybyły nowe!- dziewczęta z pokoju już mi wszystko meldowały jak tylko przekroczyłam próg.
-Wiem- odpowiedziałam i miałam zamiar jak najszybciej je minąć, aby wziąć ręcznik i iść do łaźni, ale te były niestety szybsze i zostałam zaciągnięta siłą na posłanie jednej z nich.- Jestem trochę brudna- chciałam jak najszybciej uwolnić się z tego tłumu i wstać z łóżka, lecz dziewczęta nadal mnie trzymały.
-Nic się nie stanie!- przekrzyczała je, chyba, właścicielka pościeli. Westchnęłam i nie miałam za dużego wyjścia jak słuchać dalej ich opowiadań, chociaż nie wiele wiedziałam i rozumiałam. Jedna przez drugą tak się przekrzykiwały, iż czułam jak coraz bardziej boli mnie głowa.
Nie wiem jak długo to trwało, lecz zdążyłam wyschnąć i ogrzać się ciepłem własnego ciała. Większość dziewcząt już spała, gdy w końcu mogłam pójść za potrzebą i wziąć upragniony prysznic. Na koniec byłam głodna jak wilk, więc poszłam do jadalni. Ku mojemu zaskoczeniu nie czekało na mnie jedzenie. Ponownie już tego dnia westchnęłam i udałam się do kuchni. Nikogo tam niestety nie było. Napiłabym się, chociaż, czegoś ciepłego, ale jak posługiwać się tym całym piecem? Poszłabym nawet aby obudzić jedną ze służących, ale gdzie je znaleźć?!
Zrezygnowałam i udałam się do pokoju. Usiadłam już na swoim posłaniu i popatrzyłam na śpiące dziewczyny. Tym było dobrze. Najedzone, w ciepłe, a teraz smacznie śpią. Tak się cieszyłam, że ten dzień będzie piękny i spokojny, bo bez "ośmiornicy".
Następnego dnia obudziłam się z dreszczami. Nawet leżąc pod przykryciem czułam, że było mi strasznie zimno. Wstając z posłania nie czułam zbyt dużej różnicy pomiędzy wcześniejszym łóżkiem, a jego brakiem. Poszłam szykować się na śniadanie.
Siedząc na posiłku zaczęłam rozglądać się dość intensywnie za wezynką, ale nigdzie jej nie widziałam. W oczy rzuciło mi się dużo nowych dziewcząt, wśród których, o dziwo, nie widziałam żadnej ziemianki. Czyżby pani Larde po tym jak się zachowuje zdecydowała nie brać żadnej nowej?
Cały dzień, na zajęciach, bolała mnie strasznie głowa i udawałam tylko skupioną. Czułam, że mam temperaturę, lecz w dalszym ciągu intensywniej ćwiczyłam na lekcjach tańca i na pytanie pana Shiuu, czy wszystko w porządku, odpowiedziałam, że w jak najlepszym
-Nadia! Dobrze się czujesz?!- podeszła do mnie inna ziemianka z domu "ośmiornicy", ale nie utrzymywałam z nią tak bliskich relacji co z Nataszą. Odwróciłam się tylko w jej stronę i popatrzyłam na nią. W pierwszej chwili moja mina wskazywała na niezadowolenie, ale w następnej pokazałam sztuczny i wypracowany uśmiech.
-Juz mówiłam to panu Shiuu, wszystko jest dobrze. Nie masz czym się martwić Maria -dziewczyna była narodowości hiszpańskiej i jej imię czytało się Marija, mimo innego zapisu. Ciekawe dlaczego tak bylo?
Kiedy tylko starsza już nastolatka o czarnych włosach i pieknych, pełnych czerwonych ustach zostawiła mnie samą, chwyciłam się za bolącą głowę. Czułam jakby za moment miało mi ją rozsadzić. Po plecach przeszedł mi dreszcz. Na twarzy czułam rozpalone policzki, a oczy, że starsznie szczypią. Musiałam jednak wytrzymać do końca dnia! Przejdzie mi!
Poszłam do domu pani Korse. Zrobiłam co musiałam. Tym razem wzięłam ze sobą sweter, ale mimo tego było mi nadal zimno i powiedziałaby, iż nawet bardziej niżeli dnia wcześniejszego.
Wracałam do domu ze spokojem, ale czułam się jak pijana, chociaż nigdy w życiu nie piłam. Dmuchałam co chwilę w zmarznięte dłonie i patrzyłam w gwiazdy. Jak chciałam być już w rodzinnym domu. Mama przytuliłaby mnie do siebie i ugotowała coś ciepłego do zjedzenia. Zamknęłam oczy marząc, że widzę rodziców i błogo jestem do nich wtulona.

*****************

Rozdział nie sprawdzony.

(czwartek, 01.11.2018r.)

NałożnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz