Ten poranek był, jak z mojego snu. Kiedy otworzyłam oczy, myślałam, że naprawdę to wszystko, to tylko jakaś iluzja. Leżałam na ogromnym miękkim łóżku, przytulona do Sehuna, który sam objął mnie ramieniem.
Delikatnie wyszłam z łóżka i udałam się do łazienki. Sehun mruknął coś pod nosem, ale się nie obudził. Stanęłam nad umywalką, gdy nagle do pokoju wpadł jeden z braci.
- Sehun, Sehun!- krzyknął, a ja rozpoznałam głos Chanyeola.
Miałam wielką ochotę stamtąd wyjść i się przywitać, ale obiecałam najmłodszemu, że nie będę się ujawniać.
- Czego?- burknął.
- Kai...
- Co Kai?
Nastała cisza. Uchyliłam lekko drzwi i przypatrywałam się braciom. Sehun otworzył szeroko oczy i szybko wstał.
- Chyba żartujesz!- krzyknął i oboje wyszli.
Ostrożnie weszłam do pokoju i przez chwilę nie ogarniałam co się dzieje. Co Kai? Za oknem momentalnie zrobiło się ciemno.Bez wahania udałam się za nimi. Wiem, wiem, wiem obiecałam... ale ja chcę wiedzieć co się tu dzieje! Na korytarzu nie było żywego ducha. Podeszłam do barierek schodów, z której widać było salon.
- Połóżcie go tutaj!- krzyknął Lay, spychając z kanapy poduszki.
Po chwili Tao, Suho, Chanyeol i Chen przynieśli Kaia. Myślałam, że zaraz zemdleję. Chłopak krzyczał, jego ubrania były poszarpane, na twarzy pęknięcia, gorsze od moich i krew lecąca z jego ramienia.
- Co się do cholery stało?- zapytał Xiumin.
- Sam mi to powiedz!- krzyknął Baek- W życiu czegoś takiego nie widziałem!
Nagle czyjaś dłoń zasłoniła mi usta i wciągnęła do pokoju. Moje serce niemal wyskoczyło mi z piersi.
- Oszalałaś?-powiedział zdenerwowany Sehun i zamknął drzwi.
- Mówiłem ci, że masz stąd nie wychodzić! Mogli cię zobaczyć.
- Przecież nikt mnie nie widział...
- Oby. Siadaj i nie ruszaj się, rozumiesz?- zapytał i wszedł.
Zrobiłam tak, jak kazał. Cały czas przed oczami miałam obraz Kaia w takim stanie, jakiego go zobaczyłam. Co się mu stało? Te pęknięcia podobne do moich, podarte ubrania i ta rana na ręku. Czy to nie ma nic wspólnego z tą postacią, która zaatakowała i mnie? Nagle w całym domu można było usłyszeć krzyk Kaia. Cholera jasna! Zasłoniłam uszy dłońmi i starałam się powstrzymać płacz, ale to było silniejsze ode mnie. Nie mogłam tak po prostu siedzieć i słuchać jak cierpi, to chyba oczywiste. Jedyne, co mnie uspokajało to to, że Lay tam był, a on na pewno go z tego wyciągnie!
Wszystko trwało jeszcze kilka minut, aż w końcu ucichło. Ktoś otwierał drzwi. Nie wiedziałam czy to Sehun, czy nie, więc schowałam się w łazience, tak na wszelki wypadek.- Sophie?
- Boże, jak dobrze, że to ty- powiedziałam i podbiegłam do niego, od razu wtulając się w jego tors- Błagam cię, powiedz co się tu dzieję?
- Sophie, ja... ja...
- Widziałam Kaia! Co mu się stało? Kto mu to zrobił?- mówiłam przez szloch.
- Sam nie wiem. Wszystko będzie dobrze.
- On miał takie same pęknięcia, jak ja! Mówił coś o postaci?
- Uspokój się, jaka postać? Nic nie mówiłaś.
- Bo się nie pytałeś- wtedy wybuchnęłam płaczem i klęknęłam przy łóżku.
- Już dobrze- powiedział i objął mnie- Musisz mi to wszytko powiedzieć.
Trochę czasu minęło zanim w ogóle udało mi się coś powiedzieć. Byłam w ciężkim szoku. Nie codziennie widzi się ludzi w takim stanie! Znowu bałam się tego miejsca. Po raz kolejny dzieją się tu takie rzeczy, a ja nie rozumiem z tego nic. W końcu zebrałam się i zaczęłam opowiadać, nie omijając żadnych szczegółów. Sehun był lekko zaniepokojony, ale wysłuchał mnie do końca.
- Zaraz wrócę- powiedział i podszedł do drzwi.
- Gdzie idziesz? Nie zostawiaj mnie tutaj samej!
- Idę do pokoju obok, nie martw się.
Byłam wykończona. Czy ktoś w końcu mi to wszystko wytłumaczy?
*******
No i mamy wakacje <3 Jak tam, świadectwa ładne są? :)
CZYTASZ
You can call me monster: Return|Sehun EXO fanfiction|✓
FanfictionZALECA SIĘ PRZECZYTANIE PIERWSZEJ CZĘŚCI. Mrok. Mrok nie jest naszym przyjacielem. Choćbyś bardzo się starał, to on nie zniknie, do czasu... Ta sama dziewczyna, te same uczucia, a jednak zupełnie inne wspomnienia. Czy warto wracać do tego co było...