Siedzieliśmy przy stole jeszcze kilka dobrych godzin. Szukałem jeszcze w kilku książkach czegoś, co pomogłoby zniszczyć mojego sobowtóra raz na zawsze. Tymczasem moi bracia żartowali i nastawiali się na naszą wielką walkę. Nie wiem jak opisać swoją wdzięczność za ich pomoc.
- I co? Znalazłeś coś?- zapytał Baekhyun.
- Szukam- odpowiedziałem i przewróciłem kartkę w książce- O cholera- pomyślałem.
Sobowtóry
Sobowtór- cień-bliźniak żyjącej istoty, posiadający zdolność kontrolowania umysłów.
Sobowtóry to najczęściej cienie, które opuściły, bądź zostały wypędzone z ciała swojego dawnego właściciela. Są bardzo potężne i niebezpieczne, jednak nie są nieśmiertelne.
Ich słabością jest były właściciel. Dzielili oni jedno ciało, więc mają podobne odczucia. Ponadto mogą oboje zachować podobne zachowania, wspomnienia, myśli. To od niego zależy istnienie cienia.
Położyłem książkę na stole i udałem się do swojego pokoju. Nie wiedziałem co robić. Chodziłem po pomieszczeniu i zastanawiałem się nad innymi rozwiązaniami, niż to jedno, które siedzi mi w głowie.
- Wszystko okej?- zapytał Kyungsoo.
- Nie, nic nie jest okej- warknąłem- Żeby ten chuj odczepił się od nas, to ja muszę zginąć.
- O czym ty mówisz?
- Zaczekaj- powiedziałem i pobiegłem po książkę.
Kątem oka zobaczyłem, że Sophie bacznie mi się przygląda, więc uśmiechnąłem się do niej i wróciłem do Kyungsoo.
- Masz.
Chłopak z lekkim niedowierzaniem czytał to, co znalazłem.
- Sehun, to jeszcze nic nie znaczy.
- Jak to nic nie znaczy? Mają podobne zachowania, odczucia, bla, bla, bla. To od ich byłego właściciela zależy istnienie cienia.Czego tu nie rozumiesz? Nie ma mnie, nie ma cienia.
- Może tu chodzi o coś innego? Nie nakręcaj się na najgorsze z możliwych.
- Coś się stało?- zapytała Sophie, nagle wchodząc do pokoju.
- Nie, wyjdź- odpowiedziałem.
- Sehun- wtrącił Kyungsoo.
- Dlaczego tak krzyczycie?
- Wypierdalaj!- krzyknąłem i zamknąłem za nią drzwi.
- To ja kontroluje ciebie, Sehun. Nie ty mnie, zawsze tak było- usłyszałem głos w swojej głowie i stanąłem w miejscu.
- Rozumiem, że jesteś zdenerwowany, ale wyżywanie się na Sophie w niczym ci nie pomoże- powiedział Kyungsoo- Pamiętaj, że nie od razu odzyskałeś jej zaufanie.
- Chcę być sam- Kyungsoo spojrzał na mnie zdziwiony- WYJDŹ!
Zostałem sam. Podszedłem do okna i oparłam się o parapet. Nie mogłem się uspokoić. Nie wiedziałem czy to omamy czy ten gnój znowu siedzi w mojej głowie.
- KURWA!!!- krzyknąłem, aby jakoś wyładować z siebie złość.
Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki wdech, a potem wydech. Spojrzałem w zachodzące słońce i z trudem się uspokoiłem. Kyungsoo miał racje. Muszę chociaż spróbować przezwyciężyć mój strach i zdenerwowanie, bo tylko krzywdzę nimi innych. Sophie... pewnie nie będzie chciała ze mną rozmawiać, albo znów zacznie się mnie bać. Po paru minutach wyszedłem z pokoju i udałem się do salonu. Kiedy do niego wszedłem, spojrzałem na Sophie, która siedziała tam sama z Chanyeolem, z zapłakanymi oczami.
- Chan... zostaw nas samych- powiedziałem.
- Sehun, umawialiśmy się chyba, że jeśli znów sprawisz, że zapłacze, to...
- Nie zgrywaj bohatera- wtrąciłem- Niby taki twardziel, a boi się własnego brata. I co? Widocznie cień nie wystraszył cię skutecznie.
- Nie boję się ciebie, gówniarzu- odezwał się- Nie zasługujesz na Sophie.
- Przestańcie się kłócić. Chanyeol, wyjdź- powiedziała Sophie, wstając.
- Ale...
- Dam sobie radę- przerwała mu.
Chanyeol spojrzał na mnie złowrogim spojrzeniem i wyszedł.
- Sophie, przepraszam, że wtedy na ciebie krzyczałem- zacząłem- Nawet nie wiesz, jak bardzo tego żałuję.
- Sehun, co się z tobą do cholery dzieję?- zapytała- Dlaczego co chwile ci coś strzeli do tej głowy?
- Posłuchaj- złapałem ją za dłoń- Obiecuję, że już nigdy nie będziesz przeze mnie płakać...
- Ile razy już mi to obiecałeś? Składaj obietnice, które nie są ponad twoje siły- odpowiedziała chłodno, a mi napłynęły łzy do oczu.
- Tym razem przyrzekam, Sophie- odpowiedziałem- Tylko proszę, wybacz mi.
Sophie spojrzała mi w oczy, gdy nagle przytuliła się do mnie.
- To twoja ostatnia szansa. Od tej pory masz się zachowywać normalnie... i nie zostawiaj mnie.
Nadeszła noc. Wszyscy już spali, podczas gdy ja leżałem i rozmyślałem. Głaskałem głowę Sophie i wspominałem, jak się poznaliśmy. Mimo że i tak zawsze, gdzieś głęboko w sercu, będę na siebie zły, że to się stało w taki, a nie inny sposób, to i tak jestem szczęśliwy, że w ogóle się spotkaliśmy. W końcu moje powieki stały się ciężkie i zasnąłem.
*******
Cmentarz i krzyki. Wszędzie ciemność, od czasu do czasu błyśnięcie ognia bądź zwykłego światła. Dużo krwi i on.
- Sehun- powiedział- Nie widzisz ilu już was zginęło? Poddaj się i oddaj dziewczynę.
- Nigdy!
Nagle usłyszałem jej krzyk.
********
Obudziłem się cały zalany potem. Spojrzałem na zegarek, druga trzydzieści. Wstałem i poszedłem do łazienki, aby przemyć twarz wodą. Złapałem ręcznik i wytarłem twarz, gdy w moim odbiciu zobaczyłem jego. Odskoczyłem i wyszedłem z łazienki. Najpierw ten sen, potem on w odbiciu. Długo się zastanawiałem nad tym rozwiązaniem, ale nie mogę ryzykować straceniem Sophie.
Szybko ubrałem się i podszedłem po raz ostatni do mojej wybranki. Mając łzy w oczach, pocałowałem ją w policzek i dłoń, i opuściłem dom.
Idę do ciebie, gnoju.
CZYTASZ
You can call me monster: Return|Sehun EXO fanfiction|✓
FanfictionZALECA SIĘ PRZECZYTANIE PIERWSZEJ CZĘŚCI. Mrok. Mrok nie jest naszym przyjacielem. Choćbyś bardzo się starał, to on nie zniknie, do czasu... Ta sama dziewczyna, te same uczucia, a jednak zupełnie inne wspomnienia. Czy warto wracać do tego co było...