Jedyne, co widziałem, to ciemność.
To nie był nasz świat... byłem w kompletnie innym wymiarze. Coś w mojej głowie podpowiadało mi, abym zrobił kilka kroków w przód. Tak też zrobiłem i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem słabe światło, które oświetlało kurtynę.- Sehun, uratuj mnie!- usłyszałem kobiecy głos, który dobiegał zza kurtyny.
Nie była to Sophie, ale wiedziałem kim jest ta osoba. Podszedłem bliżej kurtyny, gdy nagle czyjaś dłoń odsłoniła mi drogę. Była to dłoń kobieca, strasznie blada i z długimi, czarnymi szponami. Drogę widziałem w miarę dobrze, gdyż cienkie pasma światła ją oświetlały. Na końcu zobaczyłem dwie osoby, a raczej dwie sylwetki. Był to mężczyzna i kobieta. Stanąłem w miejscu i wahałem się czy do nich podejść.
- Sehun, uratuj mnie!- powtórzyła.
- Mamo?
Nagle poczułem czyjąś obecność tuż za moimi plecami. Spojrzałem znów na sylwetki, męska zniknęła.
- Powiedz, tęsknisz za nią, co?- szepnął mi do ucha- Możesz ją uratować, Sehun.
- Synku, gdzie jesteś?- usłyszałem ją po raz kolejny.
- Czego chcesz?- zapytałem.
- Sehun, syneczku- zaśmiał się- Głupcze, uratuj ją! Nie kochasz już swojej matki?
Odwróciłem się, aby spojrzeć jemu w twarz. Nikogo nie zobaczyłem, ale obok kobiety pojawiła się męska sylwetka.
- Twój czas się kończy, Sehun. Nas jest więcej... jesteśmy silniejsi, a wy z każdym dniem stajecie się słabsi. Życzę wam powodzenia, widzimy się wkrótce.
Nagle wszystkie światła zaczęły po kolei gasnąc, zmuszając mnie do ewakuacji. Ostatnie źródło zgasło, a ja poczułem na sobie miliony dłoni, które starały się mnie rozerwać. Te istoty szeptały coś do mnie.
Godzina trzecia
Godzina trzecia
Godzina trzeciaW tamtym momencie się obudziłem.
- Wszystko w porządku?- zapytała zaspana Sophie, którą niechcący trąciłem, kiedy gwałtownie usiadłem.
- Tak, przepraszam- powiedziałem i pocałowałem jej dłoń- Która godzina?
- Już ci mówię- powiedziała, sięgając po telefon- Równa czwarta. Sehun, na pewno się dobrze czujesz? Jesteś cały blady.
- Tak, w porządku.
Nagle Sophie zaczęła krzyczeć. Po chwili pokazała na ścianę za mną. Spojrzałem na nią i zobaczyłem spływającą po niej czarno-czerwoną ciecz. Szybko wziąłem Sophie i zapukałem do pokoju obok.
- Chen, nie spuszczaj jej z oka- powiedziałem, kładąc ją obok lampy.
- Co się stało?- zapytał zdziwiony i zaspany.
- Idę sprawdzić.
- Sehun!- krzyknęła Sophie.
- Zaraz wrócę!
Poczułem się dziwnie. Moje serce lekko zakuło, gdy Sophie powiedziała moje imię. Ona była przerażona.
- Kyungsoo, wstawaj!- krzyknąłem, uderzając pięścią w drzwi- Baek!- w kolejne- Lay!
Chwile później poszliśmy na strych. W drodze opowiedziałem im o ścianie. Złapaliśmy latarki, a kiedy tylko postawiliśmy nogi na strychu, zapaliliśmy tam światło.
- Widzicie coś?- zapytałem, rozglądając się po kątach.
- Gdzie jest twój pokój?- zapytał Baek- Bardziej tam, czy gdzieś tu?
- Gdzieś tam...
- O kurwa! Znalazłem go- powiedział Lay- Chodźcie tutaj! Ja pierdole!
- Co... kogo znalazłeś?- zapytał Baek, podchodząc do niego- O cholera, zrób coś!
Po chwili ja i Kyungsoo dołączyliśmy do nich.
- Ja pierdole- powiedziałem.
Podłoga była cała pomazana krwią. Na końcu tego ''szlaku'' leżał Suho. Wyglądał strasznie. Jego twarz, szyja- całe podrapane, aż do krwi. Ubrania- zostały tylko szczątki.
- Lay, zrób coś!
- NO PRZECIEŻ ROBIĘ!- krzyknął przerażony, prawie płacząc.
W końcu krew z podłogi zaczęła wracać do naszego brata. Ja, Baek i Kyungsoo staliśmy jak wryci. Nie mogliśmy uwierzyć, że to był Suho.
- Przeżyje?- zapytał Kyungsoo.
- Nie wiem!- krzyknął Lay i zaczął płakać- Chyba tak!
- Lay, spokojnie- odpowiedział- Baek, zostań tu z nimi, a my pójdziemy się rozejrzeć.
Zeszliśmy z powrotem na piętro, gdzie wszyscy stali przy drzwiach i przyglądali się nam.
- Co się stało?- zapytał Kris.
- Gdzie jest Suho?- zapytał Xiumin, wychodząc z jego pokoju.
- Sehun!- odezwała się Sophie.
- Mamy kolejnego rannego- powiedziałem.
- Gnojki dorwali Suho- powiedział zdenerwowany Kyungsoo.
Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki. Szybko podbiegłem do Sophie i złapałem ją za rękę. Dziewczyna drugą złapała moje ramie i mocno ścisnęła. Wszyscy zrobiliśmy kilka kroków w tył i czekaliśmy aż ktoś się pojawi.
- Mogliśmy wziąć Baekhyuna- szepnął do mnie Kyungsoo.
- Jest tu ktoś?- usłyszeliśmy głos jednego z braci.
Po chwili przed nami stanął Kai. Odetchnęliśmy z ulgą.
- Kai!- krzyknął Kyungsoo- W końcu się obudziłeś.
- Nic nie pamiętam... Co się właściwie stało?- zapytał zdezorientowany- Sophie?
- Hej- pomachała, dalej stojąc za mną.
- Dobra, idę sprawdzić co z Suho. Możecie iść spać. Dochodzi piąta, na zewnątrz jest jasno, więc mamy chwile, żeby się zdrzemnąć.
Kyungsoo zrobił kilka kroków, po czym znów się odwrócił.
- I pamiętajcie, nigdy nie gaście świateł.
************
Dla wszystkich, którzy czytają w nocy, dobranoc
CZYTASZ
You can call me monster: Return|Sehun EXO fanfiction|✓
FanfictionZALECA SIĘ PRZECZYTANIE PIERWSZEJ CZĘŚCI. Mrok. Mrok nie jest naszym przyjacielem. Choćbyś bardzo się starał, to on nie zniknie, do czasu... Ta sama dziewczyna, te same uczucia, a jednak zupełnie inne wspomnienia. Czy warto wracać do tego co było...