Tego samego wieczora, poprosiłem Kyungsoo, żeby przyszedł do mnie, kiedy tylko będzie mógł. Długo zastanawiałem się, czy mu powiedzieć o moim ,,spotkaniu'' z własnym cieniem, ale zrozumiałem, że jego pomoc jest w tej sprawie niezbędna.
- Już myślałam, że się nie obudzisz- powiedziała Sophie, kiedy leżeliśmy na łóżku- Słyszałeś, kiedy do ciebie mówiłam?
- Niestety nie. Sam nie wiedziałem, czy jestem żywy czy już martwy.
- Coś ci się śniło?- zapytała.
- Tak, ale musimy poczekać na Kyungsoo. To nie był zwykły sen...- odpowiedziałem, a ona położyła głowę na mojej piersi.
- Rozumiem. W sumie, to dobrze, że nic nie słyszałeś.
- Dlaczego?
- Pomyślałbyś, że jestem żałosna- powiedziała, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
- Tęskniłaś za mną, co?- uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
- Może...
- Tęskniłaś, tęskniłaś.
Nagle do pokoju wszedł Kyungsoo.
- Już jestem...- powiedział i usiadł obok nas- O czym chciałeś porozmawiać?
- Wiem o co chodzi cieniom.
- No to mów- powiedział z większym zainteresowaniem w tonie.
- Sophie, możesz zostawić nas samych?
- Muszę? Chciałabym się dowiedzieć...
- Proszę- przerwałem.
Dziewczyna z niechęcią zeszła z łóżka i wyszła.
- Więc?
- Przed tym, jak straciłem przytomność, zobaczyłem swojego sobowtóra. Nie bałem się mojej ciemnej strony, a on nie wyglądał na zwykłą zjawę, tylko na prawdziwą postać.
- Mówił coś do ciebie?
- Tak. Byliśmy na cmentarzu... wydawało mi się, że tam byliśmy, ale nie jestem pewien.
- Jak wyglądał?
- Był na małej górze czy też pagórku. Stare nagrobki, niektóre bardzo zniszczone. Na samym końcu stał ogromny posąg anioła. Miał ogromne skrzydła, a tuż przy jego podstawie były dwa nagrobki.
- Jak na razie, to wszystko wskazuje na cmentarz, na który chodziliśmy z mamą do jej rodziny.
- Chodziliśmy z mamą na jakiś cmentarz?
- Byłeś mały, to możesz tego nie pamiętać. Byliśmy tam ze dwa razy. Sam nie pamiętam dokładnej drogi, ale to było gdzieś przez las... nie pamiętam.
- Dobra, tym się zajmiemy później. Wracając, między tymi nagrobkami stał właśnie mój sobowtór. Podszedłem do niego i zapytałem czego chce, a on mi powiedział, że jeśli chcę, aby te ataki się skończyły to wystarczy, że przyprowadzę Sophie na ten cmentarz. Stwierdził, że zawsze o nią chodziło... potem się obudziłem i ją zobaczyłem. Nie mogłem poradzić sobie z uspokojeniem własnych myśli. Nie chcę jej stracić, Kyungsoo. Nie oddam jej.
- Nie martw się. Wymyślimy coś... nie wiem jeszcze co, ale coś wymyślimy- powiedział i poklepał mnie po ramieniu.
- Komu mnie oddasz?- zapytała lekko zmartwiona Sophie, wchodząc do pokoju.
- Nikomu- odpowiedziałem z uśmiechem, aby jej nie martwić.
- Nie chcę wam przerywać, ale Suho się obudził- powiedziała i uśmiechnęła się.
Szybko zeszliśmy na dół i weszliśmy do pokoju, w którym leżeliśmy.
- No hej- powiedział Suho, kiedy nas zobaczył- Sophie! Niech no ja uściskam swoją bratową!
- Jak się czujesz?- zapytał Kyungsoo.
- Chyba za dobrze- zażartowałem.
- Czuje się całkiem nieźle. Długo spałem?- zapytał.
- Z tydzień- powiedziała Sophie.
- Jak na tydzień, to nie jestem zbytnio wyspany.
Kolejnego dnia Kyungsoo zebrał wszystkich domowników na śniadanie. Przez to, że zwykle każdy je śniadanie oddzielnie i o różnej porze, to zwołanie całej dwunastki i Sophie do jednego stołu znaczyło coś poważnego.
- Nie przeciągając, póki cała dwunastka jest żywa. Ja i Sehun wiemy jak zapobiec kolejnym atakom. Pamiętacie, jak poradziliśmy sobie z mrokiem siedzącym w Sehunie? Jego cień zebrał w sobie tyle siły, że odrodził się jako jego sobowtór.
- Odrodził się? Czyli nie możemy go zniszczyć?- zapytał Baekhyun.
- Odrodził się, ale to wciąż cień. Jednak zniszczyć go nieco trudniej.
- Czego chce ten gościu? Znów dobrać się do Sehuna?- zapytał Kris.
- Nie- odpowiedziałem- On chcę Sophie.
- Że co?- zapytała Sophie i spojrzała się na mnie.
- Nie pozwolę cię zabrać, nie martw się- powiedziałem i pocałowałem jej dłoń.
- Skoro jemu chodzi tylko o nią, to dajmy mu ją i miejmy spokój!- krzyknął Tao.
- Ty skur...
- Spokojnie- przerwał mi Kyungsoo- Tao, Sophie jest dla nas jak rodzina, więc musimy ją chronić.
- Rodzina? Niby dla kogo? To tylko seks-niewolnica dla Sehuna.
- Stul pysk- krzyknąłem.
- Ona jest naznaczona, kretynie- odezwał się Chanyeol.
- Czy tego chcesz, czy nie, przydasz się. Cień powiedział mu, że chce Sophie, ale na niej nie musi się skończyć.
- To znaczy?- zapytał Chen.
- Pomyśl logicznie. Dlaczego ten cień prawie nas wszystkich zaatakował? Bo chce nas osłabić. Słabszy, nawet o stopień, żywioł jest łatwiejszy do opętania. Jak wiecie cienie nie mają mocy, dlatego wolą wejść w ciało żywiołu. Nie wykluczone, że przez Sophie chce się dobrać do nas.
- Dobra, Kyungsoo- odezwał się Suho- Nie strasz, tylko gadaj szczegóły.
- Jak ich załatwimy?- zapytał z uśmiechem Kai.
- Najpierw muszę wiedzieć, czy na pewno w to wchodzicie?- odezwałem się.
- Oczywiście, że tak. Bronić Sophie, to jak bronić i ciebie- powiedział Chanyeol.
- Banda baranów- krzyknął Tao i wstał.
- A ty gdzie?- zapytał Luhan.
- Jeśli chcecie poświęcać życie dla jakieś dziewczyny, to proszę bardzo, ale ja w to nie wchodzę.
- Dajcie mu czas, pójdzie- powiedział Chen, kiedy Tao wyszedł.
- Dobrze, więc musicie mieć to na uwadze to, co powiedział Tao. Możecie już nie wrócić- powiedziałem- Wchodzicie w to?
- Wchodzimy!
CZYTASZ
You can call me monster: Return|Sehun EXO fanfiction|✓
FanfictionZALECA SIĘ PRZECZYTANIE PIERWSZEJ CZĘŚCI. Mrok. Mrok nie jest naszym przyjacielem. Choćbyś bardzo się starał, to on nie zniknie, do czasu... Ta sama dziewczyna, te same uczucia, a jednak zupełnie inne wspomnienia. Czy warto wracać do tego co było...