Perspektywa Sehuna
Wróciłem na cmentarz. Mój sobowtór ciągle stał przy pomniku. Szedłem do niego, mijając inne nagrobki, a z każdym metrem moja chęć walki rosła.
- Gdzie jest moja wybranka?- zapytał, stojąc do mnie plecami.
Podbiegłem do niego i przygwoździłem do ziemi, za pomocą wiatru. Chwile po tym, jak do niego podszedłem, obok mnie pojawili się moi bracia. Jednocześnie użyliśmy naszych mocy i skierowaliśmy w stronę sobowtóra. Zaczął krzyczeć i wiercić się. Nie zwracaliśmy na to uwagi, tylko dalej go wykańczaliśmy. Nagle ziemia zatrzęsła się, przez co każdy spadł w inne miejsce cmentarza. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem ogromną dziurę w ziemi. Cała nasza dziesiątka była rozdzielona, czego obawialiśmy się najbardziej.
- Kyungsoo, tego nie było w planie!- usłyszałem krzyk Tao.
Spojrzałem na mojego sobowtóra, który ledwo podniósł się z ziemi.
- Kyungsoo- powiedziałem do chłopaka, który był niedaleko mnie. Chłopak kiwnął mi głową na znak, że mam ruszać.
- Baek!- krzyknął Kyngsoo.
Po chwili wszyscy biegliśmy w jego stronę. Co chwile czułem na sobie dłonie cieni, ale moi bracia nie dali za wygraną i niszczyli ich jeden po drugim. Byłem coraz bliżej, gdy w końcu rzuciłem się na niego.
- Nie tak prędko!- krzyknął i złapał mnie za gardło, a drugą ręką rozkazał cieniom schwytać moje rodzeństwo- Koniec! Nie chcesz przyprowadzić jej po dobroci... to sam ją sobie wezmę.
- Spróbuj ją tylko...
- Sehun, daruj sobie- przerwał mi- Wszyscy jesteście żałośni- puścił mnie, ale nie mogłem się ruszyć- Tacy zżyci... wszyscy za sobą stoją, ale nikt nie zauważył zdrajcy!
- O czym ty mówisz?- zapytał zdenerwowany Chanyeol.
- Pozwólcie, że wam kogoś przedstawię- powiedział i zaczął odmawiać jakieś zaklęcie. Po kilku sekundach otworzył się portal i zobaczyliśmy sylwetkę chłopaka, który niesie coś lub kogoś na ramieniu- Poznajecie swojego braciszka?
- Xiumin?- powiedział Lay.
- Jak mogłeś?- zapytał Chen.
- Zaufaliśmy ci!- krzyknął Kai.
Xiumin postawił Sophie na ziemi. Dziewczyna wydawała się nieobecna.
- Coś ty jej zrobił?- zapytałem, a Sophie zaczęła się rozglądać.
- Chcesz się pożegnać, Sehun?- zapytał.
- Wypuść ją... weź mnie!- krzyknąłem.
- Kuszące... ale nie- powiedział i złapał Sophie za talię.
- Sehun...- powiedziała wysyłając mi błagające spojrzenie.
Zniknęli. Xiumin, sobowtór i Sophie po prostu rozpłynęli się w powietrzu. Byłem załamany. Patrzyłem się w ziemię i nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem.
- Sehun!
- Sehun, wstawaj!
- Znajdziemy ją!
Słyszałem niewyraźne głosy moich braci, czułem, jak próbują mnie postawić do pionu.
- Wszystko zniszczyłem- wymamrotałem- Jak mogłem pozwolić ją zabrać?
- Nie mogliśmy tego powstrzymać!- powiedział Suho- Lepiej zacznijmy jej szukać.
- Suho... masz racje. Trzeba ją znaleźć, ale ja to zrobię. Sam.
- Pojebało cię do reszty?- odezwał się Chanyeol.
- Chanyeol, nawet mnie nie denerwuj. Straciłem już Sophie i chcę ją odzyskać, ale nie ceną wszego życia. Idźcie do domu i czekajcie na nas... dam sobie radę.
- Chciałbyś. Uważam, że jesteś osobą niestabilną emocjonalnie i z troski o ciebie pójdę z tobą- powiedział Chen.
- Ja też idę- dodał Chanyeol.
- Dosyć!- krzyknął Kyungsoo.
- Właśnie. Wracajcie do domu.
- Nie- wtrącił- Sehun, czy ci się to podoba czy nie, nie zostawimy cię.
- Nie?- zapytał Tao.
- Nie. Rozdzielimy się. Jeśli ktoś ich znajdzie, to daje znać. Kai, wracasz do Luhana, jeśli on otrzyma jakiś znak, to wtedy musisz jak najszybciej przenieść nas w jedno miejsce. Lay wróć razem z nim. Będziesz w pogotowiu. A reszta... rozdzielamy się.
Perspektywa Sophie
Siedziałam przywiązana do krzesła. Razem ze mną był Xiumin, który chodził po komnacie. Przez stare okno wbijał się blask księżyca, przez co w pomieszczeniu było trochę jaśniej.
- Huh, przynajmniej wiem, czemu się zrobiłeś taki miły- powiedziałam.
- Nawet nie wiesz, jakie to było męczące.
- Jak mogłeś to zrobić własnym braciom?
- Mogłem!- krzyknął- Z braćmi... mógłbym już dawno nie żyć. On obiecał mi życie wieczne.
- Zdradziłeś ich w obawie o swój tyłek?- zapytałam oburzona- Tchórz.
- Nie tchórz! Po prostu nie chciałem ginąć przez to, że mój młodszy braciszek zakochał się w tobie.
Nagle na jego szyi pojawiła się czerwona linia, która z każdą chwilą stawała się intensywniejsza. Xiumin złapał się za nią i upadł na kolana. Po chwili leżał w kałuży krwi... To było straszne. Zaczęłam krzyczeć i płakać, gdy z ciemności wyszedł on.
- Dlaczego to zrobiłeś?!- krzyknęłam.
- Cóż- podszedł do mnie- Tutaj jego rola się skończyła.
Spojrzał mi w oczy, a ja zobaczyłam krwisty odcień. Nie mogłam przestać się w nie patrzeć. Poczułam dziwny spokój, a on odwiązał mnie i złapał za rękę.
- Chodźmy stąd.
CZYTASZ
You can call me monster: Return|Sehun EXO fanfiction|✓
FanfictionZALECA SIĘ PRZECZYTANIE PIERWSZEJ CZĘŚCI. Mrok. Mrok nie jest naszym przyjacielem. Choćbyś bardzo się starał, to on nie zniknie, do czasu... Ta sama dziewczyna, te same uczucia, a jednak zupełnie inne wspomnienia. Czy warto wracać do tego co było...