Wczorajsza impreza się chyba udała. Była godzina 13 gdy wraz z Adamem wstaliśmy z bólem głowy z łóżka. Zeszliśmy na dół by zrobić sobie coś do jedzenia, była niedziela do pracy na całe szczęście nie musieliśmy iść. Gdy byliśmy jeszcze na górze i się ubieraliśmy Adam się zapytał
-kochanie co byś zjadła dziś na śniadanie?-
-bez różnic i tak mi wszystko jedno nie mam sił, głowa mnie boli-
-no ale kochanie dziś twoje urodziny a ja chce ci robić przyjemność-
-no ale wczoraj je obchodziłam więc wystarczy-
-wczoraj obchodziłaś ze znajomymi, przyjaciółmi a dziś obchodzisz ze swoją rodziną-
-czyli co?-
-czyli zjemy późne śniadanie, wczesny obiad i pojedziemy nad odrę co ty na to-
-no tylko trzeba zapytać Roksany i Kacpra o zdanie-
-jedynie to Roksany bo Kacper pojechał do dziewczyny na cały dzień-Gdy zeszliśmy na dół zobaczyliśmy że w kuchni na stole stoi jajecznica, sałatka i kawa świeżo zaparzona. Znaleźliśmy też kartkę a na niej "zrobiłam wam śniadanie, nie było mleka więc poszłam do sklepu zaraz wrócę smacznego Roksana:)"
-no nie wieże-powiedział Adam
-w co?-
-w to że ta dziewczyna się tak zmieniła może i się wygłupia ale nie jest tą samą Roksaną co wcześniej-
-to chyba dobrze co-
-no jasne że tak...to co jemy mówiłaś że jesteś głodna-w tej samej chwili ktoś otworzył drzwi z klucza i wszedł do środka
-o cześć wstaliście już i co dobre śniadanie?-powiedziała Roksana
-cześć pyszne ale co u ciebie taka wielka zmiana?-zapytał Adam
-w sensie co-zdziwiła się trochę
-no przecież kiedyś byłaś inna niegrzeczna nie za bardzo się martwiłaś o innych a teraz co robisz śniadanie dwóm policjantom-powiedział Adam myślałam że ją tym zniechęci
-po prostu zrozumiałam że łamanie zasad jest fajne i można to robić ale też są jakieś granice...to źle?-jej słowa mnie tak jak i Adama bardzo ucieszyły
-to dobrze, masz może jakieś plany na dziś?-
-może i nie mam-Roksana cały czas od kąt weszła do mieszkania stała prosto z rękoma z tyłu.
-a jedziesz z nami na odrę?-zapytałam chodź chciałam zapytać czemu tak stoi
-no spoko a i wszystkiego najlepszego Marysiu, zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, miłości ci nie będę życzyć bo już ją masz-powiedziała wyciągając prezent za pleców
-w sensie mnie?-zapytał Adam
-tak w sensie ciebie. A i jeszcze raz was przepraszam za ten napis-
-no dobrze...wiesz Roksana rozumiemy że się wygłupiacie i tego wam nie zabronimy ale pamiętaj żeby znać granice tych wygłupów zgoda?-powiedziałam
-zgoda następnym razem będę o tym pamiętać-po zjedzeniu późnego śniadanie a wręcz obiadu pojechaliśmy nad odrę dziś było bardzo mało ludzi. Ten dzień był wyjątkowo spokojny taki wymarzony dzień z rodziną. Z chwili rozmyśleń wyrwał mnie Adam
-kochanie-
-tak ?-
-Roksana pytała gdzie schowałaś jej słuchawki-
-w schowku w samochodzie-gdy Roksana poszła po słuchawki Adam zadał mi pytanie
-Marysiu jesteś szczęśliwa?-
-co cię naszło na takie pytania?-
-tak jakoś chciałem się dowiedzieć czy jesteś szczęśliwa-
-jestem bardzo szczęśliwa kochanie, mam ciebie człowieka którego bardzo kocham, Roksanę i nawet Kacpra który chyba mnie polubiła...a ty, nie jesteś szczęśliwy?-
-jestem ale...-
-ale co? Coś się stało?-
-nie nic się nie stało-
-to o co chodzi?-
-bo wiesz jestem od ciebie trochę starszy ale bardzo bardzo cię kocham-
-no wiem ja ciebie też ale nie rozumiem do czego zmierzasz-
-no i widzisz że nasza miłość jest wielka, piękna i szczera prawda?-
-no tak i?-
-nie wiem jak ty ale ja bardzo bym chciał żeby z naszej wielkiej miłości wyszedł potomek-
-w sensie chcesz mieć ze mną dziecko?-zapytałam trochę zdezorientowana
-tak chciałbym mieć z tobą dziecko... a ty chciała byś mieć ze mną dziecko?-
-wiesz Adam ja też bardzo bym chciała ale może najpierw załatwmy tą sprawę z kuratorem bo Roksana też jest naszym wspólnym dzieckiem-
-no oczywiście że jest i poczekam tyle ile będziesz chciała-
-wiesz Adam bo najpierw moim zdaniem przed dzieckiem powinien być ślub-
-będzie przecież ci obiecałem, ale o ślubie już gadaliśmy a o dziecku nie-
-ty wtedy mówiłeś serio?-
-posłuchaj moja kochana kobbiecino zawsze kiedy w swoim życiu mówiłem że cię kocham albo jakieś rzeczy które się z tym wiążą mówiłem poważnie i one były zawsze przemyślane-ten dzień dobiegał końca a nic się więcej nie działo oprócz tego że jak wróciliśmy do domu zadzwonili do mnie rodzice z życzeniami i z wiadomością że jutro będą we Wrocławiu i zaprosili mnie na kolację. Oni nie wiedzą o moim związku z Adamem i o adopcji Roksany. Na adopcję się ucieszą ale na związek z Adamem raczej nie. Gdy mnie zaadoptowali długo płakałam i przeżywałam sprawę z Adamem. Moja mama i tata wiedzieli o wszystkim nawet o tym że ja wi wieku 15 lat przeżyłam z 17-latkiem swój pierwszy raz wiedzieli że to był Adam.
---ciąg dalszy nastąpi
bardzo was przepraszam za to że dawno nie pisałam ale naprawdę byłam zajęta---
CZYTASZ
Marysia i Adam-Zupełnie inna historia
FanfictionOpowiadanie o Marysi i Adamie ze sprawiedliwych