Obudziłam się oblała na łóżku a koło mnie siedział poobijany Adam
-co się stało?-zapytała cichym głosem z lekką chrypką
-mieliśmy wypadek, czołówka nie mogłem nic zrobić przepraszam-
-spokojnie-
-dzień dobry pani Mario jak się pani czuje?-usłyszałam głos lekrza
-no chyba dobrze, ale boli mnie w okolicach serca-
-właśnie mam pani wyniki różnych badań w tym też serca-
-wszystko jest w porządku prawda?-zapytał Adam
-niestety nie. Pani serce przestaje pracować, musi mieć pani jak najszybciej przeszczep-
-słucham?-zapytałam niedowierzanie
-musi mieć pani przeszczep serca, nie mam żadnego jeszcze dawcy dla pani. Przepraszam pana ale musimy zabrać panią Marie na badania-
-będzie dobrze Marysiu znajdę dla ciebie dawce-
[perspektywa Adama]
Byłem załamany siedziałem cały czas na tym krześle w sali Marysi i myślałem co mam zrobić.
Aż przeszła Roksana-co z nią?-
-musi mieć jak najszybszy przeszczep serca, bo jej serce źle pracuje-
-są jacyś dawcy?-
-nie ma-
-kurwa-
-Roksana wyrażaj się-
-nie praw mi morałów teraz. Gdzie mama?-
-na badaniach idę pogadać jeszcze z lekarzem-
-idę z tobą-
-nie zostań tu i poczekaj na nią-
-yhy-
[perspektywa Roksany]
Nie mam zamiaru tu zostać wiem że on coś wymyśli głupiego tylko po to by uratować mamę.
Więc poszłam za nim by podsłuchać ich rozmowę. Adam złapał lekarza na korytarzu.-panie doktorze mam takie pytanie-
-no słucham-
-czy ja bym mógł zostać dawcą dla Marysi?-
-pani nie bo bierzemy tylko od określonych osób-
-ja zrobię wszystko by się do nich zaliczyć-
-jest pan gotowy oddać swoje życie za życie pani Mari?-
-tak-
-oj nie mam mowy-wtrąciłam się bo mi na to nie pozwolę
-Roksana nie ładnie podsłuchiwać i wtrącać się w rozmowy czyjeś-
-nie praw mi morałów. I wybij sobie to z głowy, nie pozwolę ci zostawić mamy z tyloma dziećmi. Co najlepiej się zmyć z tego świata i zostawić nas same-
-nie mogę pozwolić by Marysia umarła-
-nie oddasz jej sera i już. A ja znajdą dawce-
-córcia muszę to zrobić-
-nic nie musisz bo masz być z nią a ja znajdę dawce jeszcze dziś najpóźniej jutro-
-Roksana-
-przepraszam że się wtrącę ale ona ma racje-wtrącił się lekarz
-no dobrze nie zrobię tego ale jeśli jutro nie będzie dawcy ja jej oddam-
[perspektywa Marysi]
-gdzie byłeś?-zapytałam gdy Adam wrócił do sali
-gadałem z Roksaną o dzieciach-
-powinieneś się nimi zaopiekować-
-ustaliłem z Roksaną że ona zadzwoni do twoich rodziców i po nich przyjadą-
-kocham cię Adam pamiętaj to-
-ja ciebie też słońce-
-Roksany nie było?-
-była ale jak dowiedziała się o tym że potrzebujesz serca, to postanowiła że pojedzie do domu do dzieci i odda je rodzicom. O właśnie napisała że dzieci są już u twoich rodziców i jedzie coś załatwić-
-bobrze, Adam przepraszam cię ale muszę się przespać-
Czy znajdzie się dawca dla Marysi? Czy Adam odda Marysi swoje serce? Kto odda życie by komu je uratować?
Odpowiedzi na te pytanie poznamy w kolejnych częściach.
Kocham Was
Chciałam wam pokazać jak sobie wyobrażam motor Roksany (o którym pisałam w poprzednich częściach )
CZYTASZ
Marysia i Adam-Zupełnie inna historia
FanfictionOpowiadanie o Marysi i Adamie ze sprawiedliwych