(rano)
Gdy się obudziłam zaczęłam patrzeć na Adama by móc zapamiętać go na zawsze. Czułam że się budzi chociaż wiedziałam co dziś nastąpi byłam szczęśliwa
-cześć-powiedziała widząc że Adam otworzył oczy
-hej Jak się spało?-
-no okey ale musimy wstawać bo musimy znaleźć Roksanę-
-wiem ale jaszcze 5 minut-
-dobrze ale tylko 5 minut...wiesz co?-
-co takiego?-
-po mimo naszych ostatnich kłótni chce żebyś wiedział że bardzo cie kocham i nigdy nieprzestane-
-wiem ja ciebie też ale musimy...może jak dostaniesz pełne prawa to znów spróbujemy stworzyć rodzinę...-gdy Adam chciał jeszcze coś powiedział zadzwonił jego telefon
{rozmowa telefoniczna}
Adam:
co tam Kuba, znalazłeś ją?
Kuba:
Można tak powiedzieć
Adam:
czyli co? No mów
Kuba:
Agatka wie gdzie ona jest ale nie chce powiedzieć gdzie ale obiecała ją przekonać
Adam:
To daj znać jak będziesz coś jeszcze wiedział
Kuba:
okey to na razie
{koniec rozmowy}
Po skończeniu rozmowy Adam mi powiedział o tym co usłyszał od Kuby. Nie dziwiło mnie to one się dobrze kolegowały, a nawet przyjaźniły.*minęła godzina*
Siedzieliśmy i zastanawialiśmy się gdzie ona może być, aż w końcu znów odezwał się telefon Adam.
{rozmowa telefoniczna}
Kuba:
No to chyba jest gorzej
Adam:
Jak to? Co się stało?
Kub:
Agatka próbowała ją przekonać ale ona się wkurzyła i uciekła z tamtej kryjówki i nie ma jej nigdzie gdzie mogła by być wszędzie byliśmy z Agatką.
Adam:
A mówiła może coś zanim uciekła od Agaty?
Kuba:
Jedynie że idzie do jedynej osoby która by jej pomogła jak by mogła
Adam:
czyli do kogo?
Kuba:
Tego Agatka nie wie
Adam:
No dobra dzięki
Kuba:
spoko nie ma sprawy
{koniec rozmowy}
-i co wie gdzie ona jest?-zapytałam
-nie ale zanim urwała się Agatce powiedziała że idzie do osoby która by jej pomogła jak by mogła-
-ej a wiesz gdzie jest pochowana ta nauczycielka matematyki-
-no wiem a co?-
-a sprawdzali tam?-
-nie no bo oni nie znają tej historii-
-dobra to jedziemy tam-(na cmentarzu)
-co wy tu robicie?-zapytała Roksana widząc nas koło grobu
-martwiliśmy się o ciebie-powiedział Adam
-nie chce żebyście cierpieli przeze mnie-
-nie będziemy ale ty nie możesz nam robić takich numerów-dopowiedział
-nie rozstaniecie się?-zapytała z nadzieją
-rozstaniemy ale spokojnie poradzimy sobie-powiedziałam
-zamieszkasz z Marysią dopóki niedostanie pełnych praw rodzicielskich-
-a co potem?-
-potem się jakoś ułoży-
-ale...-
-nie mam żadnego ale-
-wracamy do domu i się pakujemy okey-(w domu Adama)
-już się spakowałaś ?-zapytałam
-tak czekam w samochodzie-powiedziała i poszła
-czyli to koniec?-zapytał Adam
-niestety-
-to do zobaczenia-
-żegnaj-powiedziała i ostatni raz posmakował usta bruneta(w domu Marysi)
-dzień dobry pani-powiedział kurator który już wiedział o mojej decyzji
-witam-
-podjęła pani dobrą decyzje-
-kiedy będzie rozprawa sądowa?-zapytała Roksana
-za dwa tygodnie-opowiedział a za chwile dodał-ale pełne prawa dostanie pani miesiąc po rozprawie-
-mam czekać półtora miesiąca-powiedziała Roksana cicho żeby nie usłyszał kurator ale jednak było to tak głośno że to usłyszał-
-no niestety-*minęła godzina*
-i ty wytrzymasz półtora miesiąca bez niego?-nie odpowiedziałam bo nie wiedziałam co mam powiedzieć-bo do siebie wrócicie co nie?-
-Roksana to nie takie proste-
-to bardzo proste przecież nie będziecie mieli już przeszkód-rozmowę przerwał nam telefon
{rozmowa telefoniczna}
Ja:
tak szefie
szef:
od dziś pracować będziesz z Brunem, a Adam z Ewą
Ja:
co jak to? czemu?
szef:
słyszałem o sprawie z kuratorem i jeszcze dziś do mnie dzwonił i prosił o to
Ja:
no dobrze
{koniec rozmowy}
-co się stało?-zapytała
-nic takiego po prostu muszę jutro być wcześniej w pracy-
-idę do pokoju bo już mam dziś dość-
-spij dobrze-
-ty też-gdy Roksana poszła ja rozpakowywałam moje rzeczy, aż w końcu znalazłam jakąś męską bluzę w swoich ciuchach, to pewnie Adama. Gdy powąchała byłam pewna że to jego, zrobiło mi się smutno więc postanowiłam iść spać.(rano na komendzie)
-rozdzielił nas nie tylko kurator ale szef również-powiedział Adam gdy czekaliśmy na Ewe i Bruna
-hej-powiedzieli Ewa i Bruno wchodząc do pokoju
-wiecie może czemu są takie zmiany?-zapytał Bruno
-a co nie cieszysz się że będziesz miał zaszczyt pracować ze mną?-zapytałam śmiejąc się
-ciesz się ale nie rozumem co tu się dzieje-
-my tez nie wiemy-powiedział Adam po czym my musieliśmy iść. Gdy jechaliśmy do zgłoszenia była cisz ale zaraz ją przerwał
-na pewno nie wiesz co się dzieje-
-nie mam pojęcia-tak wiem skłamałam ale co miałam mu powiedzieć -skończymy ten temat-
Reszta dnia minął nam spokojnie, każdy wrócił do swojego domu a ja nie potkałam Adama. Wiem że tak będzie wyglądało moje życie, przyznaje się że wątpię że ja i Adam jeszcze kiedy kolwiek będziemy szczęśliwi razem.Ciąg dalszy nastąpi
CZYTASZ
Marysia i Adam-Zupełnie inna historia
FanfictionOpowiadanie o Marysi i Adamie ze sprawiedliwych