Rozdział 2

4.1K 173 7
                                    

- Mamy jeszcze nie ma więc zamawiamy pizze?- zapytałam Ellie, gdy wchodzimy do mojego domu.

- Jasne, czemu nie- odpowiedziała z uśmiechem, siadając na kanapie.

Podeszłam do szafki w kuchni i wyjmuję ulotkę z Domino's pizza, naszej ulubionej pizzerii. I skierowałam się w stronę kanapy, gdzie siedziala dziewczyna. Po drodze wyjęłam komórkę z kieszeni spodni.

- Średnia z szynką, ananasem i podwójnym serem?- zapytalam przyjaciółkę.

- Jak ty mnie dobrze znasz - odparła z uśmiechem.

Zajęłam miejsce obok niej, dzwonię i składam zamówienie. Jednym z dostawców jest Mark nasz znajomy, który zawsze przywozi nam nasze zamówienie i to w ekspresowym tempie. Oczywiście nic za darmo, ma dzięki nam trochę większe napiwki.

Włączyłyśmy telewizor w celu znalezienia jakiegoś ciekawego filmu, ale nic nie było i zostawiłyśmy Marta Show. Po kilku minutach oglądania usłyszałam dzwonek. Pomyślałam, że to pewnie nasza pizza. Podeszłam do drzwi wyjmując z kieszeni portfel, gdy otworzyłam drzwi lekko się zdziwiłam. Przede mną stał młody chłopak lekko znudzony, który na mój widok odrobinę się ożywił.

-Przesyłka dla panny...- chłopak spojrzał na nalepkę na pudełku które trzymał- Lili Whitford.- spojrzał na mnie wyczekująco.

- To ja- powiedziałam.

- Musisz podpisać odbiór- powiedział.

Wzięłam średniej wielkości pudełko i wetknęłam sobie pod pachę. Chłopak podał mi prostokątne urządzenie z wyświetlaczem. Wzięłam rysik i naskrobałam nazwisko na ekranie.

- Dzięki- powiedział chłopak sięgając do kieszeni kurtki po rękawice.- Miłego dnia.

Patrzyłam, jak kurier idzie chodnikiem parę metrów do swojego motocykla, wsiada i rusza. Po sekundzie już go nie było. Weszłam do domu.

- To mi nie wygląda na pizze- stwierdza zaciekawiona Ellie, gdy tylko weszłam do salonu.

- Cóż, mnie również.

Nie mimęla sekunda, a Ellie już przy mnie stała, zabrała mi pudełko z rąk, dokładnie je oglądając.- Hmm... taj jak sądziłam...- mruczy.

- I co o tym sądzisz?

- ... takie, jakieś, zwykłe pudełko.- mówi wzruszając ramionami z uśmiechem.

- Szóstka za dedukcje Sherlocku- mówię i po chwili obie się śmiejemy.

- No to, może otwórz...- Podsuwa Eliie

Rozrywam szary papier i widzę pudełko nowiutkiego tableta Apple. Spoglądamy z Ellie na siebie i otwieram pudełko, na wierzchu leży koperta. Odkładam pudełko na stolik do kawy i biorę ją. W środku znajduje się list z nakreślonymi kilkoma zdaniami:

Droga Lil,

Zapewne dziwi cię ten prezent, albo nie. Miałem ci go wręczyć osobiście w dzień twoich urodzin, ale niestety nie będę mógł przyjechać. Wypadła mi pewna sprawa niecierpiąca zwłoki. Trzymaj się i bądź grzeczna. Niedługo się zobaczymy...

Pozdrawiam Drake.

Patrzyłam jeszcze chwilę na list, po czym go odłożyłam.

- Od kogo to?- zapytała zniecierpliwiona i podekscytowana dziewczyna.

- Od Drake'a.

- Naprawdę? Ale super. A z jakiej to okazji?

- Tak jakby uprzedza fakty, to prezent urodzinowy, całkiem o nich zapomniałam.

- Jak mogłaś zapomnieć o swoich siedemnastych urodzinach?!- krzyknęła mi do ucha.

- No po prostu, miałam ostatnio mnóstwo rzeczy na głowie.

- Mhm...

- No tak- powiedziałam udając oburzenie.

- Na przykład?

- Yyy szkoła, dom, zakupy z tobą... no i coś tam jeszcze się znajdzie.

- Czemu ja nie mam takiego fajnego, starszego brata?- zapytala po chwili rozżalona.

- Bo po pierwsze mój jest wyjątkowy, a po drugie to fizycznie niemożliwe... twój ma pięć lat.

Godzinę później karton po pizzy był już dawno w koszu, nowe urządzenie dogłębnie sprawdzone, Ellie musiała już wracać, a moja mama była już w domu. Siedziała w kuchni i zmywała naczynia.

- Zostawiłyście mi coś- spytała z uśmiechem, wskazując na pudełko w koszu.

-Tak, masz dwa kawałki w szafce na górze.- zawołałam z salonu i wróciłam do oglądania filmu z Charliem Chaplin'em, nie pamiętam jaki miał tytuł.

Gdy film się skończył poszłam na górę odrabiać lekcje. Jutro, po szkole miałam się spotkać z Lukiem w bibliotece, żeby robić ten głupi projekt. Wyjęłam zeszyt z matematyki i zaczęłam rozwiązywać zadania. Poszło szybko. Lubie matematykę i jestem w niej dobra. Następnie wyjęłam zeszyt od hiszpańskiego i zaczęłam się uczyć słówek. Uczyłam się dopóki nie zaczęłam przysypiać przy biurku. Wzięłam więc szybki prysznic, wskoczyłam w piżamę i zasnęłam.

W złym miejscu i  czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz