Rozdział 7

2.9K 131 0
                                    

      Dzisiaj jest piątek i zakończenie roku szkolnego. Wczorajszy dzień minął naprawdę szybko, gdy z paroma znajomymi poszliśmy, na mały wypad do galerii, w trakcie lekcji. Oczywiście nauczyciele dzwonili do rodziców, ale kto by się tym przejmował teraz.

     Z Ellie spotkałam się przed wejściem do szkoły miałam na sobie moje ulubione czółenka i beżową sukienkę na ramiączkach. Ellie miała jasnoróżową sukienkę bez ramiączek i czarne buty na obcasach. Razem poszłyśmy do klasy, skąd całą grupą wyszliśmy na apel. Dyrektor mówił jak bardzo będzie za nami tęsknił, o tym, że czeka na nas za rok, że życzy powodzenia osobą które szkołę już ukończyły. Po mowie dyrektora, dzieci z młodszych klas zaśpiewały kilka piosenek.

     Po apelu udaliśmy się do klas gdzie nauczyciele wygłosili zadziwiająco podobne przemowy, o tym jak bardzo będą za nami tęsknić. Nauczycielka rozdała nam nasze świadectwa i zaczęliśmy się rozchodzić. Słyszałam, że chłopacy robią u kogoś imprezę z okazji pierwszego dnia wakacji, ale ja marzyłam tylko o łóżku.

     Wróciłam do domu i poszłam schodami na górę i myślałam tylko o tym żeby położyć się do cieplutkiego łóżka, tyle jeśli chodzi o moje plany na wakacje. Niestety nie było mi to dane, gdyż zadzwonił telefon. Jako, że nikogo nie było w domu musiałam odebrać. Zeszłam ze schodów i odebrałam. Okazało się, że to Rick. Powiedział, że zaplanował dla mnie i mamy wieczór oraz żebyśmy ubrały jakieś ładne sukienki i inne, jak to ujął, kobiece drobiazgi.

    Niedługo później do domu przyszła mama. Streściłam jej moją rozmowę telefoniczną. Poszłyśmy przekąsić coś lekkiego i przygotować się na wieczór. Ja ubrałam czarne czółenka, sukienkę od Ellie i naszyjnik od mamy i Ricka. Włosy upięłam tak, aby spływały mi miękkimi falami na ramiona, nałożyłam lekki makijaż i byłam już gotowa. Wychodząc z łazienki minęłam się z mamą. Miała ciemnozieloną sukienkę trochę za kolano, która wyglądała cudnie z jej brązowymi włosami które upięła w misterny kok. Do tego złota biżuteria i czarne buty na obcasie. Oczy pomalowała szarym cieniem i tuszem do rzęs, a usta szminką o delikatnym odcieniu różu. Wyglądała prześlicznie. Po chwili zeszłam ja i zaraz potem mama. Na ramiona narzuciłam bolerko, a mama czarny płaszcz. Stałyśmy tak ciekawe zastanawiając się, co zaplanował Rick i uśmiechając się do siebie. Po chwili usłyszałyśmy pukanie do drzwi, które otworzyła mama, a ja stanęłam za nią. Przed nami stał Rick w dobrze skrojonym garniturze. Pocałował mamę w policzek, po czym mnie uścisnął.

-Jak wy pięknie wyglądacie- zachwycał się. Ale mi nie dawała spokoju pewna myśl, coś jest nie tak. Przyglądałam się Rickowi w milczeniu ze skupionym wyrazem twarzy- Coś nie tak?-Spytał i zaczął sam się oglądać. Spojrzałam ja jego twarz, po czym podjechałam do góry aż zauważyłam stan jego włosów. Rick się ostrzygł. Mama już od jakiegoś czasu namawiała go na fryzjera. Zaczęłam się śmiać. Rick i mama spojrzeli na mnie jak na wariatkę.- No co?- spytał.

-Rick w końcu poszedł do fryzjera- śmiałam się jeszcze głośniej, ale teraz dołączyli do mnie.

     Chwilę później byliśmy już w drodze samochodem, do tego tajemniczego miejsca w które zabiera nas Rick. Zatrzymaliśmy się przed restauracją Donatello's. To jedna z najdroższych restauracji w mieście, pomyślałam zaskoczona. Weszliśmy do środka i zajęliśmy nasz stolik. Zastanawiałam się, kiedy Rick złożył rezerwację.

       Dostaliśmy karty dań, zamówiliśmy wołowinę, a Rick dodatkowo zamówił czerwone wino. Jedliśmy rozmawiając i się śmiejąc, ale po chwili Rick wstał. Podszedł do niego kelner, podając mu małe pudełeczko i bukiet róż. Domyślałam się co chce zrobić i spojrzałam na mamę siedzącą obok mnie. Przyglądała się temu co się dzieje, z szeroko otwartymi oczyma. Rick podszedł do niej, uklęknął i otworzył pudełko, pokazując śliczny pierścionek zaręczynowy.

-Nicol. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- spytał.

 Ponownie spojrzałam na mamę. Wycierała łzy serwetką i szeroko się uśmiechała.

-Tak- powiedziała niemal natychmiast i pocałowała Ricka, a na sali rozbrzmiały głośne oklaski. Muszę przyznać, że i mnie łezka wzruszenia zakręciła się koło oka. Gdy się już od siebie odkleili mocno ją przytuliłam i złożyłam gratulacje.

    Po dziecięciu minutach wróciliśmy do kolacji, ale mama co chwilę zerkała na dłoń z pierścionkiem.

     Po powrocie do domu zabrałam się do pakowania walizki na wyjazd. Jako, że tam zawsze jest ciepło, wzięłam koszulki na krótki rękaw i na ramiączkach, jedną bluzę, krótkie spodenki i rurki, kilka spódnic, dwie sukienki w tym jedną idealną na imprezę (nigdy nic nie wiadomo), trampki i moje ulubione czółenka (pasują do wszystkich spódnic które spakowałam). Ledwie zamknęłam swoją walizkę. Rozejrzałam się po szafie, pomyślałam, że już nic więcej nie wcisnę. Wzięłam moją „piżamę” i ruszyłam do łazienki. Wzięłam długą relaksacyjną kąpiel, po której położyłam się do łóżka i zasnęłam.

W złym miejscu i  czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz