Minęło kilka godzin i dopiero mogłem do niej iść. Wszedłem do pokoju gdzie leżała Lili i stanąłem patrząc na nią. Była taka blada i krucha, chyba jak jeszcze nigdy. Leżała nieruchomo, a jej pierś unosiła się w powolnym, miarowym rytmie. Wyglądała jakby spała. Gdyby nie te obrażenia można by pomyśleć, że nic się nie stało. Ten skurwiel naznaczył ją bliznami do końca życia i to nie tylko jej ciało. To samo stało się z jej psychiką.
Conor powiedział, że jak nic się nie skomplikuje, to wyzdrowieje do końca. Stwierdził też, że ma zajechaną odporność- jego słowa nie moje. Miała wysoką gorączkę, dlatego dostała reklamówkę jakiś leków, antybiotyków i witamin. A także była odwodniona, więc dostała kroplówkę w prezencie. Conor wprowadził ją w stan śpiączki farmakologicznej, żeby... nie mam pojęcia po co, to on tu jest lekarzem. Powiedział też, że niedługo się wybudzi i żeby ktoś był przy niej.
Zamknąłem za sobą drzwi i powoli do niej podszedłem. Delikatnie położyłem się obok niej i przyciągnąłem ją do siebie.
- Proszę, zostań ze mną- szepnąłem całując ją w czoło i gładząc po włosach.
Przypomniał mi się jej uśmiech, jak się śmieję, jak uparcie dąży do celu, jak świecą jej się oczy kiedy coś knuję i jak potrafi mnie niesamowicie denerwować. Jak nikt inny, ale ją kocham. Obiecałem sobie, że będę ją chronił, a to przeze mnie była w niebezpieczeństwie.
- Miałem cię zabrać do Włoch na narty. Jeśli byś chciała to pojechałby też Paul i Anabel- mówiłem do niej cicho, bawiąc się kosmykiem jej włosów.- Albo do Florencji opalać się pod śródziemnomorskim słońcem. Tylko proszę obudź się.
Poczułem jak czyjaś mała dłoń ściska delikatnie moją rękę, którą trzymałem przy sobie dziewczynę.
- Do Włoch mówisz? Zawsze chciałam tam polecieć- powiedziała zachrypniętym głosem.
Ziewnęła szeroko i deliktnie się uśmiechnęła.
- Lili!- zawołałem uradowanym głosem i przytuliłem ją mocno, czym prawdopodobnie zrobiłem jej krzywdę, bo jęknęła przeciągle.
Od razu ją puściłem i poderwałem się na równe nogi.
- Bo mnie zgnieciesz olbrzymie- uniosła kąciki ust w uśmiechu.
- Och Lili, tak bardzo się cieszę.
- A ja jestem bardzo zmęczona- mruknęła marszcząc brwi, jakby ten fakt ją zdziwił.
- Prześpij się jeszcze, a ja przyniosę ci coś do jedzenia- powiedziałem, a sekundę potem byłem już na korytarzu.
- Drake- usłyszałem jej cichy głos.
Obruciłem się w jej stronę i spytałem:
- Tak?
- Nie zapomnij o kawie.
Szybko skierowałem się w stronę kuchni gdzie usiadłem i schowałem twarz w dłoniach kręcąc głową. Na twarzy wykwitł mi szeroki uśmiech z powodu ulgi jaką odczuwałem, że się obudziła. Do kuchni wszedł Paul, a za nim Jace.
- I co z nią?- spytał Paul niepewnie.
- Obudziła się- powiedziałem i spojrzałem na niego uśmiechając się.
Paul widocznie odetchnął z ulgą, a Jace lekko się uśmiechnął.
- Ale jest wykończona, cóż nie dziwię się jej...- powiedziałem smutno.
- Mógłbym z nią porozmawiać?- spytał Jace.
Pokręciłem głową, a on wyraźnie posmutniał.
![](https://img.wattpad.com/cover/14291141-288-k431463.jpg)
CZYTASZ
W złym miejscu i czasie
Teen FictionLili wiodła dotąd spokojne życie, skończyła szkołę i była szczęśliwa. Drake, jej starszy brat, wplątał ją w swoje kłopoty. Co z tego wyniknie? Czy Lili wyjdzie cało z tarapatów? Czy Drake będzie potrzebował pomocy? Przekonaj się...