Rozdział 16

2.3K 123 0
                                    

Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą uśmiechniętą twarz Jace'a.

- Boże, znowu ty- jęknęłam.

- Jace wystarczy- uśmiechnął się szerzej.

- Po prostu nie dacie mi odpocząć- mruknęłam, zamykając oczy.- Czego chcesz?

- Jak to czego? Przybyłem uraczyć cię moim towarzystwem.

- To miło z twojej strony, ale jednak obejde się bez tego.

- Oj nie daj się prosić- usłyszałam jak siada na piasku obok mnie- taki ładny dzień, nie psuj sobie humoru.

Chciałam powiedzieć mu, że to on psuje mi teraz humor, ale jednak się powstrzymałam. Więc leżałam w ciszy, a on siedział obok mnie. Jednak nie przeszkadzało mi to tak bardzo jak wcześniej myślałam, że będzie.

- Taki ładny dzień- mruknął jeszcze raz. Poczułam nagły ruch powietrza, niewywołany wiatrem. Jace nachylił się do mnie i wyszeptał- A może ty też poopalasz się bez górnej części stroju jak niektóre panie, co?

Otworzyłam gwałtownie oczy.

- Chyba śnisz.

- Nie, raczej nie, bo wciąż masz na sobie strój.

Przyjrzałam mu się dobrze. Opierał się ramionami o piasek i wpatrywał w niebo z szerokim uśmiechem. Nie zauważyłam wcześniej że jest blondynem i, że ma piwne oczy.

- Gapisz się na mnie- powiedział po chwili.

Poczułam na moich policzkach rumieniec i z powrotem położyłam się na ręczniku zamykając oczy.

- Wcale nie.

- Wcale tak- drażnił się ze mną.- I rumienisz się. W sumie jest na co popatrzeć, bo jestem taki przystojny.

Założę się, że właśnie się uśmiecha i na mnie patrzy. Westchnęłam zrezygnowana i zapytałam:

- Czy to twoje towarzystwo jest konieczne?

Zastanowił się chwilę i udzielił rzetelnej odpowiedzi.

- Tak.

- Rozumiem. Czemu nie podręczysz, znaczy nie potowarzyszysz komuś innemu?

- Bo się za tobą stęskniłem- słyszałam jego westchnienie, gdy położył się obok na piasku.

Leżeliśmy chwilę w tak upragnionej przeze mnie ciszy, gdy Jace postanowił ją przerwać.

- Wiesz, niedaleko stąd jest kawiarnia. Może wybralibyśmy się...

- Nie mam ochoty, dziękuję. Może innym razem- mruknęłam przerywając mu.- Zrozum, przyszłam tu, aby odpocząć od pewnych dwóch chłopaków, a ty przychodzisz i zakłócasz mi mój spokój- spojrzałam na niego spod byka.- Jak chcesz mi potowarzyszyć to chociaż się nie odzywaj.

- Dziewczyny zwykle uwielbiają mój głos- powiedział z uśmiechem.

Nie z uśmiechem. Z uśmieszkiem. Ironicznym uśmieszkiem. Chyba nigdy się go nie pozbędę, pomyślałam zirytowana. Spojrzałam na telefon, żeby sprawdzić godzinę, ale moją uwagę przykuły trzy nieodebrane połączenia od Drake'a. Ostatnie było dziesięć minut temu. Postanowiłam do niego oddzwonić.

- Przepraszam na chwilę- powiedziałam do Jace'a i odeszłam trzy metry kierując się bliżej wody.

Drake odebrał po pierwszym sygnale.

- Halo?

- Drake... coś się stało?- spytałam, gdy usłyszałam jak odetchnął z wyraźną ulgą.

- Nie, nie. Po prostu nie mogłem się do ciebie dodzwonić.

- Kurcze, mam wyłączony dźwięk. Wybacz, po rozmowie zaraz go włączę.

Zmarszczyłam brwi zastanawiając się, kiedy mogłam go wyłączyć.

- A w jakim celu dzwoniłeś za pierwszym razem?

- Chciałem ci powiedzieć, że idę za twoją radą i wychodzę z Paulem. Nie będzie nas max. dwie i pół godziny. Wzięłaś zapasowy klucz od domu?

Spojrzałam w stronę ręcznika gdzie leży moja torebka. Patrzyłam na nią intensywnie zastanawiając się.

- Chyba tak, ale nie mam pewności.

- Jakbyś jednak zapomniała, to klucz jest w drugiej doniczce na lewo od drzwi.

- Ok, zapamiętam.

Odwróciłam wzrok ponownie w stronę wody.

- A więc, życzę wam mile spędzonego popołudnia.

Usłyszałam śmiech Drake'a, na co się uśmiechnęłam.

- Oj będzie mile spędzone, nawzajem- po tych słowach rozłączyłam się i wróciłam na ręcznik.

Wzięłam do ręki torebkę i zaczęłam szukać klucza od domu. Na szczęście znalazłam w bocznej kieszonce. A więc jedna nie będę grzebała po kwiatkach.

-Jak myślisz? Opaliłam się trochę- spytałam Jace'a.

-Na moje oko, tak- uśmiechnął się.

Spojrzałam jeszcze na godzinę, w telefonie i stwierdziłam, że będę już się zbierać. Spakowałam moje rzeczy do torby. Poczułam głód od tego leżenia więc wyjęłam jeszcze jabłko i ugryzłam kawałek.

- No, przemiło się gawędziło, ale będę się już zbierać.

Narzuciłam na siebie koszulkę i spodenki.

- Może cię odprowadzić?- spytał, gdy odeszłam dwa kroki, więc musiałam się odwrócić.

- Nie, przejdę się sama- powiedziałam i wsunęłam do uszu słuchawki.

Puściłam głośno muzykę i nie obracając się więcej ruszyłam w drogę powrotną.

Powoli zaczynało się ochładzać, ale nie robiło to sporej różnicy. Jedyna kilka stopni. Ogryzek wrzuciłam do najbliższego kubła na śmieci.

Drake mówił, że nie będzie ich do dwóch i pół godziny, przypomniałam sobie. Cóż nie zaszkodzi jedna kawka.

Przeszłam kilka kroków i napotkałam wzrokiem jakąś kawiarnie. Usiadłam do stolika na zewnątrz. Chwilę potem kelner odchodził już z moim zamówieniem. Wyjęłam z torby książkę i zaczęłam czytać w przerwanym miejscu.

W momencie, gdy podnosiłam głowę, kelner układał na stoliku moje frappuccino. Podziękowałam mu uśmiechem i wróciłam do przerwanej lektury.

Po godzinie czytania postanowiłam się zbierać, gdyż głowa zaczynała boleć mnie, od tego słońca. Wstałam zostawiając puste naczynie, a obok 10$. Zwróciłam się w stronę przejścia dla pieszych, dzierżąc w dłoni książkę.

Czekałam, aż światła zmienią się z czerwonych na zielone, a gdy to nastąpiło zrobiłam krok do przodu. Miałam już przejść na drugą stronę, gdy głos za mną zawołał:

-Proszę pani! Zapomniała pani!

Odwróciłam się robiąc krok w stronę chodnika. Sekundę później czarny chevrolet z przyciemnianymi szybami, przejechał z nieprzyzwoitą prędkością, już nie wspomnę, że na czerwonym świetle, centymetry od mojego ciała.

Odskoczyłam do przodu i spojrzałam zaskoczona na gnający samochód. Mruknęłam ciche „wariat" i podeszłam do chłopaka.

-Dzięki- powiedziałam, sięgając po torebkę.- Powinnam ją sobie przykleić do ręki, już któryś raz ją zostawiam- zaśmiałam się.

Pożegnałam się i wróciłam w drogę powrotną, tym razem bez zbędnych niespodzianek.

W złym miejscu i  czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz