Rozdział 21

2.1K 112 1
                                    

- Ale super! Też mogłabym dostać takiego glocka?- zapytałam z nadzieją Paula.

- Yyy musisz spytać brata- powiedział niepewnie.

- Nie!- krzyknął Drake zdziwiony, gdy w końcu do nas dotarł.- Cholera! Nie umiesz jej utrzymać w domu? Jesteś od niej dwa razy większy!- warknął Drake.

- Wyrwała mi się!- tłumaczył się Paul.

 Weszliśmy do domu, a ja zawołałam:

- Nauczysz mnie strzelać?- spojrzałam na Drake'a błagalnie.

- Nie ma mowy- powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, zabierając z mojej dłoni broń.

- Ale...

- Żadnych, ale- zakończył temat.

 Szłam za nim naburmuszona.

- I co?- spytał po chwili Paul.

- Uciekł mi- mruknął pod nosem Drake.

 Paul został na dole, a ja poszłam za Drake'iem. Wszedł do swojego pokoju, schował pistolet do szuflady i zamknął ją na kluczyk. Odwrócił się w moją stronę.

- Nikomu ani słówka, że mam w domu broń. Rozumiesz?- spytał grożąc mi palcem.

- Oczywiście! Za kogo ty mnie masz?- odparłam oburzona.

 Drake westchnął głęboko i pchnął mnie delikatnie ku wyjściu ze swojego pokoju. Wyszliśmy na korytarz.

- Może jednak rozważyłbyś, jeszcze raz, kwestie...

- Nie- przerwał mi stanowczo.

-Dobrze. Spokojnie- powiedziałam krzyżując ręce na piersi i odwracając się do niego tyłem.- Bo ci jeszcze żyłka pęknie- mruknęłam teatralnym szeptem.

 Słyszałam jeszcze za sobą jego głośne westchnienie i zamykane drzwi. Usiadłam na fotelu koło Paula i z westchnieniem rozwaliłam się na poduszkach.

- To o czym rozmawialiśmy, zanim nam tak niegrzecznie przerwano?- spytałam.

     Znudzona do granic możliwości weszłam na górę. Drake i Paul mieli jakieś sprawy na mieście, po tym jak zamknęli mnie w domu. Otworzyłam drzwi od mojego pokoju i weszłam. Rzuciłam się na moje łóżko i westchnęłam:

- Kochanie ty moje, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam.

- Naprawdę? Mówiąc to napawasz moje serce radością.

Pisnęłam zaskoczona i spadłam z łóżka. Odpowiedział mi radosny śmiech Jace'a.

- Skąd ty tu się do cholery wziąłeś?! I jak tu wszedłeś?!

- No jak to jak? Jasne, że drzwiami- powiedział, a z jego ust nie schodził uśmiech.- Co to?- spytał wskazując książkę trzymaną w dłoni.

- Prawdopodobnie książka- powiedziałam siadając po turecku na łóżku.

- I mam uwierzyć, że ty to czytasz? Przecież to ma jakieś 600 stron!- powiedział z powątpiewaniem.

- Moja odpowiedź najprawdopodobniej cię zaskoczy, ale tak, czytam. I zdradzę ci jeszcze, że to jedna z moich ulubionych.

- Powiedz mi kiedy masz urodziny, a ci ją kupię.

- Miałam kilka tygodni temu- powiedziałam wstając i zabierając mu książkę.

 Przytuliła ją do piersi i mruknęłam:

- Moja ukochana Carla Montero.

- Zostawię to bez komentarza.

W złym miejscu i  czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz