Rozdział 12 cz.1

2.7K 128 0
                                    

Moim ciałem wstrząsnął dreszcz zimna, a potem poczułam jak coś ciepłego otula moją skórę. Wciąż zaspana uchyliłam powieki. Przede mną stał Drake otulając mnie kocem.

- Gdzie byliście?- spytałam nie do końca kontaktując.

- Ciii- szepnął.- Śpij dalej...

Pół twarzy miał umazane czymś czerwonym. Powoli podniosłam rękę i przejechałam palcem po jego poliku. Czerwona maź została na moim palcu.

- Ale...

- Ciii. Śpij...

Posłusznie zamknęłam powieki i od razu zasnęłam.

Obudziłam się wypoczęta, choć trochę strzelało mi w plecach. Fotele jednak nie są najwygodniejszym z mebli. Spojrzałam na zegarek. Była dziewiąta rano. Miałam na sobie ubrania z wczoraj. Zeszłam na dół żeby zjeść śniadanie. Przy stoliku zastałam Drake'a, który powoli popijał kawę. Miał rozwaloną górną wargę. Od razu przypomniałam sobie jak przyszedł do mnie jak spałam. Miał twarz umazaną jakąś breją.

- Dzień dobry, Lili- powiedział, gdy tylko przestąpiłam próg kuchni.

On i Paul mówili wczoraj o jakimś przyjacielu Franku. Co oni wczoraj wyprawiali?

- Boli?- spytałam siadając naprzeciwko.

- Co? A, to- wskazał palcem wskazującym na usta.- To nic takiego. I praktycznie nie boli.

- Nie boli, jasne. Zawsze się tak mówi- mruknęłam pod nosem, ale on i tak to usłyszał i delikatnie się uśmiechnął.

- Naprawę nie boli.

Podeszłam do blatu. Woda w czajniku była jeszcze gorąca więc zrobiłam sobie kawę. Dolałam mleka i spojrzałam przez salon. Nie zauważyłam wcześniej, że z salonu są drzwi na taras. Zmarszczyłam brwi i skierowałam się w ich stronę. Podłoga w salonie była zimna, a ja szłam na boso. Przeszedł mnie dreszcz. Upiłam jeszcze jeden łyk kawy i wyjrzałam przez szybę w drzwiach.

- No nie...- mruknęłam do siebie.- To ty masz basen i dopiero teraz się o tym dowiaduję?- zawołałam nieco głośniej, tak aby Drake mnie usłyszał.

Doleciał do mnie jego śmiech. Nigdzie nie było widać Paula. Pewnie śpi, pomyślałam. Otworzyłam drzwi i wyszłam jeden krok na taras, gdy dobiegł mnie dźwięk zbiegania po schodach. Od razu wiedziałam, że to Paul. Bo któż by inny.

- Cholera! Podbił mi oko!- wykrzyknął, przeskakując ostatnie stopnie schodów..

Drake wyszedł z kuchni i stanął w drzwiach. Spojrzał na mnie z niepokojem, a po chwili na Paula z niemym ostrzeżeniem. On jednak, jakby go nie zauważając, krzyczał dalej:

- Następnym razem jak mi sprawi taką niespodziankę to obiecuję, że nie podniesie się więcej z tej ziemi- warknął.- Spójrz tylko na mnie!- krzyknął ponownie i dodał trochę ciszej.- Mogłem jeszcze trochę mu dokopać. Może by się wykrwawił na tym cholernym bruku.

Nuta przerażenia wdarła się do mojego umysłu. Mimo tego, że Paul jest dla mnie miły, zauważyłam, że potrafi też być groźny. Chyba jednak wolę go miłego. Co oni wczoraj robili? Kto miałby więcej się nie podnosić?

Jakby na zawołanie obaj spojrzeli na mnie. Drake musiał zobaczyć strach w moich oczach.

- Dzień dobry, Paul- powiedziałam i chciałam uderzyć się w twarz za drżenie mojego głosu.

Przecież ja go praktycznie nie znam, pomyślałam. Może na początku był miły, ale co potem?

- Jak spałeś?

W złym miejscu i  czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz