Rozdział 18

2.2K 111 2
                                    

      Niepotrzebnie tak się śpieszyłam, bo chłopaków jeszcze nie było. Drake załatwiał swoje sprawy, a Paul... a Paul był na randce z Anabel. Uśmiechnęłam się widząc oczyma wyobraźni jak śpią w samochodzie Drake'a, opierając się o siebie. To było słodkie. Oni spędzali wolny czas aktywnie, a ja... ja leżałam twarzą do miękkiej poduszki i upajałam się ciszą i spokojnym wieczorem. Oczywiście nie wspomnę już, jak potwornie się nudziłam.

Nawet nie zauważyłam jak przyszli Drake i Paul.

- Mała, co porabiasz?- zawołał Paul.

- Po pierwsze, nie mała, a po drugie, nudzę się, w czym mi przeszkadzacie swoim głośnym i chaotycznym zachowaniem.

Podniosłam głowę i odwróciłam się w stronę rozmówcy. Już miałam zapytać o randkę, gdy powiedział:

- Okej, okej. Chaotycznym mówisz?- powiedział kładąc się na mnie na kanapie.

- Ej!- krzyknęłam pod jego ciężarem.- Natychmiast ze mnie złaś!

- A jak nie?

- Drake! Twoja przyjaciółka chce połamać mi żebra!

- Co?!- spytał Drake wbiegając do salonu, a ja zachichotałam z jego wyrazu twarzy.- Ach, jasne. Paul, możesz zejść z łaski swojej z Lili?

- Ty to wiesz jak zepsuć zabawę- mruknął cicho Paul schodząc ze mnie i siadając z mojej lewej strony.- Dobra młoda... Lili- poprawił się widząc moją „groźną” minę.- Oglądamy film!

- Film mówisz?- powiedziałam spoglądają na godzinę, dwudziesta dwadzieścia.- No dobra... a co to za film?

- Fajny- powiedział Drake, siadając po mojej prawej, kładąc na moich kolanach miskę z popcornem.

Miałam chyba o coś zapytać Paula, ale wyleciało mi z głowy. Chłopak włączył DVD i po chwili zobaczyłam jak czwórka ludzi jest wieszana na drzewie, a po chwili pojawił się tytuł Siniser.

- Yyy, Drake... co to jest?

- Film.

- To ja sama wiszę- powiedziałam wrzucając popcorn do ust.- Tylko proszę cię, nie mów, że to horror.

- Tak właśnie jest- mruknął Paul.

- To ja może pójdę do siebie- powiedziałam cicho jako, że za tym rodzajem filmów nie przepadałam.

-Nie, zostań- powiedział Drake łapiąc mnie za rękę i pociągając z powrotem na kanapę.

-Okej, ale jak nie będę mogła spać w nocy to będzie twoja wina.

Po czterdziestu minutach filmu zaczynałam już się trochę bać, a po godzinie już tylko krzyczałam chowając się za Drake'a.

-Spokojnie, to tylko fikcja- powiedział przytulając mnie.

Gdy film się skończył chłopacy poszli do pokoju spać, a ja jeszcze chwilę siedziałam i patrzyłam się w wyłączony telewizor. Nie przepadam za tego typu filmami, na dodatek w formie dobranocek. W końcu wygrzebałam się z koca i skierowałam się do mojego pokoju.

Leżałam na łóżku gapiąc się w sufit już drugi kwadrans. Przekręciłam się na lewy bok i dostrzegłam poruszający się cień. Szybko poderwałam się na równe nogi i zapaliłam nocną lampkę i rozejrzałam dookoła. Pusto.

Zastanowiłam się czy wrócić do łóżka, ale postanowiłam, że najpierw napiję się gorącej herbaty. Tak, herbata jest dobra na wszystko. Lepsza by była kawa, ale ja chcę zasnąć a nie chodzić jak na szpilkach.

W mgnieniu oka znalazłam się w kuchni, a chwilę potem, grzałam już zimne ręce o gorący kubek siedząc przy stole. Zerknęłam jeszcze na godzinę. Za dziesięć pierwsza. Z powrotem odwróciłam głowę w stronę ściany i patrzyłam jakbym chciała przebić ją na wylot.

-Co ty tu robisz?

Podskoczyłam w miejscu słysząc głos Drake'a, oblewając się przy tym herbatą. Syknęłam cicho, bo napój wciąż był bardzo ciepły.

-Ja... nie mogę zasnąć- mruknęłam zawstydzona.

-Dlaczego, coś się... aaa to przez ten film?

Pokiwałam powoli głową. Niestety. Mam już tak od dziecka, pełna nietolerancja tego typu filmów. Znaczy bez problemu obejrzę ten film, ale muszę się liczyć z moją wybujałą wyobraźnią i związanymi z tym skutkami ubocznymi.

-Sorki Lili, nie wiedziałem, że tak zareagujesz- powiedział siadając na krześle obok i przytulając mnie. W sumie mogłem się domyśleć, zawszę tek było... Przepraszam to moja wina.

-Z grzeczności nie zaprzeczę.

Delikatnie uniósł kąciki ust.

-Dobra, koniec latania po domu w nocy. Bo sam się zacznę bać.

Zaśmiałam się cicho i zostawiając niedopitą herbatę zostałam odprowadzona do swojego pokoju.

     Przyjechałam samochodem Drake'a nad klify. Miałam na sobie szare leginsy i łososiowy sweterek i usiadłam na krawędzi wpatrując się w ocean. Niebo było usłane czarnymi chmurami, które powoli się rozstępowały ukazując ciemne niebo, a fale szalały u stóp skał. Zawsze lubiłam oglądać wschody, jak i zachody słońca, było w tym coś magicznego. Usłyszałam, jak ktoś za mną wypowiada moje imię i odruchowe się obróciłam.

To był Jace. Uśmiechał się, ale to nie był miły uśmiech jak w kawiarni czy na plaży. W tym było coś niepokojącego, wręcz przerażającego.

Wstałam z miejsca. Chłopak zbliżył się do mnie na tyle, że dzielił nad tylko metr.

- I co teraz zrobisz?- spytał uśmiechając się szyderczo.

Mimowolnie cofnęłam się o krok, mało nie przewracając, kiedy moja stopa dotknęła krawędzi.

- O co ci chodzi?- spytałam zaniepokojona.

- Nie uczono cię w domu, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie?

Odchylił poły kurtki i wyjął podłużny błyszczący przedmiot, którym był nóż, a raczej sztylet.

- Co ty chce...- w ekspresowym tempie znalazł się przy mnie i wbił ostrze w brzuch. Cicho jęknęłam rozszerzając ze zdziwienia oczy.

- Wybacz, siła wyższa- powiedział, bez poczucia winy.

Wyjął sztylet z mojego miękkiego ciała i nim zrzucił mnie z urwiska, wytarł o mój sweterek. Ostatni raz spojrzałam w te lodowate oczy i poleciałam w dół rozbijając się o wodę i skały.

Cieszyłam się, że ostatnim czym ujrzałam było wschodzące słońce, a nie twarz Jace'a.

W złym miejscu i  czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz